
fot. footballaustralia.com.au
W świecie do góry nogami reakcje na losowanie fazy grupowej mundialu są jednoznaczne. Największy australijski dziennik „The Australian” informuje rodaków — Australia zagra w grupie śmierci. Na papierze wicemistrzowie Azji powinni tylko dostarczać punktów pozostałym ekipom z grupy B, w końcu obecnie zajmują najniższe miejsce w rankingu FIFA spośród wszystkich uczestników turnieju w Brazylii. Może jest jednak jakaś iskierka nadziei?
Mus to Guus
Mistrzostwa Świata w Brazylii będą trzecim mundialem z rzędu, na którym zagra ekipa Socceroos a czwartym w ogóle. Po raz pierwszy zaprezentowali się światu w 1974 roku, ale ich wkładem w turniej były tylko 2 porażki w fazie grupowej (z RFN i NRD) oraz bezbramkowy remis z Chile. Pierwszym Australijczykiem, który wpisał się na listę strzelców był Colin Curran, ale była to tylko bramka samobójcza w meczu przeciwko Niemieckiej Republice Demokratycznej. Na pierwszą prawidłową bramkę musieli poczekać aż 32 lata, do mundialu rozgrywanego u naszych zachodnich sąsiadów, kiedy to w 84 minucie meczu Tim Cahill wyrównał stan rywalizacji na 1:1 podczas szalonego spotkania Australii z Japonią. To spotkanie przeszło również do historii australijskiej piłki ze względu na to, że Cahill oraz John Aloisi dołożyli po jednej bramce i w taki oto sposób Aussies odnieśli pierwsze, historyczne zwycięstwo na mundialowych arenach.
Na tym nie skończyła się przygoda piłkarzy Guusa Hiddinka z niemieckim turniejem. Po zwycięstwie nad Japonią, porażce z Brazylią, zremisowali 2:2 z reprezentacją Chorwacji i z drugiego miejsca w grupie awansowali do fazy pucharowej. W 1/16 spotkali się z reprezentacją Włoch. Gdy wszyscy szykowali się już do dogrywki, w ostatniej akcji spotkania rozgrywanego na Fritz Walter Stadion w Kaiserslautern, Fabio Gorsso został ścięty w polu karny przez Lucasa Neilla a sędzia bez wahania wskazał na wapno. Francesco Totti pewnym strzałem pokonał Marka Schwarzera i grający w osłabieniu, po czerwonej kartce Marco Materazziego, Włosi odesłali Australijczyków na ich własny kontynent.
Nie udało się powtórzyć sukcesu 4 lata później, gdzie o tym czy z grupy wyjdzie Ghana czy Australia decydował bilans bramkowy. Ten był korzystniejszy dla reprezentacji z Czarnego Lądu i drużyna Pima Verbeeka musiała zakończyć swój występ po trzech spotkaniach w fazie grupowej.
Otwarcia, o wszystko, o honor czy może o przyszłość?
„Wszyscy będą nas spisywać na straty i jest to logiczne. Jednak mamy wielką szansę żeby zaprezentować całemu światu, że potrafimy zagrać dobry futbol przeciwko najlepszym zespołom świata.” — takimi słowami skwitował losowanie nowy selekcjoner Socceroos Ange Postecoglou. Jest to uczciwe postawienie sprawy, ponieważ trzeba sobie szczerze powiedzieć, że nie jest to już tak mocna piłkarsko drużyna jak na mundialach w Niemczech czy Republice Południowej Afryki. W listopadzie z gry w reprezentacji zrezygnował Mark Schwarzer, który jest rekordzistą pod względem ilości występów w kadrze ze 109-cioma rozegranymi spotkaniami. Z obecnej reprezentacji tylko siedmiu zawodników zagrało na mundialu w RPA, a aż pięciu z nich pamięta turniej w Niemczech (Neill, Cahill, Bresciano, Kennedy, Milligan).
Postecoglou powiedział także, że udział w brazylijskim turnieju to szansa dla jego zespołu na zebranie cennego doświadczenia przed Mistrzostwami Azji w 2015 roku, których Australia będzie gospodarzem. Na australijskim zespole nie ciąży żadna presja, jadą po doświadczenie i po to aby pokazać się światu. Wynik na mistrzostwach będzie sprawą drugorzędną.
Warto napisać kilka słów więcej o nowym selekcjonerze Socceroos, który na swoim stanowisku zastąpił Holgera Osiecka. Niemiecki szkoleniowiec został zwolniony z posady po dwóch porażkach 6:0 w meczach towarzyskich odpowiednio z reprezentacjami Brazylii i Francji. O tym, że Postecoglou został nowym szkoleniowcem w dużej mierze zaważył fakt, że w ciągu dwóch lat dwa razy wygrał rozgrywki A-League. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale Australijczyk greckiego pochodzenia dokonał tego z dwiema różnymi drużynami, Brisbane Roar oraz Melbourne Victory. Już pierwszymi powołaniami na mecz sparingowy z Kostaryką pokazał kierunek, w którym będzie chciał rozwijać australijską kadrę. Z zespołem pożegnały się dwa ważne ogniwa – ofensywny pomocnik Brett Holman oraz prawy obrońca Luke Wilkshire. Na razie wydaje się, że wszystko zmierza w dobrym kierunki i w pierwszym meczu pod wodzą Postecoglou Socceroos wygrali 1:0 z innym uczestnikiem mundialu — Kostaryką. Jednak gdyby eksperymenty nie wypaliły to selekcjoner zostawił sobie furtkę mówiąc, że każdy zawodnik może do kadry wrócić.
Mało nas, mało nas…
Na kogo musi uważać Vicente Del Bosque i jego gang? Z reprezentacją Australii nie spotkali się nigdy wcześniej nawet w meczu towarzyskim, ale kilka nazwisk na pewno jest im znanych. Na przykład Tim Cahill. Błyskotliwy technik, genialnie grający głową mimo niskiego wzrostu pomocnik. Słynący ze swojej bokserskiej cieszynki idol niebieskiej części Liverpoolu, obecnie występuje w New York Red Bulls, a wcześniej przez całą karierę związany był z angielskim futbolem. Kilka lat spędzonych w Millwall zaowocowało transferem do Evertonu gdzie w 278 spotkaniach strzelił 68 goli a przy 38 asystował. Mimo swoich 34-terech lat bynajmniej nie poleciał do Ameryki odcinać kuponów od swojej kariery, teraz przechodzi do historii MLS:
Środek pomocy to miejsce popisów Mile Jedinaka, który zbiera dobre recenzje za swoją grę w Crystal Palace, beniaminku Premier League. Nie jest może najbardziej kreatywnym pomocnikiem, ale jego gra w obronie nie pozostawia najmniejszych zastrzeżeń. Wygrywa dużo pojedynków główkowych, skutecznie przerywa akcje rywala, czysto odbiera piłkę. Na jego niekorzyść działa to, że jego podania do przodu często nie trafiają do adresata, ale akurat w pojedynku z La Furia Roja niekoniecznie może to być jego największą bolączką.
Występ Jedinaka w ostatnim meczu ligowym przeciwko Cardiff City:
Obsada obrony to największa bolączka reprezentacji Australii. Poza 35-letnim kapitanem zespołu Lucasem Neillem wszyscy zawodnicy są młodzi i bez poważniejszego doświadczenia w piłce nożnej. Jason Davidson gra w Heraclesie Almelo a w reprezentacji wsławił się strzeleniem „swojaka” w debiucie przeciwko Szkocji. Jedynym zawodnikiem na odpowiednim poziomie może okazać się stoper występujący na zapleczu angielskiej ekstraklasy Rhys Williams, który reprezentuje barwy Middlesbrough. Pierwszym bramkarzem został Mathew Ryan, zaledwie 21-letni, ale podstawowy bramkarz belgijskiego Club Brugge.
Papier mówi, że obrońcy tytułu mistrzowskiego nie powinni mieć najmniejszych problemów z pokonaniem swoich rywali, ale papier wszystko przyjmie. To będzie ostatni mecz w grupie i czas pokaże w jakich nastrojach Hiszpanie przystąpią do pojedynku z „kopciuszkiem” grupy B. Bo może być tak, że Hiszpanie będą musieli a Australijczycy będą mogli. I w tym będzie tkwić siła Socceroos podczas mundialu. Młodzieńcza fantazja uzupełniona doświadczeniem, brak presji i prawdopodobna baza w cichej Vitorii może być sposobem na zagrożenie rywalom.