
Obecny właściciel Málagi członek rodziny królewskiej Kataru Abdullah Al Thani najpierw wybawił klub z niemałych kłopotów finansowych, by wkrótce potem doprowadzić zespół z Andaluzji „na krawędź przepaści”. Jak do tego doszło oraz co było tego przyczyną? Na dobrą sprawę nie ma to większego znaczenia. Katarczyk pokazał, iż zarządzania klubem piłkarskim musi się jeszcze długo uczyć. Ponadto kto daje i odbiera…
Krótki rys historyczny
Málaga Club de Fútbol jest stosunkowo młodym klubem (w tym roku obchodzi swoje 20 urodziny) bez większych sukcesów. Po reaktywacji (pierwotnie utworzony został w 1948 roku, istniał przez kilkadziesiąt lat, ale zbankrutował) największym osiągnięciem zespołu z Andaluzji był ćwierćfinał Pucharu UEFA z sezonu 2002/03. Fatalne zarządzanie trzy lata później doprowadziło zespół do spadku z La Liga oraz poważnych kłopotów finansowych. W 2006 roku były prezydent Realu Madryt – Lorenzo Sanz kupił swojemu synowi Fernando (późniejszemu prezydentowi) pakiet kontrolny udziałów Málagi za sześć milionów euro (długi sięgały wówczas około 30 milionów euro). Bez wątpienia ten bodziec był niezbędny wszystkim miłośnikom Boquerones. Klub powrócił do Primera División w 2008 roku wywalczając ostatecznie wysoką 8. pozycję w lidze. Sezon później zespół ledwo utrzymał się w najwyższej klasie rozgrywkowej i jednocześnie był to przełomowy rok w historii Málagi. Ze względu na ponowne problemy ekonomiczne Fernando Sanz ogłosił wówczas, iż Boquerones zmienią właściciela.
Nowy właściciel, nowe porządki
Na dobrą sprawę z Andaluzyjczykami zaczęto się liczyć dopiero przed czterema laty, gdy 11 czerwca 2010 roku za 36 milionów euro klub kupił Abdullah Al.-Thani. Szejk to kolejny inwestor z Zatoki Perskiej, który próbuje szczęścia w futbolu. Pierwszą decyzją nowego właściciela było zastąpienie Juana Muñiza doświadczonym trenerem Jesualdo Ferreirą. W ciągu trzech, czterech lat Málaga miała stać się jedną z głównych sił w La Liga. Dokonano kilku wzmocnień, lecz już na początku sezonu 2010/11 po dwóch miesiącach niepowodzeń miejsce Jesualdo Ferreiry zajął Manuel Pellegrini. Pod wodzą Chilijczyka drastycznie zmieniony klub (ze „starej gwardii” zostało jedynie kilku zawodników) uplasował się zaledwie na 11. miejscu w lidze. Najlepsze miało jednak dopiero nadejść. Latem 2011 roku do ekipy Boquerones przybyli między innymi: Santi Cazorla, Isco, Carlos Kameni, Ruud Van Nistelrooy, Sergio Sánchez i Jérémy Toulalan. W ramach przygotowań do kolejnego sezonu klub podpisał kontrakt z amerykańską firmą Nike oraz osiągnął porozumienie o współpracy z UNESCO. Doszło również do zmian w zarządzie. Dyrektorem generalnym został Fernando Hierro, natomiast stanowisko dyrektora sportowego powierzono Antonio Fernandezowi. Dzięki znacznej pomocy finansowej Málaga ukończyła sezon na rewelacyjnym czwartym miejscu, gwarantującym udział w eliminacjach do Ligi Mistrzów.
Szejk daje i odbiera
Abdullah Al Thani w ciągu dwóch lat zainwestował w Máladze 150 milionów euro i początkowo nic nie wskazywało, że miałoby się to zmienić. Katarczyk miał w planach ambitny projekt stworzenia sportowego miasteczka z akademią piłkarską, centrum handlowym, kompleksem treningowym, hotelem i portem. Jednak zarówno władze miasta, jak i klubu miały inną wizję. W odwecie szejk postanowił zakręcić kurek z petrodolarami. Wobec problemów z wypłacaniem pensji kilku piłkarzy latem opuściło Andaluzję. We wrześniu UEFA dolała oliwy do ognia publikując listę zespołów zagrożonych wykluczeniem z rozgrywek europejskich z powodu zaległości finansowych. Al Thani miał czas na uregulowanie wszelkich płatności do 31 października (długi szacowało się na około 8,5 milionach euro, nie licząc premii za awans do Ligi Mistrzów). Nie zrobił nic… Pod koniec grudnia 2012 roku UEFA zakomunikowała, iż Málaga zostanie wykluczona z najbliższej edycji europejskich pucharów w ciągu czterech kolejnych lat. Hiszpański klub musiał dodatkowo zapłacić 300 tysięcy euro kary. Ponadto zespół z Andaluzji mógł zostać wykluczony na dwa sezony, jeśli nie spłaci długów do 31 marca 2013 roku. Odwołanie do Sportowego Trybunału Arbitrażowego niczego nie zmieniło. TAS podtrzymał wyrok UEFA.
Kłopoty nie przeszkodziły Boquerones awansować do ćwierćfinału Ligi Mistrzów pokonując w grupie Anderlecht, AC Milan i Zenit Sankt Petersburg. Kolejnym rywalem był ówczesny mistrz Niemiec Borussia Dortmund. Na La Rosaleda padł bezbramkowy remis, natomiast w rewanżu BVB pokonało gości w nie lada kontrowersyjny sposób (do 90 minuty Málaga prowadziła 2:1, jednak w doliczonym czasie Borussi udało się strzelić dwie bramki). W La Liga zespół także spisał się przyzwoicie zajmując 6. miejsce. Gdyby nie sankcje UEFA Boquerones tym razem wystąpiliby w Lidze Europejskiej. Pod koniec sezonu nadeszła kolejna fatalna wiadomość. Manuel Pellegrini ogłosił, iż latem odejdzie z Málagi.
Latem 2013 roku po raz pierwszy pojawiły się także plotki o sprzedaży klubu przez Katarczyka. Być może chciał w ten sposób wywrzeć presję na zarządzie. Nieco później sam zdementował te doniesienia: „Mam pytanie do prasy. Skąd pochodzi ta wiadomość, że klub jest na sprzedaż. Ten kto to wymyślił ma szeroką wyobraźnię i jest bardzo głupi. Nie mam na myśli tutaj wszystkich gazet i mediów, ale te które to wymyśliły. Tak naprawdę media te nie posiadają żadnych informacji czy materiałów, są to tylko ich wymysły. Jest to zabawne. Chcemy wszyscy napisać nową historię Málagi i na pewno nie skończy się to po czterech latach”.
Koniec kłopotów?
Wszyscy zdawali sobie sprawę z nadchodzących trudnych czasów na La Rosaleda, a zespół ponownie musiało opuścić wielu znaczących piłkarzy. Skleconą z pozostałości i tanich nabytków drużyna zajęła jedenastą pozycję, co nie było złym wynikiem. Jednak po zaledwie roku Bernd Schuster musiał pożegnać się z posadą. Niemiec miał problem z kibicami i atmosferą w szatni. Między nim, a piłkarzami brakowało porozumienia. Gdyby tego było mało, szkoleniowiec ostro krytykował swoich zawodników w mediach, zarzucając im m.in. brak zaangażowania.
Następcą Schustera został mało znany Javier Carlos Graciia, którego największym osiągnięciem był zaledwie awans do La Liga z Almerią. Hiszpan jednak szybko rozwiał pierwsze wątpliwości. Boquerones pod jego wodzą prezentowali zupełnie inny poziom. Sami piłkarze zauważyli znaczną różnicę w podejściu do futbolu nowego szkoleniowca. Wobec braku funduszy Málaga zaczęła odważniej stawiać na swoich wychowanków. Co prawda nie stanowią oni głównej siły drużyny, lecz są jego ważną częścią. Nowy projekt dopiero nabiera kształtów. Jednak wysokie 7. miejsce w lidze świadczy, iż ekipa Javiera Gracii mimo przeciwności losu chce powalczyć o europejskie puchary. Wracając na koniec do kwestii ekonomicznych… według szacunków proces restrukturyzacji finansowej dobiegnie końca w ciągu najbliższych dwóch lat. Wtedy zadłużenie klubu powinno być już praktycznie zerowe. Jednak czy do tego czasu nie nastąpi kolejna powtórka z historii?