Trzeba grać swoje i nie patrzeć na przeciwnika? Chyba znacie tę prawdę objawioną. To trochę jak jazda samochodem “na pamięć”. Są utarte szlaki, schematy, zagrania. Wszystko jest pięknie. Do czasu aż okazuje się, że jedziesz jednokierunkową drogą… pod prąd, ponieważ nie zwróciłeś uwagi na znaki. Tych w porę nie dostrzegł Vicente del Bosque, dlatego Antonio Conte zjadł go na śniadanie. Ale Joachim Löw nie popełniły już takiego błędu.
Selekcjoner Hiszpanów za nadto ufał w umiejętności indywidualne swoich piłkarzy i tej jedynej słusznej koncepcji, która przecież powinna sprawdzać się zawsze, wszędzie, o każdej porze dnia i nocy. Lekcja z brazylijskiego mundialu się rozmyła, bo to za starzy zawodnicy, bo błędy Casillasa. Nowe ostrzeżenie wysłali im Czesi, Chorwaci dali po głowie, a Włosi znokautowali. Każde uderzenie, gdy La Furia Roja waliła głową we włoski mur, było ich ceną za jednowymiarowość.
Wiedzieliśmy zaraz po mistrzostwach świata, że musimy mieć więcej opcji, inaczej zbyt łatwo będzie można nas rozszyfrować.
Stwierdził Löw po pokonaniu Włochów. W La Furia Roja każdy już czytał jak z otwartej książki, lecz z Die Mannschaft jest już inaczej. Joachim kombinuje, myśli, a jego “wyciąganie wniosków” to nie pusty frazes powtarzany po niedanym spotkaniu. Eliminacje przeszedł w systemie opartym na 4-2-3-1, lecz mecze towarzyskie przed samym turniejem były dla niego poligonem doświadczalnym. Testował tam różne warianty taktyczne, z trójką obrońców włączenie. W zasadzie ten ostatni sprawdził się jedynie przeciwko Włochom (4:1, oraz dwie porażki z Francją i Słowacją).
Mistrzostwa Niemcy rozpoczęli z Mario Götze w roli fałszywej dziewiątki. Opcja stosowaną najczęściej w drugiej turze eliminacji do Euro. Na Ukraińców, którzy zostawiali Niemcom dużo wolnej przestrzeni, to wystarczyło, ale nacięli się na naszych rodakach. Okazało się, że w przednich formacjach brakuje ruchu, a Götze znika gdzieś między obrońcami. Nie było wątpliwości, że konieczne są zmiany, zwłaszcza iż ekipa z północy zielonej wyspy pokazała z Polakami, że bardzo lubi stawiać zasieki. Jogi nie brnął dalej w ślepą uliczkę, tylko wystawił Mario Gómeza. Dzięki temu Niemcy mogli grać “na ścianę” czy też posyłać górne piłki w pole karne z dużo mniejszą obawą o jej stratę. Król strzelców ligi tureckiej strzelił jedyną bramkę spotkania z Północnymi Irlandczykami. Sprawdził się, więc mogliśmy go zobaczyć i w dwóch kolejnych meczach. Efekty? Gol ze Słowacją oraz genialne kluczowe podanie do Hectora przy akcji bramkowej z Włochami.
Równie dobrym pomysłem było przejście na trzech stoperów w starciu ze Squadra Azzurra. Co ciekawe szczycił się tym później Antonio Conte: “zmusili mistrzów świata do zmiany formacji”. Choć to odwracanie kota ogonem, gdyż włoski selekcjoner dał się w ten sposób przechytrzyć. Löw nie wszedł jak głupi w sidła zastawione prze Włochów, co uczynił wcześniej del Bosque. Jogi był świadomy zagrożenia jakie niesie ze sobą pressing podopiecznych Conte oraz przewaga liczebna jaką potrafią uzyskać w poszczególnych strefach boiska. Nie musiał się przy tym specjalnie wysilać, ponieważ manto jakie zebrała La Furia Roja doskonale posłużyło za lekcję poglądową. Można było czasami odnieść wrażenie, że jedenastka Hiszpanów grała przeciwko 14 Włochom. Jedno przejęcie piłki gdy ekipa z Półwyspu Iberyjskiego została złapana “na wykroku”, jeden udany pojedynek sam na sam otwierała przed włoskimi zawodnikami drogę do bramki. Z pięcioma obrońcami Die Mainschaft ich zneutralizowała. Zachowywała przewagę liczebną na własnym przedpolu oraz w środku pola (Müller, Özil, Khedira/Schweinsteiger i Kroos kontra Giaccherini, Parolo oraz Sturaro) i tylko absurdalny błąd Boatenga sprawił, iż mecz nie zakończył się jej zwycięstwem w przeciągu 90 minut. Włosi nie pozostawali bezbronni, lecz ich pressing nie był już tak zabójczy.
Co warto podkreślić nie jest to najlepsza odsłona Niemców. Nie można ich nazywać “Naddrużyną” czy jak ujął to Tomasz Urban “Bayernem Europy”. Znamienny jest przy tym fakt, że najbardziej chwalonymi kadrowiczami są Mats Hummels czy Jérôme Boateng (nie licząc ostatniego pojedynczego bloku w polu karnym), a po konkursie jedenastek z Włochami także i Manuel Neuer. Dlatego tak niezwykle istotne są wszelkie nowe rozwiązania, poprawki taktycznie jakie do zaproponowania ma Joachim Löw. Wprowadzają one do gry element zaskoczenia, dają dodatkową przewagę nad rywalem.
Teraz będzie musiał wytężyć swoje szare komórki jeszcze bardziej, bowiem czeka go pojedynek z Francuzami bez pauzującego za kartki Hummelsa oraz kontuzjowanych: Gómeza, Khediry oraz Schweinsteigera. Wyzwanie jakich mało.