
Hiszpańskie kluby dość pewnie weszły w fazę pucharową najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych w Europie. Zarówno Barcelona, jak i Atlético niemal na pewno kwestię awansu rozstrzygnęły na wyjeździe. Czas na trzeciego reprezentanta Primera División, czyli Real Madryt. Mateusz Karoń z Przeglądu Sportowego oraz Mateusz Borek z Polsatu Sport specjalnie dla nas oceniają perspektywy przed pierwszym spotkaniem ze szczególnym uwzględnieniem niemieckiego rywala.
Schalke 04 to idealny przykład pozytywnych następstw niemieckiej konsekwencji. W końcówce rundy jesiennej prasa bardzo mocno naciskała dyrektora sportowego Horsta Heldta, by zwolnił trenera Jensa Kellera. Wyniki były niezadowalające. Eksperci przewidywali, że Schalke nie awansuje nawet do Champions League, a to przecież drugi budżet Bundesligi (około 85 milionów euro). W tej sytuacji pozycja Kellera – nazywanego prześmiewczo „Kellerem 004” – wydawała się zagrożona. Heldt przekazał jednak dziennikarzom, że żadnej dymisji szkoleniowca nie będzie. Do końca sezonu ma pewne miejsce pracy. Władzom klubu zależy na ciągłości. Ostatnio właśnie tego im brakowało.
Po przerwie zimowej coś u die Königsblauen drgnęło. Wiosną zremisowali tylko jeden mecz, wygrywając aż cztery. Pokonali między innymi VfL Wolfsburg i Bayer Leverkusen – to coś znaczy. Bardzo ważny dla Kellera był powrót Klaasa-Jana Huntelaara. Tuż przed pierwszym meczem Huntelaar udzielił „Bildowi” wywiadu, w którym zapowiadał, że trzeba gryźć trawę. Nawet dał się sfotografować z darnią. Jak powiedział, tak zrobił. Strzelił gola HSV i dał pewność reszcie. Holender bierze na siebie ciężar gry, przez co innym jest po prostu łatwiej. Oczywiście, Real Madryt to dla niego przeciwnik bardzo ważny z racji kilku miesięcy spędzonych na Santiago Bernabeu. W piątek wrócił jeszcze jeden istotny piłkarz, Julian Draxler. Młody Niemiec nie wyglądał jednak zbyt dobrze na tle 1. FSV Mainz, więc jego dyspozycja pozostaje zagadką. „Kicker” nie umieścił go nawet w przewidywanej „11”.
Real Madryt wydaje się pod każdym względem silniejszy od Niemców. Keller doskonale zdaje sobie sprawę, że pokonanie Królewskich to raczej zadanie nie do zrealizowania. Pociesza go jedynie wyświechtany frazes „póki piłka w grze”…
Jeśli chodzi o największe zagrożenia w niemieckiej ekipie, kilka tygodni temu do składu Schalke wrócił Klaas-Jan Huntelaar, czyli to już jest nieprawdopodobna siła rażenia. Może nie jest jeszcze w najlepszej dyspozycji, ale niezależnie czy to jest najwyższy poziom czy do topu jeszcze trochę brakuje, to potrafi zrobić coś wielkiego i ukłuć rywala. Znają go doskonale kibice Realu Madryt i wiadomo, że raczej się go nie obawiają, jednak to zawsze jest Hunter — myśliwy i łowca goli, więc trzeba na niego uważać. Powiem szczerze, mnie nie przekonuje Kevin-Prince Boateng na tyle, by dołączyć go do tych zabójczych elementów Schalke. Wydawało mi się, że to jest zawodnik, mogący tam wnieść wiele więcej, jeszcze lepszą jakość, natomiast teraz widać, że on jest głównie zorientowany na swoją grę, swoje bramki czy asysty. Uważam, że nie prezentuje jeszcze tego, czego można po takim zawodniku oczekiwać. To taki plus i minus Schalke.
Patrząc na poszczególne postaci pierwszej jedenastki, między słupkami Ralf Fährmann, czyli żaden wirtuoz, ale przynajmniej zawodnik solidny, niezwykle pewny, ostatnio naprawdę w dobrej formie. Z linii defensywnej? Joel Matip i Felipe Santana, więc tutaj brakuje trochę zwrotności, obaj mają pewne problemy przy rozegraniu piłki od tyłu, więc przy elemencie pressingu są w stanie się pogubić, a dalej Real może to łatwo wykorzystać. Na prawej prawdopodobnie Benedikt Höwedes, bo nie ma Japończyka Uchidy, który musi przejść operację. To jednak nie jest pozycja Niemca, choć wiemy, że czasami grywał już z przymusu na boku. W moim przekonaniu to jednak zbyt mało zwrotny piłkarz na prawą obronę, więc na przykład Di María nie powinien mieć z nim żadnych problemów, podobnie zresztą Ronaldo czy Bale. To właśnie na tej lewej stronie powinien szukać okazji Real, jeśli chce wykorzystać braki przeciwnika. Z drugiej strony pewnie zagra młody 20-letni Bośniak, Sead Kolašinac. On akurat ma możliwości zarówno techniczne, jak i motoryczne, więc oceniałbym go zdecydowanie wyżej od Höwedesa na boku. W pomocy pewnie zagra ten toporek Roman Neustädter, czyli w zasadzie gościu od przerywania, nie można go w ogóle porównywać klasą z Modriciem czy Xabim Alonso. Główną uwagę będzie trzeba zwrócić na niesamowitego Jeffersona Farfána, ponieważ on potrafi robić wielkie rzeczy na skrzydle, jest w gazie i w pojedynkach jeden na jeden może być powodem wielu problemów defensywy Królewskich. 11 goli, 10 asyst — świetne liczby, a w zasadzie to tylko w Lidze Mistrzów nie udawało mu się trafiać, poza eliminacjami. To jest główny motor napędowy Schalke. Do tego jest młodziutki Leon Goretzka, który przeprowadził fantastyczną akcję z Leverkusen, 95 rocznik, cała przyszłość przed nim. To pokazuje, że stawiają na młodzież, bo przecież ledwie rok młodszy jest Max Meyer, także wielki talent, potrafi grać niekonwencjonalnie, szybko operować piłką, przypomina odrobinę Marina z najlepszych lat w Bremie. W samej lidze chłopak ma już pięć goli, więc mimo wszelkiej presji, mimo oczekiwań kibiców czy tradycji, nie boi się Jens Keller dawać minuty młodym. A o Huntelaarze i Boatengu, dopełniających jedenastkę, wspominałem już wcześniej.
Widać, że ostatnio Schalke się powodzi, bo przecież jesienią mówiło się o zwolnieniu Kellera, nie było do niego zupełnie przekonania, natomiast od dłuższego czasu zaczęła się ich trzymać dobra dyspozycja i przyszły wyniki. Dość powiedzieć, że w 2014 roku jeszcze nie przegrali ani razu — pokonali Wolfsburg, Hamburg, Hannover oraz Bayer Leverkusen, do tego dochodzi bezbramkowy remis z Mainz. Zatem w Bundeslidze zdobyli w tym roku już 13 punktów. Trzeba im przyznać, że są w formie, ale to jednak nie jest potencjał ani siła na pokonanie Realu Madryt, w którym koncept Ancelottiego się sprawdza. Osobiście tak to widzę, kadrowo bez zmian, jedynie wchodzi Höwedes za Hooglanda. Chociaż ostatnio na 25 minut wszedł już Julian Draxler, czyli kolejny wielki talent. Miał iść do Arsenalu, jednak w ostatniej chwili transfer odwołano. W Niemczech mówi się, że prawdopodobnie jest to związane z ofertą, na razie ukrytą, Bayernu Monachium. To pokazuje chociażby skalę umiejętności młodych zawodników z Schalke. Wiemy jednak, że Realowi w Niemczech nie idzie — na 25 spotkań wygrali ledwie raz z Bayerem Leverkusen w 2000 roku. Pewnie chcą to zmienić.
Będę mocno zdziwiony, jeśli na Veltins-Arena nie uzyskamy 90% potwierdzenia co do awansu do ćwierćfinału. I nie mówię tego w żadnym wypadku jako kibic Królewskich, po prostu realnie oceniam możliwości obu zespołów. Co innego to forma Schalke w Bundeslidze, a co innego już tak prestiżowe rozgrywki z najlepszymi rywalami naprzeciwko. Co do Cristiano Ronaldo, w przypadku profesjonalistów i piłkarzy jego kalibru przerwa nie gra żadnej roli, zwyczajnie nie ma dla niego znaczenia. Od samego początku powinien wyjść skoncentrowany, naładowany i energetyczny, więc pewnie wpłynie znacząco na losy rywalizacji. Zawodnicy Schalke mocno go komplementują i mają przed nim respekt, sam Draxler przyznał, że to najlepszy zawodnik świata. Tylko w Polsce używamy tłumaczeń, że dzisiaj było słabiej, bo piłkarz nie jest w rytmie meczowym, miał krótką pauzę z powodu kartki czy kontuzji. W przypadku skali Cristiano nie ma takiej opcji, by obniżył loty. Cały czas ciężko trenuje, cały czas jest gotowy do gry, mentalnie tym bardziej oczekuje Ligi Mistrzów, dlatego nie będzie po nim widać żadnych objawów przerwy.
A co wy myślicie o niemiecko-hiszpańskiej rywalizacji po analizie Schalke?