Czegoś podobnego nie pamiętam. Największe osiągnięcie polskiej reprezentacji w piłce nożnej na międzynarodowej imprezie za mojego życia to srebrny medal z Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie z 1992 roku. Jednak miałem wtedy zaledwie kilka lat. Zbyt mało, żeby to zarejestrować, a jednocześnie bardziej interesowało mnie wówczas bieganie z kolegami pod blokiem niż IO. Poza tym, bądźmy szczerzy – ranga mistrzostw świata czy Europy jest znacznie wyższa. To nie święto całego sportu, lecz tylko i wyłączenie futbolu.
Byliśmy wygłodniali niczym wilki, gdyż jak do tej pory żywiliśmy się jedynie powietrzem ze sflaczałych baloników, albo przychodziło nam stołować się u obcych. To co zaserwowała nam nasza reprezentacja nie jest najwykwintniejszym z dań, lecz po 30-34 latach marszu, skrajnym wymęczeniu kolejnymi “wielkimi nadziejami” i zawodami, smakuje niczym ambrozja. Chwała chłopakom za to! Mamy prawo być wdzięczni naszym piłkarzom, mamy też powody do świętowania i do optymizmu oraz by patrzeć na mankamenty przez palce.
Po meczu z Niemcami możemy być dumni, gdyż jest już pewne, że na Euro 2016 nie staniemy się tylko tłem dla największych. Nie był to Grunwald, ale też i nie kampania wrześniowa. Jak zachodnie armie w czasie I Wojny Światowej okopaliśmy się głęboko na solidnie przygotowanych umocnieniach. Broniliśmy się zawzięcie, odpierając kolejne niezbyt wyszukane szturmy Niemców i od czasu do czasu organizując wypady na ich pozycje. Choć kilka razy szybciej zabiło serce, nasze okazje zostały zaprzepaszczone. Nie tylko ze względu na mocną defensywę rywali, ale i przez nas samych.
Przy całej radości ze “zwycięskiego remisu z aktualnymi mistrzami świata” kołaczą mi się w głowie dwa pytania. Co pokazaliśmy do tej pory my? Co do tej pory pokazali Niemcy?
Żelazna defensywa, skuteczna obrona całego zespołu, dwukrotne zachowanie czystego konta – za to możemy wychwalać naszą kadrę pod niebiosa. Z rozegraniem, kreatywnością, wykorzystaniem podbramkowych sytuacji już tak różowo nie jest.
Największe zastrzeżenia mamy przy tym do Arkadiusza Milika. W pierwszym spotkaniu z Irlandią Północną po fatalnym pudle wybronił się jeszcze zdobyciem bramki, lecz z Niemcami nie dostarczył takiej rekompensaty. Krytyka jest usprawiedliwiona. Jednocześnie trzeba podkreślić, że to głównie od jego postawy może zależeć nasz sukces. Potrafimy się wybronić z opresji, ale przecież trzeba też i coś jeszcze strzelić, prawda? Robert Lewandowski jest zwykle skrzętnie pilnowany, ponieważ wszyscy doskonale wiedzą jakie zagrożenie stanowi. Ba, taktyka Adama Nawałki właśnie na tym się opiera. Lewy swoim ruchem ciągnie za sobą wianuszek piłkarzy przeciwnika robiąc tym samy miejsce dla strzałów… Milika. Alternatywa? Jedyną sensowną wydaje się Piotr Zieliński, aczkolwiek nie dysponuje on takimi samymi warunkami fizycznymi co napastnik Ajaxu. Poza tym, Nawałka nie pokusi się na taką zamianę.
A co z Niemcami? Nie ma co podkreślać jaka to silna reprezentacja, bo jak naprawdę są groźni widzieliśmy wczoraj. Mówiąc łagodnie nie jest to najlepsza z możliwych wersji Die Mannschaft. Zresztą, skoro pod dwóch spotkaniach spośród ich naszpikowanej gwiazdami kadry, kibice najbardziej wychwalają Jérôma Boatenga (z Ukrainą wybił piłkę z linii bramkowej), to coś chyba jest tu nie tak.
W ofensywie nie potrafiliśmy wygrywać indywidualnych pojedynków, brakowało nam ruchu. Tak naprawdę możemy być zadowoleni, że nie straciliśmy bramki. Graliśmy dobrze, ale gdy podchodziliśmy do pola karnego, wówczas nie mogliśmy minąć rywali, nie byliśmy groźni. Musimy to poprawić, gdyż w przeciwnym wypadku nie zajdziemy daleko w tym Euro
Tak podsumowywał spotkanie z Polakami Boateng. W meczu z Ukrainą ekipa Joachima Löwa była niewiele lepsza. Okazji mieli tylko o dwie więcej niż z nami, lecz nieco lepszych jakościowo. Głównie dlatego, że Żółto-Niebiescy pozostawiali im za dużo miejsca i swobody. Cóż z tego, jeśli nawet gdy Niemcy wychodzili sam na sam z Piatowem, nie potrafili tego wykorzystać? Zawodzi w szczególności Mario Götze w roli fałszywej dziewiątki, więc większość kibiców jest gotowa dać szansę Mario Gómezowi. W końcu w samej lidze strzelił dla Beşiktaşu w minionej kampanii 26 goli. Ponadto, chętnie wcisnęliby gdzieś do składu i Bastiana Schweinsteigera. Z pewnością Löw musi przemyśleć swoją strategię i skład personalny wyjściowej jedenastki, gdyż Niemców trudno obecnie nazwać “Naddrużyną”.
Ballack, który jeszcze parę dni temu mówił, że Niemcy są faworytem mistrzostw: "Tej druzynie brakuje charakteru! Polska była lepsza."
— Tomasz Urban (@tom_ur) June 17, 2016
Nie zrozumcie mnie źle. Nie zamierzam w żaden sposób umniejszać sukcesu naszej kadry. W tych konkretnych okolicznościach okazaliśmy się lepsi niż Niemcy, gdyż pokrzyżowaliśmy ich plany. Pokazaliśmy spryt i wyrachowanie, a to też trzeba umieć. Do niedawna tego nam brakowało. Jednakże jak przyznał sam Lewandowski: “Jest jeszcze kilka rzeczy do poprawy, ten potencjał cały czas w nas drzemie”. Liczę, że jeszcze zobaczmy szczyt możliwości Biało-Czerwonych, bowiem wówczas sięgnęlibyśmy już perfekcji. O przepraszam, poziomu Pazdana.