W dzisiejszym wydaniu Un Momento m.in. oczywiście o koronawirusie, ale też operacji Edena Hazarda.
Mecze przy pustych trybunach
Hiszpańskie ministerstwo zdrowia ogłosiło, że kolejne mecze hiszpańskich drużyn w europejskich zmaganiach Ligi Europy, odbędą się przy pustych trybunach. Mowa o dwóch meczach z gośćmi z Włoch:
Valencia — Atalanta (10.03)
Getafe — Inter (19.03)
Rzecz jasna związane jest to z zagrożeniem koronawirusem i ryzykiem przywiezienia tego niechcianego gościa z Italii. Całkiem niedawno przecież potwierdzono przypadki występowania choroby u dziennikarza i czterech kibiców Valencii, którzy na wyjeździe w Atalancie swoją drużynę dopingowali z wysokości trybun. Na chwilę obecną brak jest informacji, czy podobne rezolucje zostaną zalecone w meczach Barcelony i Sevilli.
? El ministro de Sanidad recomienda puerta cerrada para el Barça-Nápoles
? Se trata de una medida contra la expansión del coronavirus debido a la previsible presencia de aficionados provenientes de zonas de riesgohttps://t.co/Ze41h2yHo4 pic.twitter.com/swONGiRsgo
— Mundo Deportivo (@mundodeportivo) March 3, 2020
Święta wojna
Chociaż El Clásico zakończyło się w niedzielę, końca debaty na łamach hiszpańskiej prasy nie widać. W mediach iberyjskich szeroko opisywane są problemy Blaugrany, nerwy szkoleniowców, wizyta Cristiano Ronaldo na Santiago Bernabéu oraz pozytywna eksplozja formy Viniciusa Jr, który jeszcze niedawno przecież bardzo zawodził.
Statystycznie jednak pojedynki pomiędzy Barceloną i Realem Madryt jako święta wojna – tak to postrzega wielu kibiców na całym świecie, a nie pojedyncze bitwy – to wojna bardzo wyrównana, chociaż w kilku ostatnich potyczkach, to Katalończycy byli stroną dominującą.
Odkąd jednak ta święta wojna, niejednokrotnie o politycznym podłożu niestety, zaczęła się 26 marca 1916 pomiędzy drużynami miały miejsce 244 bitwy (mecze, włącznie z wczorajszym), w których biorąc pod uwagę wczorajszy wynik 96 miało korzystny wynik dla Blaugrany, 96 dla Los Blancos. Pozostałe 51 to remisy. Chyba żaden inny pojedynek klubowy na świecie, oprócz tego Corinthians z Flamengo nie ma tak wyrównanego bilansu na przestrzeni lat. Kluby z Brazylii rozegrały jednak o ponad sto meczów mniej, z wynikiem 53-55 na 138 starć.
Ostro w Bilbao i ciekawie w Sevilli
Athletic Bilbao wygrało z „Żółtą łodzią podwodną” w meczu, w którym nie zabrakło kontrowersji, Dwa rzuty karne i 12 żółtych kartek mówi wiele o pracy arbitra.
Valencia pewnie pokonała Betis po golach swoich asów Gameiro i Parejo. Betis swoja bramkę kontaktową strzelił dopiero w doliczonym czasie gry. Swoją drogą strzał Gameiro – wyśmienity.
Espanyol nie wykorzystał atutu własnego boiska i tylko zremisował z Atletico Madryt, wobec czego nie zdołał wydostać się ze strefy spadkowej, a Los Colchoneros zajmują obecnie 5 lokatę w tabeli.
Sporo emocji gwarantował również pojedynek Sevilla – Osasuna zakończony wynikiem 3-2. Było tam naprawdę wszystko. Sporo bramek, czerwona kartka dla bramkarza, rzut karny i gol w doliczonym czasie gry. Kibice na trybunach na pewno nie mogli narzekać na nudę.
Copa del Rey semi final second leg tonight: Mirandés v Real Sociedad (1-2).
AS saying there will be over 1,500 La Real fans in Anduve tonight, 1/5 of the stadium – they mentioned how some fans even bought a remainder season ticket for €87 just so they could see the game ? pic.twitter.com/hlgpseMb8g
— Brendy Boyle (@BrendyBoyle) March 4, 2020
Dziś i jutro natomiast mecze półfinałowe Pucharu Króla, w których zmierzą się Mirandés z Realem Sociedad oraz Granada z Athletic Bilbao. Po tym jak w nowym formacie turnieju odpadły czołowe drużyny Laliga wiodące prym w tych rozgrywkach, zestawienie to dla wielu z nas jest zaskoczeniem. Jak oceniacie szanse klubu z Miranda de Ebro?
Nie dla Leganés
Leganés w ubiegłym tygodniu oficjalnie otrzymało informację o braku zgody RFEF na możliwość uzupełnienia kadry po stracie Martina Braithwaite’a. Jak wiemy „Ogórki” straciły swojego asa na rzecz Barcelony, która wpłaciła jego klauzulę, więc włodarze Leganés niestety nie mieli nic do powiedzenia w tej sprawie. RFEF jednak odrzucił ich wniosek, twierdząc, że paragraf, który umożliwił całą operację i zarejestrowanie Duńczyka poza oknem transferowym miał swoje uzasadnienie (kontuzja Dembélé i przewidziane długoterminowe leczenie).
Los Pepineros natomiast nie mieszczą się w żadnym z kryteriów, które by zezwoliło na taki ruch. Możliwe jednak, że władze federacji przyjrzą się jednak obowiązującym przepisom i zmienią je lub usuną w niedalekiej przyszłości aby w ogóle do takich sytuacji nie dochodziło.
President Bartomeu doesn't plan to resign. It's true he's hurt, but he's strong and wants to continue his project until 2021. [md] pic.twitter.com/Kszf9YbzTc
— barcacentre (@barcacentre) February 23, 2020
Sprzeczne sygnały
Z jednej strony w różnych wywiadach słychać z ust wielu graczy Blaugrany, że „Ney jest świetnym piłkarzem, chce wrócić i zawsze będzie tu mile widziany”. Prasa często wskazuje, że powrót Neymara jest priorytetem Barcelony. Z drugiej jednak wg El Mundo, Brazylijczyk ponownie (to już będzie trzeci raz) pozywa kataloński klub. Tym razem chodzi o kwotę 6,5 miliona euro w związku z nieprzewidzianymi wydatkami fiskalnymi, które poniósł po podpisaniu umowy z klubem w 2013 roku.
Wydawać się może, że afery i problemy związane z Bartomeu nie mają końca. Według Mundo Deportivo nie ma zamiaru on jednak rezygnować z piastowanego stanowiska i zamierza dotrwać do końca kadencji w 2021 roku. Coraz częściej jednak pojawiają się głosy, że zarząd Barcelony naciska na jego dymisję. Coraz częściej i coraz więcej widocznych jest również charakterystycznych białych chusteczek na trybunach.
Eden Hazard w Dallas
Piłkarz Realu Madryt w czwartek przejdzie operację w związku z ostatnią kontuzją kostki. Operacja będzie miała miejsce w Dallas, USA i zostanie przeprowadzona przez specjalistów od urazów sportowych, związanych z NBA. Na tym etapie ciężko prognozować dokładną datę powrotu Belga do zdrowia i chociaż uważa się, że w tym sezonie nie zobaczymy go już na boisku w koszulce Los Blancos, to Zizou wierzy, że napastnik ponownie zasili skład klubu ze stolicy jeszcze w maju.
Autor tekstu: Krzysztof Leśniowski