
Real od Cristiano Ronaldo czy Barcelona od Leo Messiego? A może w przypadku tych drugich jeszcze do gry wejdą Neymar lub Luis Suárez? Który zawodnik ma w swoich rękach, a raczej nogach, największe atuty, by móc o nim powiedzieć, że jest najważniejszym graczem ligi? Podobnie jak rok temu prezentujemy zestawienie, która z drużyn jest najbardziej uzależniona od swojego najskuteczniejszego zawodnika – najwięcej punktów w klasyfikacji kanadyjskiej.
Przede wszystkim zmienił się nieco rozkład sił oraz procentowy udział najlepszych. Przed rokiem zwycięzca uzyskał 59%, a teraz dałoby to jedynie miejsce na najniższym stopniu podium. W ubiegłym notowaniu aż sześć klubów miało w swoich szeregach zawodników, którzy mieli udział przy co najmniej połowie dorobku zespołu, a teraz takim wynikiem mogą się pochwalić dwie ekipy, które wygrały z ogromną przewagą.
Miejsce | Klub | Gole strzelone przez drużynę | Zawodnik | Udział zawodnika (gole+asysty) | Udział procentowy |
---|---|---|---|---|---|
1 | Real Betis | 27 | Ruben Castro | 17 | 63% |
2 | Deportivo | 39 | Lucas Perez | 24 | 62% |
3 | Barcelona | 86 | Luis Suarez | 41 | 48% |
4 | Eibar | 42 | Borja Baston | 20 | 48% |
5 | Valencia | 33 | Paco Alcacer | 16 | 48% |
6 | Athletic Bilbao | 48 | Aritz Aduriz | 22 | 46% |
7 | Atletico Madryt | 46 | Antoine Griezmann | 21 | 46% |
8 | Malaga | 29 | Charles | 13 | 45% |
9 | Real Madryt | 87 | Cristiano Ronaldo | 37 | 43% |
10 | Villarreal | 37 | Cedric Bakambu | 15 | 41% |
11 | Sevilla | 43 | Kevin Gameiro | 17 | 40% |
12 | Levante | 28 | Jose Luis Morales | 11 | 39% |
13 | Las Palmas | 32 | Jonathan Viera | 12 | 38% |
14 | Celta Vigo | 43 | Iago Aspas | 16 | 37% |
15 | Getafe | 28 | Pablo Sarabia | 10 | 36% |
16 | Real Sociedad | 37 | Imanol Agirretxe | 13 | 35% |
17 | Espanyol | 31 | Marco Asensio | 11 | 35% |
18 | Sporting Gijon | 32 | Antonio Sanabria | 11 | 34% |
19 | Granada | 32 | Youssef El-Arabi | 11 | 34% |
20 | Rayo Vallecano | 42 | Jozabed Sanchez | 12 | 29% |
Tym razem konkurencja nie miała najmniejszych szans z Rubénem Castro i Lucasem Pérezem. Ubiegłoroczny wynik 59%, który uzyskał Jonathas, teraz został pokonany przez wyżej wymienioną dwójkę. Na czym polegał klucz do sukcesu obu zawodników? Odpowiedzi będą różne. W przypadku triumfatora w naszej tabeli siła tkwiła w dwóch – po części wykluczających się wzajemnie – aspektach. Słabej postawie Betisu pod bramką rywala – najgorszy atak w lidze – i bardzo dobrej formie Kanaryjczyka. 15 strzelonych goli daje mu dziewiątą pozycje w klasyfikacji strzelców, a w zespole próżno szukać kolegów, którzy chcieliby podjąć rękawicę w walce o miano najskuteczniejszego beticos. Najlepiej obrazuje to przykład, że poza Rubénem Castro tylko dwóch zawodników strzeliło więcej niż jednego gola, a byli to Germán Pezzella i Juan Manuel Vargas – po dwa trafienia – którzy są nominalnymi… obrońcami.
W przypadku Lucasa i Depor mowa o kompletnym uzależnieniu w kwestii samej gry. O ile Rubén Castro jest najgroźniejszy pod bramką rywala, o tyle galisyjski napastnik ma wiele do zaoferowania przy budowaniu ataków zespołu. Los Turcos bez swojego wychowanka tracą znakomitą lewą nogę, która cofnie się po piłkę, a w pod bramką rywala wykorzysta szansę stworzone przez kolegów, do tego potrafi uderzyć z dystansu, również z rzutów wolnych. Największym paradoksem jest jednak fakt, że przed rokiem Lucas Pérez był jednym z czterech liderów Deportivo i brał udział przy… sześciu bramkach, a jego ekipa była na samym dnie tego zestawienia.
Zmiany
Deportivo zyskało prawdziwego lidera, podobnie z resztą jak Eibar, który ma Borję Bastóna. W obu przypadkach kilka meczów bez zdobyczy punktowej przekładało się na gorsze wyniki zespołu. Kolejną ekipą, która „pozyskała” skutecznego zawodnika jest Málaga z Charlesem na czele. Brazylijczyk jest cholernie chimeryczny, ale nie sposób nie odnieść wrażenia, że bez niego Boquerones mogliby teraz, co najwyżej bić się o utrzymanie. Co ciekawe strzelanie rozpoczął w siódmej kolejce i od razu był to hat-trick, a innym ważnym wydarzeniem przy okazji meczu z Realem Sociedad był fakt, że były to pierwsze bramki dla Málagi w sezonie 2015/16!
Awans zanotowały również dwie ekipy z dużymi aspiracjami, ale niekoniecznie w taki sposób, jaki odpowiadałby ich ambicjom. W przypadku Valencii dalej na pierwszym planie jest Paco Alcácer, w Atlético znowu Antoine Griezmann. Dorobki bramkowo-asystenckie niemal takie same – plus trzy dla Paco i bez zmian u Francuza – a mimo tego Nietoperze i Rojiblancos są dużo wyżej niż rok temu. Jakim cudem? Tutaj pretensje należy kierować w stronę kolegów obu panów, a straty są ogromne, bo minus w porównaniu do sezonu 2014/15 jest gigantyczny – Valencia gorsza o 23 bramki, Atlético o 15!
Ledwie kilkuprocentowy awans zyskał Real Sociedad, ale w przypadku La Real można mówić o zmarnowanym potencjale. Wszystko za sprawą kontuzji Imanola Agirretxe, której baskijski snajper doznał w ostatniej kolejce 2015 roku. 30 grudnia na Santiago Bernabéu jego koledzy przegrali 1:3 z Realem Madryt, a on sam zakończył spotkanie tuż po upływie kwadransa gry. Wtedy Agirretxe miał na swoim koncie dokładnie 2/3 dorobku zespołu – 12 z 18 goli dla Txuri-Urdin! Problemy zdrowotne dały o sobie znać i Agi od tamtej pory wystąpił w jednym meczu – z golem – ale jego koledzy w międzyczasie strzelili kilkanaście bramek i wraz z zespołem wylądował tuż nad „strefą spadkową” naszego zestawienia.
Największe straty poniosły zespoły, które straciły swoich superstrzelców. Sergio Garcii i Alberto Bueno w Primera División nie ma już dawno, a wraz z nimi brakuje prawdziwych liderów w ofensywach Espanyolu i Rayo Vallecano. W przypadku Franjirojos wyniki strzeleckie nie są złe, bo Paco Jémez znalazł drogę, by Jozabed został kluczową postacią zespołu, a kolejni zawodnicy grający na „9”- Javi Guerra, Miku i Manucho – potrafili strzelać i neutralizować kolejne absencje. Gorzej sytuacja wygląda w biało-niebieskiej części Barcelony, bo tam rządzi dogrywający Marco Asensio. Jego wynik też mógłby być lepszy, ale on sam jest bardzo nieskuteczny, podobnie z resztą jak koledzy, których obsługuje. Tutaj problemem jest linia napadu, bo ani Felipe Caicedo, ani sprowadzony Gerard Moreno nie dają jakości i co najważniejsze bramek dla ekipy Sergio Gonzáleza, a obecnie Constantina Gâlki.
I co z tego wynika?
Właściwie nic… Taka jest prawda, bo gdy przyjrzymy się na naszą tabelę, to nie znajdziemy w niej wielu prawideł. Oczywiście lepiej mieć zawodnika, który potrafi przechylić szalę zwycięstwa na korzyść naszej drużyny, ale z drugiej strony zbyt duże uzależnienie od jednego faceta również może wprowadzić kłopoty. Jedyne, co się sprawdza, to fakt, że nie mając takiego kogoś możesz być w dużej mierze przekonany, że będziesz na dole tabeli, o czym przekonały się ekipy pokroju Getafe, Levante czy Granady.