Rúben Semedo w Huesce, Barcelona podkupująca Romie Malcoma, Gareth Bale jako następca Cristiano Ronaldo. Trochę ciekawych newsów ostatnio się trafia w Hiszpanii, co? Nie uwierzycie – o każdym z nich mam coś do napisania. Więc po kolei.
Mojego stanowiska w sprawie Semedo domyślić powinni się ci, którzy kojarzą jeszcze jeden z pierwszych wpisów w tej serii (który wzbudził zresztą najwięcej kontrowersji, co w sumie mnie cieszy, dobrze, że nie wszyscy mamy takie samo zdanie). Jakby ktoś chciał go sobie odświeżyć/przeczytać po raz pierwszy, to linkuję tutaj.
Więc jak to z sympatycznym panem piłkarzem-gangsterem-głupkiem widzę? Ano tak, że jeśli znalazł się ktoś zdesperowany chętny na jego usługi, to proszę bardzo. Za kratami już nie siedzi, grać na boiskach La Liga może, bo żaden przepis mu tego nie zakazuje. Dlaczego Huesca miałaby nie skorzystać? Fakt faktem, że to wypożyczenie obarczone wielkim ryzykiem i powątpiewam w jego opłacalność, ale jak najbardziej uprawnione. Ot, cała filozofia.
Dyrektor sportowy Hueski, Emilio Vega: "Semedo jest bardzo silny fizycznie. Nie brakuje mu odpowiedniej formy, bo pracował nad nią w więzieniu, gdzie rozgrywał też różne mecze"
XDDD
— Marian Dylanowicz (@dylanowicz) July 22, 2018
Inna sprawa, że władze Hueski mogłyby trochę bardziej ogarniać jak brzmią twierdzenia, które wygłaszają (patrzcie powyżej). Jasne, gra dla FC Cárcel jest pewnie swego rodzaju wyzwaniem, ale pieprznięcie takiego tekstu powinno skutkować zaklejeniem ust taśmą. Sprowadziliście Semedo? Ok, spoko, nie mam nic przeciwko. Tylko błagam, uważajcie na otoczkę, bo obecna nie pomaga ani wam, ani Rúbenowi. A chyba chcielibyście, żeby jednak wypalił, co?
*****
Co do Barcelony – sprawa jest prosta. Ten mały, zawistny klubik znów pokazał, jak bardzo musi się wysilić, by uleczyć swoje kompleksy.
Nie no, dobra, na poważnie. Wiadomo, że jeśli pobudki były takie, jak się sugeruje w wielu miejscach – porażka w Lidze Mistrzów, to można tylko się zaśmiać, ale z drugiej strony… Barca po prostu mogła to zrobić. Jak w przypadku Semedo – żadne prawo jej tego nie zabraniało, żadna umowa jeszcze nie wiązała Malcoma z Romą w taki sposób, by nie dało się odkręcić transferu.
? ?? Bem-vindo Malcom! Welcome!
⚽️ #EnjoyMalcom
?? #EnjoyBarça pic.twitter.com/nnxVK3hZt4— FC Barcelona (@FCBarcelona) July 24, 2018
Jasne, że to niefajnie zachowanie z perspektywy Romy patrząc. Pewnie wielu neutralnych kibiców też się zgodzi, że „transferowe fair play” zostało tutaj wepchnięte do kosza, ale o czym my właściwie rozmawiamy? Futbol to biznes. Barcelona zobaczyła, że ma szansę zgarnąć młodego, zdolnego chłopaka z wielkim potencjałem za całkiem fajny hajs, więc po prostu to zrobiła. W otoczce małego „skandalu”, ale jej szefów obchodzić będzie tylko to, jak nowy nabytek zaprezentuje się na boisku. A tu istnieje spore prawdopodobieństwo, że wiele osób będzie za jakiś czas cmokać z zachwytu.
Jeszcze jedno – popularne stały się porównania tej sprawy do sprowadzenia Lopeteguiego do Realu. Nie porównywałbym tych dwóch rzeczy, bo to całkiem inna rozmowa. Klauzula vs transfer gotówkowy bez niej, trener vs piłkarz, federacja vs kluby. Ale jeśli ktoś bardzo chce to robić, to nie zabronię. Niech tylko wie, że – moim zdaniem – się tym ośmiesza.
*****
Czy Gareth Bale może stać się następcą Cristiano Ronaldo w pełnym tych słów znaczeniu?
Cóż…
Jakby to napisać…
Ekhm…
Tak, może. Sam nie wierzę, że tak myślę, ale nic nie poradzę. Więc jeszcze raz: jestem zdania, że Walijczyk jest w stanie stać się liderem Królewskich w ofensywie. Jedyne, czego potrzebuje to tylko spokój od kontuzji. Choć „tylko” napisałbym o Isco, tutaj to AŻ spokój od kontuzji. Pamiętam końcówkę sezonu 15/16, gdy grać nie mógł Cristiano, a Gareth wyjątkowo był zdrowy i szalał na boisku, ciągnąc Real niemal co mecz za uszy, ręce, nogi, głowę i co tam jeszcze chcecie.
Bale: the Galáctico in waiting
Today's @diarioas front page says the script is set for the Welshman to be Real Madrid's main man
Also making the cover: Iniesta and Torres make Japanese debutshttps://t.co/4V7a6NnnVj pic.twitter.com/mVZNBQITSJ
— AS English (@English_AS) July 23, 2018
Pamiętajmy też, że gdyby ustawić Królewskich pod niego, to nagle nie staje się pomagierem – jest tym, do którego piłki będą dogrywane. A od tego miałby Modricia, Kroosa, Isco, Asensio, Lucasa (wiele można mu zarzucić, ale piłeczkę na głowę w pole karne, to on dograć potrafi) i jeszcze kilku innych. Do tego Gareth ma wszystko – wykończenie, umiejętność odnalezienia się w sytuacji podbramkowej, skoczność, szybkość i przyspieszenie (to nie to samo!), a także – przede wszystkim – coś, co moim zdaniem za rzadko jest mu przypisywane – instynkt, mówiący mu, jak się w danej sytuacji zachować.
Więc, jeśli chcemy ominąć galaktyczne transfery i budować Real na zawodnikach, jakimi dysponujemy, to to naturalna droga. Już z miesiąc temu (a więc przed transferem Crisa) pisałem na Twitterze, że widzę to tak: wysłać Garetha na kompleksowe badania, obejrzeć wyniki, a jeśli będą zadowalające – zostawić w klubie. Ten gość zasłużył na jeszcze jedną szansę i zasłużył na to, by spróbować zbudować wokół niego zespół. Udowodnił niejednokrotnie, że potrafi być decydujący w najważniejszych chwilach, nawet gdy wchodzi z ławki i nie jest w pełni formy (ostatni finał Ligi Mistrzów). Dajmy mu szansę, zobaczmy, co z tego będzie*.
Wierzę, że ten układ ma szansę wypalić. Ale nie wykluczam też, że spektakularnie pieprznie. Ale to właśnie jest piękno futbolu.
*co nie oznacza, że nie chciałbym sprowadzenia bramkostrzelnego napastnika. Bez żalu pozbyłbym się Benzemy kosztem np. Icardiego. Ot, uważam, że taka osoba też byłaby w jedenastce potrzebna, bo Gareth gwarantem +40 bramek w sezonie raczej nigdy się nie stanie.