Tak jak geografia umiejscowiła Walię na uboczu, w cieniu Anglii, tak też jawiła się jako aktor drugiego planu na Euro. Tyle, że ten aktor znał swój nieprzeciętny talent, dlatego ekipa Chrisa Colemana przyćmiła ostatecznie wszystkich, których przedwcześnie umieszczaliśmy na piedestale. Nawet mimo porażki z Anglikami, to bezsprzecznie najlepsza drużyna w grupie B.
Rzecz jasna Gareth Bale jest jej liderem, aczkolwiek nie osamotnionym. To nie Szwecja, gdzie mamy de facto Zlatana a później wielkie nic (z uwzględnieniem, że na turnieju nawet Ibrahimović zrównał się poziomem z resztą reprezentacji). Tuż za plecami Bale ma swoich kompanów w postaci Aarona Ramey’a czy Joe Allena. Co ważniejsze, to działa. W kadrze Sbornej też znajdziemy dobrych piłkarzy w drugiej linii jak Oleg Szatow czy Pawieł Mamajew. Tylko co z tego jeśli gra drużyny się nie zazębia, nie ma zrozumienia na boisku, nie ma chemii? Wówczas ich umiejętności indywidualne schodzą na dalszy plan.
Wspomniana trójka Walijczyków działając wspólnie wynosi Cymru na zupełnie inny poziom. W dodatku zawodnicy Walii świetnie odnajdują się w ich systemie opartym na 5-2-2-1. Mają wystarczająco zabezpieczoną defensywę, kontrolę nad środkiem pola, a przy tym nie tracą kreatywności w ataku. Ponadto, gdy to konieczne spod ziemi wyrastają bohaterowie jednej chwili.
Dowód? Prześledźmy wspólnie kluczowe momenty ze wszystkich trzech spotkań Dreigiau (z j. walijskiego “Smoki”). Mecz ze Słowacją. Ben Davies wybija piłkę zmierzającą do pustej bramki po strzale Hamsika. Bale daje Walii prowadzenie po uderzeniu z rzutu wolnego. Mak zdobywa wyrównującą bramkę dla Słowaków, ale pojedynek rozstrzyga w 81′ rezerwowy Hal Robson-Kanu – wpuszczony na boisko 10 minut wcześniej – asystuje mu Aaron Ramsey.
Dalej, spotkanie z Anglikami. Świetnie się zaczęło golem Bale’a – ponownie z rzutu wolnego, lecz za sprawą Jamie Vardy’ego ekipa spod Trzech Lwów się podniosła, a Daniel Sturridge pogrążył Walię w doliczonym czasie. Po porażce na głowy Walijczyków spłynęła krytyka, lecz ci zareagowali w najlepszy możliwy sposób. W odróżnieniu od Anglików, którzy w ostatnim starciu w grupie byli smętni niczym najedzony i senny kot. Bezbarwni w równym stopniu co gospodarze mistrzostw.
Wczorajszy pojedynek to już majstersztyk w wykonaniu Dreigiau. Jeśli jakimś cudem pozostali jeszcze Rosjanie wierzący w zryw i odrodzenie Sbornej szybko zostali uświadomieni jak naiwna była to wiara. Otwarcie wyniku to artystyczny popis Joe Allana i Aarona Ramsey’a, druga bramka – przy pomocy Szyrokowa piłka wylądowała pod stopami Nella Taylora i ten na raty po raz pierwszy w barwach reprezentacji trafił do siatki rywali. Rozbitych i zajeżdżanych kolejnymi akcjami Rosjan dobił ostatecznie Bale do spółki z Ramsey’em. Nawet świetny tego dnia Akinfiejew nie mógł ratować zespołu bez końca. Nie było czego zbierać.
Ewidentnie walijski czerwony smok wbrew wszelkim rysunkom nie ma jednej, a przynajmniej dwie głowy i do tego cały szereg zębów i pazurów. Nigdy nie wiesz, którym akurat cię do sięgnie. Co równie istotne wzbił się teraz niezwykle wysoko, a wiatr wydaje się mu sprzyjać.
Jako naród geograficznie jesteśmy mali, ale uwzględniając naszą pasję, można powiedzieć, że byliśmy kontynentem
Komplementował Coleman po rozniesieniu Sbornej. Ta reprezentacja w połączeniu z dumnymi kibicami to istne tsunami. Można się zastanawiać czy w starciu z zespołem naszpikowanym gwiazdami pokażą to samo czy ulegną jak z Anglikami. Jednak bez dwóch zdań to kandydat na czarnego konia Euro i wspaniała historia. Debiutant na mistrzostwach, który w ładnym dla oka stylu wygrywa grupę? Mnie już kupili.
Bonusowo kilka słów na temat Rosjan. Z całej tej reprezentacji żal mi jedynie Leonida Słuckiego. Przez stres i nerwy wywołane występami Sbornej na Euro stracił co najmniej kilka lat życia.
Po wczorajszym spotkaniu zaoferował rosyjskiej federacji ustąpienie ze stanowiska (choć jego kontrakt i tak wygasa z końcem lipca tego roku). Przeprosił kibiców i nie bał się też przyjąć blamażu na klatę: “To moja wina […] Nie chcę się skupiać na konkretnych piłkarzach, a na mojej odpowiedzialności”.
Może na inteligenta nie wygląda, lecz w żadnym wypadku nie jest to kiepski trener. Udowadniałem to już w tekście o rosyjskiej kadrze. Za każdym razem, gdy obejmował jakiś klub, wykręcał wynik ponad stan. Sborna to po prostu przypadek kliniczny i skończyli jak zawsze. Wyjątek na Euro 2008 potwierdza regułę, zresztą i za Guusa Hiddinka też się zbłaźnili w barażach do MŚ w RPA.
Artiom Dziuba – jeden z najlepszych strzelców eliminacji (8 goli, gorszy jedynie od Lewandowskiego i Müllera) nie potrafi trafić do siatki nawet z niecałych pięciu metrów. Zablokował się tak jak nie raz już mu się to zdarzało w lidze. Wybitne sezony przeplata z beznadziejnymi. Całkiem mocna druga linia, wcale nie udowodniła swojej wartości. Z pewnością odbiła się nieobecność Dzagojewa, Czeryszewa oraz Denisowa wymuszona kontuzjami, a być może udałoby się zestawić ją nieco lepiej. Mało było w wykonaniu pomocników szybkich, składnych i pomysłowych akcji.
Do tego najgorsza ze wszystkich defensywa. Dziecinne błędy, gubienie krycia i jak wspomniałem wolni oraz mało zwrotni stoperzy. Wystarczy zresztą spojrzeć z jaką łatwością osamotniony Weiss wykorzystał zagranie na wolne pole i jednym prostym zwodem zgubił dwóch defensorów. To wystarczy, lepiej nie kopać już leżącego.