Real Sociedad posiada w składzie piłkarzy potrafiących w pojedynkę przesądzić o wyniku spotkania. Oyarzabal, Vela, czy Rulli ratują punkty dzięki umiejętnościom indywidualnym. W kadrze jest też jednak zawodnik, który choć nie jest wirtuozem, ma rzeszę fanów i jest bohaterem trybun ze względu na cechy wolicjonalne. David Zurutuza jest sercem ekipy z Estadio Anoeta.
„No Zuru, no party” – to jedno z ulubionych kibicowskich haseł wśród Zurutuzismo. Rudowłosy pomocnik odzwierciedla wszystkie cechy, które według sympatyków Txuri Urdin są kluczowe do godnego reprezentowania ich ukochanego klubu: determinacja, zaangażowanie, odwaga i pracowitość. Kontrakt Francuza wygasa latem, ale nikt nie wyobraża sobie, aby Zuru miał odejść z zespołu. Podobnie myślą działacze, którzy mieli przedstawić mu ofertę przedłużenia umowy o kolejne dwa sezony, choć długo się nad tym zastanawiali.
W ciągu ostatnich czterech sezonów równie często jak na murawie toczył boje w gabinetach lekarskich. Kontuzje, z którymi się zmagał nie były przewlekłe, lecz ich częstotliwość była na tyle wysoka, iż momentami mogło się wydawać, że będzie się to ciągnęło za nim do końca kariery. I to też był jeden z powodów, przez które swego czasu można było usłyszeć, iż włodarze klubu z San Sebastian stawiają znak zapytania przy jego nazwisku.
Po ośmiu ligowych kolejkach ma na liczniku 649 minut spędzonych na boisku. To ponad połowa tego, ile udało mu się wykręcić w ubiegłym sezonie, a 2/3 z rozgrywek 2014/15. Progres jest więc widoczny gołym okiem, a warto zaznaczyć, że – z wyjątkiem Jagoby Arrasate – u każdego z trenerów, którzy prowadzili La Real w ostatnich latach jest piłkarzem podstawowej jedenastki.
Na ten przywilej zasłużył nie tylko pracą na treningach i odpowiednim nastawieniem. David jest piłkarsko wszechstronny. Nominalnie jest środkowym pomocnikiem, ale zdarzało mu się grywać także za napastnikiem, na obu skrzydłach i na pivocie. W tej ostatniej roli widzi go Eusebio, który w swojej taktyce ma miejsce dla dwóch defensywnych pomocników – Illarry i właśnie Zurutuzy. Nie przeszkadza mu to w zdobywaniu bramek. Od sezonu 2010/11, czyli od powrotu Realu Sociedad do hiszpańskiej elity, Francuz strzelał minimum jednego gola w każdym sezonie. Można się tylko zastanawiać o ile lepszy miałby strzelecki dorobek, gdyby nie trapiły go urazy.
30-letni „Zuru” od młodości był związany z Realem Sociedad. Nie jest więc niczym zaskakującym, iż figuruje na długiej liście piłkarzy, którzy odmówili przejażdżki autostradą A8 i dołączenia do rywala z Bilbao. Athletic miał na niego chrapkę cztery lata temu, kiedy negocjacje w sprawie prolongaty kontraktu odrobinę się przeciągały. O samej sytuacji wiadomo niewiele, a pytany o zakusy Lwów odpowiadał kurtuazyjnie: „Czy oferta była, czy nie, najważniejsze jest to, że podpisałem kontrakt z tym klubem, z którym chciałem”.
Tak, jak świeci przykładem na murawie, tak jest profesjonalny poza nią. Dodatkowe obowiązki zawodowe przyjmuje bez mrugnięcia okiem. Kiedy przychodzi wysłać któregoś z zawodników na akcję promocyjną klubu, sponsora, a nawet jednego z klubów kibica nie trzeba długo zastanawiać się, kogo można tym zadaniem obarczyć – Zurutuza już jest w drodze.
Esta gentuza está con @DZurutuza Mila esker David pic.twitter.com/BVO5wOhaq2
— Maite taldea (@maitetaldea) September 28, 2016
Pozaboiskowa aktywność nie ogranicza się jedynie do częstych udziałów w kampaniach marketingowych. Wychowanek Realu Sociedad jest również całkiem aktywny w sieci. Choć nie prowadzi facebookowego fanpage’a, to często dzieli się zdjęciami za pośrednictwem Twittera. Posiada stronę internetową, która działa w czterech językach i zawiera kilka istotnych informacji o jego osobie – notka biograficzna, szczegółowe statystyki, galerię zdjęć, sponsorów, a także informację o fundacji Isabeli Gemio, której zadaniem jest uświadamianie społeczeństwa o życiowych trudnościach osób chorych genetycznie.
Nie jest mu obca także obecność w świecie aplikacji mobilnych. Każdy posiadacz smartfona może pobrać darmową aplikację „David Zurutuza”. Można w niej znaleźć część informacji ze strony internetowej, a także odnośniki do wiadomości o zawodniku i wywiadach. Nie jest to typowa forma promocji, więc warto pochwalić inicjatywę.
„Zurutuzismo” czeka na pomyślne zakończenie negocjacji i aktualnie delektuje się dobrą formą ulubieńca. Wraz z poprzednim sezonem Francuz znajdował się w wyjściowej jedenastce w szesnastu kolejnych spotkaniach – takiej serii nie zaliczył nigdy w karierze. Bez cienia wątpliwości można uznać go za filar Realu Sociedad, a nie zastanawiać się, czy byłby nim, gdyby nie ciągłe kontuzje. Zurutuza es La Real.