
Wraz z początkiem 2018 roku dokonaliśmy podsumowania pięciu najlepszych transferów na Półwyspie Iberyjskim. Niestety, każdy kij ma dwa końce i nie wszystkie inwestycje zespołów z La Liga można potraktować jako sukces. Ze strony których zawodników spodziewano się więcej piłkarskiej jakości? Kto nie spełnił pokładanych w nim oczekiwań, a kto zwyczajnie zawiódł? W dzisiejszym zestawieniu zerkamy na “drugą stronę medalu”, przedstawiając piątkę najgorszych wzmocnień w Primera División.
- Gerard Deulofeu (Everton – FC Barcelona, 12 milionów euro)
Po bardzo obiecującej wiośnie w barwach Milanu można było odnieść wrażenie, iż Gerard Deulofeu w końcu dojrzał do wielkiej piłki. Z nieodpowiedzialnego taktycznie, często egoistycznego piłkarza stał się jednym z kluczowych zawodników Rossonerich, notując cztery bramki i trzy asysty w ciągu zaledwie sześciu miesięcy spędzonych na San Siro. Nic więc dziwnego, że Deulofeu, mimo kuszących ofert ze strony lokalnego rywala Milanu, Interu, postanowił podjąć rękawicę i wrócił na Camp Nou. I choć niewielu śmiałków mogło stawiać Gerardowi wysoko poprzeczkę, oczekując od wciąż młodego Hiszpana zastąpienia Neymara, tak kibice Blaugrany z pewnością liczyli na poprawę jakości ławki rezerwowej, a także na godne zastąpienie gwiazd z podstawowej jedenastki w razie potrzeby. Deulofeu wraz z biegiem sezonu otrzymywał coraz mniej szans od Ernesto Valverde, a w grudniu doszło nawet do ekstremum, gdy Gerard coraz rzadziej znajdował miejsce w meczowej osiemnastce. Jedna bramka i dwie asysty, które skrzydłowy uzbierał już w pierwszej kolejce przeciwko Betisowi to zdecydowanie zbyt mało, aby móc stwierdzić, iż Deulofeu wpłynął pozytywnie na jakość drugiego składu Barcelony. Wraz z zawitaniem w stolicy Katalonii Philippe Coutinho wydaje się, iż Hiszpan będzie otrzymywać jeszcze mniej szans, nic więc dziwnego, że podczas zimowego okienka był bardzo blisko opuszczenia Barcelony. Nie był mentalnie gotowy, aby udźwignąć presję panującą na Camp Nou, więc najbliższe sześć miesięcy spędzi w Watfordzie.
Gerard Deulofeu has signed for Watford on loan for the rest of the season from Barcelona #Donkomi #Citisports pic.twitter.com/rOWZqq692p
— The Fundamentals (@KojoNketsia) January 30, 2018
- Jesús Navas (Manchester City – Sevilla, brak odstępnego)
Jesús Navas, podobnie jak jego poprzednik w zestawieniu, po czterech latach wrócił do Andaluzji. Sevilla obdarzyła dużym zaufaniem swoją legendę, oferując 31-letniemu Navasowi, którego forma w sezonie 2016/17 pozostawiała wiele do życzenia, czteroletni kontrakt. Mistrz świata z 2010 roku miał wnieść do szatni Sevillistas nie tylko boiskową jakość, ale przede wszystkim ogromne doświadczenie. Można jednak zadać sobie pytanie – cóż to za skrzydłowy, który nie strzela i nie asystuje? Jesús w Primera División, po powrocie na Ramón Sánchez Pizjuán, zanotował tylko jedno trafienie i na tym się kończy dorobek zawodnika. Nic więc dziwnego, że jego dotychczasowa średnia ocen według portalu whoscored to 6,4. Biorąc pod uwagę zawodników, którzy rozegrali w La Liga powyżej 1000 minut, Navas wypada wręcz tragicznie, gdyż jedynie Federico Valverde z będącego w strefie spadkowej Deportivo wśród pomocników może “poszczycić się” gorszą średnią. Tym bardziej dziwi tak duże zaufanie ze strony najpierw Toto Berizzo, a obecnie Vincenzo Montelli, wszak, mimo rozczarowujących występów, Navas wciąż jest w dziesiątce zawodników Sevilli z największą liczbą rozegranych minut.
- Ryad Boudebouz (Montpellier – Real Betis, 7 milionów euro)
Ryad Boudebouz po spędzeniu całej piłkarskiej kariery we Francji, jako dojrzały, w pełni ukształtowany zawodnik postanowił poszukać nowych wyzwań. Wybór padł na Hiszpanię i Real Betis. Kreatywny mediapunta miał okazać się objawieniem sezonu w Primera División, a zarazem wielkim wzmocnieniem Verdiblancos rozpoczynających nowy etap w historii klubu pod wodzą Quique Setiéna. Cena wydawała się wręcz promocyjna, jak za piłkarza, który w ciągu dwóch ostatnich sezonów w Ligue 1 popisał się trzynastoma bramkami i 21 asystami. Algierski pomocnik od pierwszego dnia kreowany był na przyszłą gwiazdę Betisu, czego efektem był chociażby numer “10” otrzymany na prezentacji. Na nieszczęście dla wszystkich kibiców La Liga Boudebouz, mimo wielkich umiejętności, nie zaaklimatyzował się odpowiednio w Hiszpanii i jest cieniem zawodnika, którego pamiętamy z występów w Montpellier czy Sochaux. Wpływ na rozczarowujący start z pewnością miały problemy z kolanem, jednak po zażegnaniu urazów, gdy już otrzymywał szansę od Setiéna, regularnie zawodził, prezentując się wyraźnie gorzej od konkurentów o miejsce w składzie, niezależnie, czy porównywaliśmy Ryada do stawiającego pierwsze kroki w seniorskim futbolu Fabiána Ruiza, czy zmierzającego ku piłkarskiej emeryturze Joaquína. Do tej pory Algierczyk strzelił zaledwie dwa gole i dołożył jedną asystę, co jest wynikiem niegodnym jego możliwości.
- Borja Bastón (Swansea – Málaga, wypożyczenie)
Borja Bastón, po fantastycznej kampanii 2015/16 w barwach Eibaru, zdecydował się na kolejny krok w swojej karierze, przenosząc się do Swansea, za rekordową dla Łabędzi sumę 15,5 miliona funtów. Niestety Borja nie podążył śladami wielu rodaków i nie zdołał podbić Anglii. Napisać, iż napastnik urodzony w Madrycie na Wyspach przepadł, to jak nie napisać nic, bowiem występami w Premier League w żaden sposób nie nawiązywał do wyczynów z hiszpańskich boisk i w niczym nie przypomniał bramkostrzelnej dziewiątki z Baskonii, która pukała do drzwi reprezentacji Hiszpanii. Wypożyczenie do dość ograniczonej ofensywnie Málagi wydawało się świetnym rozwiązaniem dla obu stron. Boquerones pozyskali ogranego w La Liga napastnika, który miał być rozwiązaniem impotencji w ataku klubu z La Rosaleda, z kolei powrót do ojczyzny miał przywrócić karierę Borjy na właściwy kurs. Jednak Bastón, podobnie jak cała Málaga, od początku sezonu zawodzi i nic nie wskazuje, aby cokolwiek miało się zmienić w tej materii. Zaledwie dwie bramki w szesnastu występach w Primera División to wynik fatalny, zwłaszcza mając w pamięci jego dokonania strzeleckie w Kraju Basków. Porównując sezony spędzone w najwyższej klasie rozgrywkowej w Hiszpanii można dostrzec, iż niemalże w każdej statystyce Borja wypada gorzej względem świetnego sezonu 2015/16, począwszy od oddawanych strzałów na bramkę, po kluczowe podania czy bycie faulowanym. Nic więc dziwnego, że Míchel zdążył stracić cierpliwość do napastnika, gdyż ten otrzymał wystarczająco dużo szans jako pierwszy wybór od szkoleniowca Boquerones, a obecnie często przegrywa rywalizację z młodym Youssefem En-Nesyrim. Można zakładać, iż Bastón nie zagości w Andaluzji na długo i po zakończeniu sezonu będzie musiał szukać nowego miejsca na odbudowanie, do niedawna obiecującej, kariery.
- Rúben Semedo (Sporting CP – Villarreal, 14 milionów euro)
Trzeci najdroższy transfer w historii Villarrealu (ex aequo z Enesem Ünalem) miał z miejsca wywalczyć miejsce w podstawowej jedenastce, zostając filarem defensywy klubu z Estadio de la Cerámica. Villarreal stać było na wydanie stosunkowo wysokiej ceny po odejściu do Milanu Mateo Musacchio, którego właśnie miał zastąpić Semedo. Jednak zamiast bycia żelaznym punktem jedenastki Żółtej Łodzi Podwodnej, Rúben więcej czasu spędza na kozetce fizjoterapeutów, aniżeli na boisku, a w mediach coraz więcej słychać o skandalach pozaboiskowych z udziałem Portugalczyka. Prokuratura bada sprawę pojawienia się Semedo w nocnych lokalach w Walencji wraz z… bronią, której posiadanie w Hiszpanii wymaga zezwolenia. Być może Portugalczyk chciał sobie zrekompensować brak uwagi ze strony mediów, które o boiskowych poczynaniach 23-latka mogą rozpisywać się jedynie w negatywnym kontekście. Środkowy obrońca w barwach Villarrealu rozegrał dotychczas zaledwie pięć spotkań, głównie z powodu urazów mięśniowych, jednak w meczach, w których występował zupełnie nie przekonywał – Żółta Łódź Podwodna wraz z Semedo w składzie zanotowała bilans trzech porażek i dwóch zwycięstw, tracąc przy tym aż jedenaście bramek. Wszyscy związani z klubem z prowincji Castellón z pewnością oczekiwali diametralnie innego wejścia do zespołu. Czekamy na dalsze występy Semedo w Villarrealu, jednak na dzień dzisiejszy nie możemy określić Rúbena inaczej, jak dużą transferową wpadką. I przy okazji nam samym jest wstyd. W końcu pisaliśmy przed sezonem o Portugalczyku, jako o “przyszłości La Liga”.
Niezła wieść z Hiszpanii. Ruben Semedo został zatrzymany w listopadzie w związku z grożeniem bronią w jednym z klubów i pubów w Walencji. Miał przy sobie broń. Wszystko podczas leczenia kontuzji. ? pic.twitter.com/4EWmLk9hjk
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) January 26, 2018