Polski fanpage i peña Eibaru? To możliwe! Z Michałem Ratajczykiem, ich założycielem, dyskutujemy o klubie z Kraju Basków, prowadzeniu fanpage’a i kibicowaniu Rusznikarzom. Dlaczego warto zainteresować się najmniejszym klubem z La Liga? Jak założyć jego stowarzyszenie kibiców? Czy Eibar ma szansę na puchary? Przekonajcie się sami.
SEBASTIAN WARZECHA: Rozmawiamy po meczu Eibaru z Málagą, więc podejrzewam, że jesteś w dobrym humorze.
MICHAŁ RATAJCZYK: Tak, jestem, choć ta pierwsza połowa w wykonaniu Eibaru wcale nie była świetna, bo grali naprawdę słabo, muszę to przyznać. Ale dwa szybkie ciosy w drugiej części gry, zadane przez, będących ostatnio w bardzo dobrej formie, Adríana oraz Sergiego Enricha, spowodowały, że później Eibar złapał luz i przejął inicjatywę.
SW: Skoro już mówimy o tym meczu, należy zauważyć, że Eibar w tym sezonie radzi sobie bardzo dobrze. Co wpłynęło na ten stan rzeczy? Bo Baskowie kojarzyli się z niezłymi wynikami, ale do tej pory głównie na przestrzeni jednej rundy, a teraz przekładają się one też na początek drugiej.
MR: Wydaje mi się, że sekretem tak dobrej formy zespołu jest przede wszystkim to, że po raz pierwszy od awansu do La Liga mają naprawdę szeroką kadrę i na każdej pozycji jest co najmniej dwóch dobrych zawodników, więc rywalizacja w zespole jest duża. Jedynie w ataku Sergi Enrich nie ma godnego następcy, bo Nano rozczarowuje, a Kike to jednak nie ta sama klasa.
SW: Ale Sergi radzi sobie bardzo dobrze w pojedynkę, a wy radzicie sobie jako fanpage Eibaru. Skąd wziął się pomysł na jego stworzenie?
MR: Kiedy już kibicowałem Eibarowi, tłumaczyłem sobie wiele tekstów z hiszpańskiego, co nie było dla mnie łatwe, bo nie jest to język, który bardzo dobrze znam. Więc biorąc pod uwagę to, że tłumaczyłem dla siebie, postanowiłem też przybliżyć innym wiadomości o klubie. Mam nawet screena, z przełomu 2014 i 2015 roku, gdy pisałem do Olé Magazynu z pytaniem, co to w ogóle jest Eskozia la Brava, co to w ogóle za napis na tej całej ścianie. A teraz to jest już dla mnie trochę nie do pomyślenia, żebym miał tego nie wiedzieć i nie mieć pojęcia o tym muralu, że on istniał.
SW: Wspomniałeś czasy, kiedy nie było mnie jeszcze w Olé, więc doświadczenie masz nawet nieco większe. Wiem, że nie działasz na fanpage’u w pojedynkę, że są inne osoby. One zgłosiły się same czy jakoś odszukaliście się wzajemnie? Skąd się wzięli inni kibice Eibaru w Polsce?
MR: Jedna osoba to mój znajomy i współpomysłodawca fanpage’a. Druga osoba znalazła się sama, kiedy napisaliśmy ogłoszenie o tym, że szukamy adminów, po prostu zgłosiła się i teraz również u nas pisze.
SW: Jak to właściwie się stało, że kibicujesz Eibarowi? Nie będę ukrywać, że ja sam przed awansem do Primera División znałem w sumie nazwę klubu i niewiele więcej. Nie wiem, jak było z Tobą i jestem tego bardzo ciekaw.
MR: Miałem podobnie. Zaczęło się latem 2014 roku, kiedy w pewnej sportowej gazecie przeczytałem o niespodziewanym awansie Kopciuszka do La Liga. Interesowałem się wtedy ligą hiszpańską, ale szczerze mówiąc, po raz pierwszy usłyszałem o Eibarze. Postanowiłem trochę wgłębić się w temat, przeczytałem później o samym miasteczku, wszystkich zawirowaniach finansowych, akcji Defiende al Eibar. Od tamtego momentu zacząłem śledzić jego wyniki, aż zrobiło się z tego kibicowanie.
SW: Poza Eibarem, masz jakieś inne sympatie kibicowskie w La Liga?
MR: Od małego jestem kibicem Barcelony, więc pod koniec sezonu 2014/15 miałem dość mieszane uczucia. Ale oprócz Barcelony nie jestem jakimś wielkim fanem innej drużyny, po prostu śledzę rozgrywki ligi hiszpańskiej i się nimi interesuję.
SW: Co przeżywasz, kiedy Barca gra z Eibarem, za kim wtedy stoisz?
MR: Szczerze… to za Eibarem. Wiem, że on potrzebuje tych punktów do utrzymania, choć z drugiej strony Barcelona, jeśli będzie tracić te punkty, może też stracić szanse na mistrzostwo. Więc decyzja nie jest prosta, ale akurat w tym sezonie dopingowałem Eibar. Można powiedzieć, że podczas tych spotkań mam rozdarte serce.
SW: Inne osoby zarządzające fanpage’em też mają swoje sympatie kibicowskie? Poza Eibarem, rzecz jasna.
MR: Tak, jeden z adminów jest wielkim wielbicielem Chelsea, a drugi też za Barceloną.
SW: Porozmawiajmy o Twoim pierwszym sezonie w roli kibica Basków, bo to był najtrudniejszy, jak do tej pory, rok Rusznikarzy w Primera División. Jak to wszystko wyglądało z Twojej perspektywy?
MR: Tak, najtrudniejszy, zwłaszcza, że fanpage został założony dzień po spotkaniu z Atlético Madryt, przegranym 1:3, i od tamtej pory Eibar w 17 meczach wygrał dwa razy i dwa razy zremisował. To, jak czułem się po każdym spotkaniu i jak je przeżywałem, to było coś strasznego. Chociaż nie wiem, czy „strasznego” to dobre słowo. Co mecz sprawdzałem terminarz, obliczałem ile punktów Rusznikarze muszą zdobyć, by zapewnić sobie utrzymanie. Przegraną psuli mi humor na cały dzień.
SW: Można było pomyśleć, że to wszystko Twoja wina, co?
MR: (śmiech) Tak, tak. Ale to, co przeżywałem podczas tych spotkań, nie umywa się do tego, co czułem przy okazji ostatniej kolejki. Gdy Eibar wygrywał z Córdobą 3:0, skakałem jak małe dziecko i się cieszyłem. Później przełączyłem na mecz Barcelony no i… trochę popsuli mi humor. Wydaje mi się jednak, że dzięki temu wszystkiemu, co działo się wiosną 2015 roku, zżyłem się z Eibarem jeszcze bardziej.
SW: Ale w Eibarze najwięcej w tamtym sezonie działo się już po jego zakończeniu. Jak to było śledzić te wszystkie zawirowania wokół klubu, wiedząc, że tym razem nie zadecydują piłkarze na boisku i że utrzymanie zależy od nieszczęścia innej ekipy?
MR: Wielu fanów Eibaru na Twitterze pisało różne hashtagi i posty, które miały nakłonić władze La Liga do tego, by Elche zostało zdegradowane. Oni mieli długi, nie pamiętam ile dokładnie, chyba około 20-30 milionów euro, a Eibar po awansie z Segunda Division mógł w ogóle nie zagrać w La Liga, gdyż miał po prostu za mały budżet, mniej więcej tak to wyglądało. W sumie nie byłem wyjątkiem, bo też pisałem takie hashtagi i tweety. Uważałem, że Elche grało, powiedzmy… niesprawiedliwie, bo kupowało zawodników, na których ich nie było stać, a Eibar nie robił takich rzeczy, chociaż teoretycznie też mógłby. Tylko, rzecz jasna, wtedy też miałby długi i byłoby to sprzeczne z modelem Eibar.
SW: Tak, ten model to jest jedna z ciekawszych rzeczy dotyczących klubu. Ostatnio na Olé mieliśmy nawet komentarze, że ktoś chętnie przeczytałby tekst o Eibarze. Może z Twojej perspektywy mógłbyś coś o tym opowiedzieć, a przy okazji zachęcił innych do kibicowania? Na czym opiera się ta filozofia klubu?
MR: Przede wszystkim nie wydawać więcej niż się zarobiło. Ważne są takie wartości jak uczciwość, ciężka praca i skromność.
SW: Ta skromność przychodzi sama z siebie, prawda? Bo Eibar to małe miasteczko, mały stadion, klub też z niezbyt, nie ukrywajmy, wielkimi aspiracjami, ale jednak to przynosi efekty.
MR: Tak, w tym sezonie tak. Chyba po raz pierwszy, odkąd Eibar znalazł się w La Liga, głośno jest o tym, że mogą powalczyć o europejskie puchary. I też pierwszy raz wierzę w to, że być może to osiągną. Muszą jednak wyeliminować takie wpadki, jak ta z pierwszej części sezonu, kiedy przegrali z Osasuną czy zremisowali z Espanyolem, gdy do przerwy prowadzili 3:0.
SW: To był ten mecz, który uratował posadę Quique Sáncheza Floresa, no i od tamtego czasu Espanyol radzi sobie coraz lepiej. Skoro mówimy o tym, że Eibar może awansować do Europy, byłoby to niewątpliwie wielkie wydarzenie dla tego klubu. W jaki sposób zespół z tak małego miasta, z takimi środkami finansowymi, może konkurować z wielkimi rywalami? Już nie mówiąc tutaj o Realu czy Barcelonie, bo to jest inna półka dla całej Hiszpanii, ale dajmy na to Sevilla, Atlético, Athletic…
MR: Przede wszystkim jest bardzo dobrze zarządzany. Fran Garagarza, dyrektor sportowy, przeprowadza bardzo mądre i udane transfery. Ważne jest też to, że kibice wspierają piłkarzy na każdym kroku. Zawodnicy wypowiadali się nawet w trakcie tego pierwszego sezonu La Liga, że kiedy przegrywali, to cały czas otrzymywali wsparcie i słowa otuchy od kibiców. Tak że fani też są ważną częścią klubu i dokładają cegiełkę do tego sukcesu.
SW: Skoro mówimy o kibicach, to wiem, że oprócz fanpage’a założyliście też peñę klubu. Jak wygląda cały proces zakładania takiego fanklubu?
MR: Przede wszystkim należy założyć stowarzyszenie. W przypadku Eibaru to było mniej więcej tak, że sami napisali o tym na swoim fanpage’u, że jeśli jest ktoś chętny, chciałby założyć peñę, może się do nich zgłosić. Napisałem maila, odezwali się dosyć szybko i napisali co jest potrzebne do stworzenia takiej peñi. Wystarczyło po prostu zarejestrować stowarzyszenie, wysłać dane członków oraz adres prezydenta.
SW: Rozumiem, że prezydentem w tym przypadku jesteś Ty?
MR: Tak.
SW: Ilu członków było na początku?
MR: Na początku było siedmiu, teraz jest dziewięciu. Tak że trochę wolno się to wszystko rozrasta, trochę mała peña, skromna.
SW: Peña troszkę jak klub, prawda?
MR: Tak, widać lekkie podobieństwa.
SW: Skromna, ale ważne, że się kibicuje. Co robicie jako peña? Jak wyglądają te działania, coś poza fanpage’em?
MR: W najbliższym czasie wysyłamy flagę naszej peñi do Eibaru i będzie ona prawdopodobnie powieszona na trybunach. Trochę żałuję, że z tym zwlekałem. Planujemy też wyjechać do Eibaru, ale na to nie wszyscy mają odpowiednie możliwości finansowe.
SW: To byłby pierwszy wyjazd?
MR: Tak, pierwszy.
SW: Na żadnym meczu poza Ipuruą też nie udało się zagościć?
MR: Nie, do tej pory nie.
SW: Ile peña już istnieje?
MR: To było lato 2015, około rok po tym, jak pierwszy raz dowiedziałem się o istnieniu Eibaru.
SW: Czyli dwa lata, przez te dwa lata doszło dwóch członków, wychodzi średnia członka na rok.
MR: Tak, nie są to jakieś porywające liczby, ale tak naprawdę dopiero uczę się zarządzania peñą, reklamowania jej, co zresztą wychodzi mi momentami dość słabo, przyznaję.
SW: Gdyby ktoś chciał dołączyć do niej, co powinien zrobić? Po prostu wysłać wiadomość?
MR: Tak, w każdym momencie każdy może wysłać wiadomość, a my musimy to po prostu przekazać klubowi i… tyle.
SW: Żadnego wpisowego, żadnych dodatkowych obciążeń?
MR: Nie, na razie to jest tak mały fanklub, że raczej nie. Każdy tyle, ile by chciał czy mógł, może zawsze wyłożyć, ale nie jest to konieczne.
SW: Zapraszamy więc wszystkich, którzy by chcieli, by powiększyli jej liczebność. Bo dziewięć osób w peñi, to nie jest, jak mówisz, powalający wynik, ale dużo więcej jest ich na fanpage’u. I na Twitterze, i na Facebooku. Odpowiednio: 412 i 805 osób. Czy są jacyś kibice Eibaru, których w peñi nie ma? Dają znać, że istnieją?
MR: Są. Kilka osób śledzi posty, bo dość często je lajkują. Z jedną z nich regularnie dyskutuję na temat wyników czy aktualnej gry zespołu. Ale to też jest tylko jedna osoba, więc również nie jest to coś powalającego. Ale może dzięki tym dobrym wynikom przybędzie fanów Eibaru.
SW: Podejrzewam, że opcjonalny awans do europejskich pucharów byłby kolejną okazją do napisania, tak pół żartem pół serio, miliona tekstów na temat tego „Kopciuszka”. No i być może ktoś, tak samo jak Ty, kiedy awansowali do La Liga, by się skusił na kibicowanie Eibarowi.
MR: Tak, tak. Pamiętam, że fanpage Leicester dostał mnóstwo lajków na swojej stronie i wielu kibiców ich śledzi od momentu zdobycia mistrzostwa.
SW: Gdybyś miał wybrać jedną rzecz, która twoim zdaniem jest w Eibarze najbardziej fascynująca, co by to było? O czym powiedziałbyś komuś, kto w ogóle nie wie, co to ten Eibar?
MR: Trudno wybrać. Przede wszystkim, że mając tak mały budżet, będąc klubem z takiego małego miasteczka, potrafią osiągać naprawdę bardzo dobre wyniki. Pierwszą rzeczą, z jaką sam kojarzę Eibar, jest stadion, Ipurua. Ma 6000 miejsc, w przyszłości ma mieć ich 9000. Bardzo malowniczy obiekt.
SW: Zastanawia mnie też, czy za słuszne uznajesz porównanie niektórych osób, że Eibar to hiszpańska Nieciecza albo Nieciecza to polski Eibar? Zachowując oczywiście skalę.
MR: Nie zgodziłbym się z tym, bo, jeśli dobrze pamiętam, to właścicielem Niecieczy jest właściciel Bruk-Betu, tak? Bogaty człowiek, a w przypadku Eibaru właścicielem jest prezydent oraz ok. 10 tysięcy kibiców, którzy podczas akcji Defiende al Eibar wykupili akcje klubu.
SW: Takie akcje są dość popularne w Hiszpanii, w ogóle model socios jest dość popularny w Hiszpanii. Była taka akcja niedawno z Recreativo, była też taka akcja z…
MR: Oviedo.
SW:Tak, z Oviedo właśnie. No i oczywiście była wspomniana akcja z Eibarem. Ty zacząłeś Baskom kibicować już po niej, ale czy byłbyś w stanie streścić nam, jak to mniej więcej wyglądało? Podejrzewam, że dość dużo się o niej i tak dowiedziałeś.
MR: Tak, tak. Kiedy wyszło na jaw, że Eibar może nie awansować do La Liga, a nawet spaść do Segunda B z powodu małego budżetu, klub rozpoczął akcję Defiende al Eibar, czyli wykupowanie jego akcji za 10 euro. Sprawa była dość mocno nagłośniona, wypowiadał się o niej m.in. Xabi Alonso, że to niesprawiedliwe, że klub, który nie ma długów, mógłby zostać zdegradowany. A wiadomo, Xabi Alonso grał kiedyś w Eibarze. Ostatecznie akcja zakończyła się sukcesem i od trzech lat Eibar gra w Primera División.
SW: Gdyby klub awansował do europejskich pucharów, jak widziałbyś lato w wykonaniu Eibaru, jeśli chodzi o wzmocnienia? A być może też o to, kto odejdzie, bo np. Sergi Enrich jest w takiej formie, że kto wie, czy nie zgłoszą się po niego lepsze zespoły.
MR: Tak, ogromnie się cieszę z każdego zwycięstwa, ale równocześnie martwię się, że te dobre wyniki mogą sprawić, że odejdą tacy zawodnicy jak Enrich, Andre Capa, Dani Garcia czy Antonio Luna. Wtedy znowu będzie potrzebna tak duża przebudowa składu, jak to miało miejsce między pierwszym a drugim sezonem w La Liga.
SW: Powiem ci, że Enricha udało mi się kiedyś sprowadzić do Lecha Poznań w Football Managerze, ale to się raczej nie powtórzy.
MR: Oj, raczej nie (śmiech).
SW: Zmieńmy nieco temat. Pierwszy wywiad tej serii robiłem z Adamem, który zarządza fanpage’em Racingu Santander i Zaragozy, więc to druga i trzecia liga, o informacje trudno. Eibar to oczywiście Primera, mecze w polskiej telewizji, więc pod tym względem jest pewnie dużo lepiej?
MR: Tak, jeszcze do tego Eleven dużo tych meczów pokazuje.
SW: Tak, Eleven robi naprawdę dobrą robotę. A jeśli chodzi o informacje spoza meczów, pojawia się ich stosunkowo dużo czy jednak portale zdominowane są przez największe zespoły?
MR: Jest ich stosunkowo dużo, ale też dlatego, że jestem w grupie na Facebooku Amigos del Eibar, gdzie są fani Eibaru z całego świata. Głównie z Hiszpanii, ale zdarzają się też z Izraela, Niemiec, Stanów Zjednoczonych czy Australii. Jest tam masa informacji na temat Eibaru. Jest też grupa na WhatsAppie, gdzie na bieżąco wiele osób dyskutuje na temat sytuacji, wydarzeń. Są takie momenty, że wstaję rano, a tam nieprzeczytanych sto wiadomości, więc masa osób się tam udziela.
SW: Azjatów nie ma? Wydawało mi się, że zaczniesz wymieniać od Japończyków, kojarząc po Inuim.
MR: Tak, Chińczycy i Japończycy też są.
SW: Właśnie, bo z nimi jest tak, że wystarczy jeden Azjata w zespole, by jego rodacy się na tę drużynę „rzucili”.
MR: Patrząc na konta Twitterowe Takashiego i Eibaru, to Inui jest, w porównaniu z klubem, bardzo popularny – 271 tysięcy obserwujących do 141 tysięcy. Jest różnica.
SW: Może za jakiś czas uda się go przegonić.
MR: (śmiech) Pamiętam czasy, gdy na Facebooku Eibar miał 8 tysięcy lajków, tak że jest pod tym względem poprawa.
SW: To na pewno zmienia się cały czas na korzyść Eibaru. To już tak na koniec – czego wypadałoby Ci życzyć, jeśli chodzi o Eibar w tym sezonie i przyszłym? Europejskie puchary?
MR: Tak, tak, przede wszystkim europejskie puchary, żeby ta marka Eibar rosła. Jak teraz, odkąd znaleźli się w La Liga. Żeby klub się nadal rozwijał. No i przede wszystkim, żeby następny sezon był przynajmniej tak samo dobry jak obecny. I wiadomo, by co kampanię wywalczyć utrzymanie, bo Eibar to jednak klub, który zawsze będzie właśnie o to walczył, a przynajmniej tak będzie się mówić przed sezonem.
SW: Życzę Ci więc właśnie tego, dziękuję za rozmowę.
MR: Również dziękuję.