Mam taką wrodzoną wadę, że lubię się nad czymś zastanowić, wyciągać wnioski, nie wydawać pochopnych wyroków. I tak, to wada, szczególnie, gdy pisze się teksty, które nie wszystkim pasują (tu powinienem odesłać do ostatniego z cyklu). Ale nie mogę się powstrzymać, by znów nie wsadzić kija w mrowisko. Wybaczcie, ale gdy wiele osób wokół ekscytuje się zwycięstwem Barcelony w Młodzieżowej Lidze Mistrzów, muszę zapytać: i co z tego?
Wiem, że dla tych dzieciaków (brzmi to śmiesznie, bo to wciąż osoby niewiele młodsze ode mnie) to wielka sprawa, triumf, który zapamiętają naprawdę długo, a być może i całe życie. Super, niech się cieszą, szczerze im gratuluję, bo byli najlepsi. Problem polega na tym, że niektórzy zapominają chyba, że to wciąż rozgrywki młodzieżowe. A wypadałoby jednak o tym pamiętać.
Ktoś pewnie podejrzewa mnie teraz o rujnowanie wielkiej chwili barcelońskiej szkółki, ale… tak nie jest. Wiadomo, że La Masia to jedna z najlepszych akademii na świecie. Wiadomo, że piłkarze, którzy stamtąd wychodzą są doskonale przygotowanie (no, większość z nich) do gry na wysokim poziomie w zawodowym futbolu. Tak samo jak z La Fabriki, akademii czołowych angielskich ekip czy Bayernu Monachium. I wielu innych zespołów, które nie należą do europejskiej czołówki, ale szkolą na znakomitym poziomie.
To wciąż jednak nic nie znaczy, to wciąż o niczym nie świadczy (pozdrawiam, panie Łona).
Przypomnijcie sobie teraz wszystkie wielkie talenty, które – przy przejściu do dorosłego futbolu – się zmarnowały. Przypomnijcie sobie nazwiska, jakie miały rządzić w światowej piłce i zastanówcie się, co się z nimi stało. Albo spójrzcie po prostu na tę listę i zastanówcie się, co się stało z większością tych gości. Jeśli wiecie gdzie grają wszyscy z nich (o ile grają w ogóle), to jesteście prawdziwymi ekspertami i możecie mnie zastępować w pisaniu tych tekstów.
10 years ago, World Soccer ranked the 50 "most exciting teenage footballers". I think it's fair to say that some fared better than others pic.twitter.com/rUtRGluFuu
— Mohamed Moallim (@iammoallim) November 1, 2017
Serio. Ja nie mam pojęcia, gdzie aktualnie pałęta się Sadick Adams. Wikipedia podpowiada, że Asante Kokoto SC, ale tu pojawia się kolejny problem, bo… nie znam tej drużyny. A przecież był numerem jeden na tej liście! Żeby wrócić do właściwego tematu tego tekstu: numer pięć, Giovani dos Santos. Wówczas Barcelona, po drodze kilka innych klubów, dziś Los Angeles Galaxy. Tyle zostało z tak ogromnego talentu. Nie wspominając o Bojanie, który też znalazł się w czołówce tej listy.
Nie chcę tu dyskredytować osiągnięcia młodych zawodników Blaugrany. Niech się cieszą i niech cieszą się kibice, ale nie warto z góry zakładać – a niektórzy to robią – że za kilka lat wielu z nich wejdzie do pierwszego składu Barcelony i będzie nim rządzić, tak jak Iniesta, Busquets czy Messi. Całkiem możliwe, że niektórzy będą mieć problemy z tym, by pokazać swą klasę w zespołach takich jak Girona czy Getafe. Prawdopodobne też, że inni rozwiną się znakomicie, ale nie w Katalonii.
Na drodze do zostania nowym Iniestą są miliony przeszkód. Rozwój młodego zawodnika sam w sobie jest trudny, ale to jego przejście do seniorów przysparza najwięcej problemów. Trzeba to zrobić umiejętnie, wybrać dobry moment i stale monitorować jego postępy. We współczesnym futbolu wielu nie radzi sobie z presją i oczekiwaniami. A mało jest klubów, gdzie te są większe niż w Barcelonie.
Warto uświadomić sobie, że to co zrobił Pep Guardiola z wychowankami to swego rodzaju fenomen. Trafił na genialne pokolenie i niemal do maksimum wykorzystał pokłady talentu w nim zawarte. Czy zrobią to trenerzy, którzy będą mogli skorzystać z usług choćby Alejandro Marquesa? Tego nie da się przewidzieć. I dlatego pohamowałbym huraoptymizm z powodu oczekiwanej przyszłości. Zostawiłbym fanom Dumy Katalonii za to radość z powodu zdobytego trofeum.