Runda jesienna już za nami, a zatem pora na pierwsze, wstępne oceny letnich wzmocnień w La Liga. Na pierwszy ogień idą te transfery, które okazały się przysłowiową dychą.
Na początek przedstawmy lożę honorową, czyli tych zawodników, którzy poza wymienionymi poniżej także zasługują na wyróżnienie: Raúl de Tomás, Sergio Canales, Rubén Alcaraz, Guillermo Maripán, Santiago Arias, Leandro Cabrera.
Rodri HernándezAtlético – 20 mln €
„Może osiągnąć poziom Busquetsa, a nawet go przekroczyć. Kto wie gdzie znajdują się jego granice?” – komplementował Rodriego Luis Enrique podkreślając jednocześnie dojrzałość i profesjonalizm pomocnika. W przypadku tego piłkarza nie są to jedynie czcze życzenia. Już poprzedni sezon w barwach Villarrealu ukazał nie tylko osławiony potencjał – lecz co ważniejsze – aktualne, bardzo wysokie umiejętności. Konkrety, które widoczne były w każdym spotkaniu czyniąc z niego najlepszego zawodnika Żółtej Łodzi Podwodnej minionej kampanii. Nic dziwnego, że Atlético szybko przypomniało sobie o swoim wychowanku, odpalonym kilka lat wcześniej z akademii z powodu niewystarczającego wzrostu. Dziś defensywny pomocnik mierzy 191 centymetrów, ze swoimi atutami przerwania gry przeciwników (167 odzyskane piłki, odbiory i przejęcia w La Liga) i gładkiego wprowadzenia futbolówki w tryby Los Rojiblancos (ponad 90% celność podań) sprawiły, że stał się w jedenastce Cholo elementem nie do zastąpienia. Co równie ważne, jak mówią jego przyjaciele i znajomi, mimo błyskawicznej kariery woda sodowa nie uderzyła mu do głowy. Gdy występował w barwach Villarrealu, kibice La Liga zachwycali się grą Rodriego na ekranach telewizorów, a jego podobizna pojawiała się na okładkach gazet w całym kraju. Zawodnik ten jak gdyby nigdy nic mieszkał w akademiku wraz z innymi studentami Uniwersytetu Castellón, studiował biznes i ekonomię oraz dojeżdżał na treningi i mecze używanym Oplem Corsą. Po transferze niewiele się zmieniło, poza tym że przesiadł się do lepszego samochodu.
Giovani Lo CelsoReal Betis – wypożyczenie 3 mln €
Argentyńczyk uciekł z PSG w poszukiwaniu gry, choć trzeba zaznaczyć, że miał świetną końcówkę minionego sezonu, co pozwoliło mu na podziwianie Mistrzostw Świata w Rosji z perspektywy ławki rezerwowych. Po Unaiu Emery’m przyszedł jednak Tuchel, więc regularność występów Giovaniego była mocno zagrożona. Z ratunkiem pospieszył Beits. Argentyńczyk znalazł się wręcz w idealnym dla siebie środowisku. Akwarium mniejszym, ale zdecydowanie lepiej dotlenionym, gdzie może liczyć na kreatywną swobodę. Z kolei jako wysokiej klasy zawodnik rodem z Rosario ma zaszczepioną miłość do futbolu opartego na posiadaniu piłki, wyrafinowanej techniki oraz dryblingu. Jest dynamiczny i nie boi się kombinacyjnej. Napędza akcje, umiejętnie rozrzuca piłki, a futbolówka równie chętnie szuka go w polu karnym. A wychodzi z tego sztuka. Sztuka futbolu. Lo Celso to woda na młyn zespołu Quique Setiéna. Jak do tej pory w zielono-białych barwach skompletował osiem zdobytych bramek i trzy ostatnie podania. Betis zagwarantował sobie możliwość wykupienia tego wirtuoza na stałe w zamian za kolejne 22 mln euro. Musieliby tego dokonać, jeśli zagwarantowaliby sobie udział w kwalifikacjach do Ligi Europy. Andaluzyjczycy nie czekali jednak długo, bo już połowie listopada potwierdzili, że Argentyńczyk w przyszłym sezonie również będzie występował w koszulce Los Verdiblancos.
Tomáš VaclíkSevilla – 6,6 mln €
Transfer definitywny, który wygrywa w kategorii przebitki jakości nad ilością zainwestowanych pieniędzy. Według oficjalnych danych przedstawionych przez władze Sevilli Czech kosztował klub zaledwie 2 mln euro plus 4,6 w bonusach (zapewne w bardzo łatwych do spełnienia). Za tak drobną kwotę Andaluzyjczycy kupili sobie poczucie bezpieczeństwa na tyłach drużyny, co jest wartością niemal bezcenną. Tomáš jest zwinny i silny, bardzo dobrze radzi sobie w wyjściach do górnych piłek i pojedynkach jeden na jeden, a przede wszystkim jest ostoją pewności. Ratuje zespół nawet w beznadziejnych sytuacjach. Różnica jest widoczna gołym okiem, ponieważ ostatnia kampania w wykonaniu Sergio Rico była wręcz katastrofalna – średnio co drugi celny strzał lądował w bramce Los Nervionenses. Czyli równie dobrze można było między słupkami postawić sylwetkę bramkarza z kartonu.Po czymś takim oglądanie popisów Vaclika to jak spojrzenie prosto w Słońce, po wyjściu z ciemnego pomieszczenia. Co prawda Czech nie jest Janem Oblakiem, ale w swoim fachu znajduje się tuż, tuż za światową czołówką i z pewnością należy do rewelacji tego sezonu La Liga. Jest przy tym pracowity, zaangażowany i skromny.
Jak być może słyszeliście, istotny wpływ na przenosiny Czecha na Ramón Sánchez Pizjuán miało zdjęcie, na którym Tomáš w wolnej chwili czyta sobie książkę. Vaclik znajdował się wówczas w grupie 4-5 wyselekcjonowanych kandydatów do wzmocnienia bramki. Wrzucona przez Czecha fotka zwróciła uwagę pracowników działu technicznego Sevilli właśnie na niego. Dlaczego? Czytanie nie jest popularnym hobby wśród piłkarzy, więc jeśli któryś z nich sięga po książki – zwłaszcza gdy, nie musi (np. z uwagi na studia itp.) – świadczy to o nim jak najlepiej. Dużo mówi o charakterze, sugeruje że jest to bardzo poukładana osoba. Zapewne an tym etapie było to jedynie potwierdzenie informacji jakie klub na jego temat zgromadził. Co jednak pomijane jest w tej anegdocie, a jest równie istotne, to jakiej lekturze poświecił się Vaclik. Było to Origin Dana Browna, której akcja ma miejsce w Hiszpanii. Przypadek? Być może, być może nie. Ale to zaintrygowało pracowników Sevilli.
Czech wkupił się w serca kibiców nie tylko tym co pokazał w bramce. Tuż przed meczem z Realem Madryt, córka Vaclika spadła z balkonu i trafiła do szpitala na obserwację. Tomáš przez całą noc nie zmrużył oka, po czym następnego dnia zdecydował się zagrać przeciwko Los Blancos – zważywszy na zaistniałą sytuację klub dał mu wolną rękę. Bronił jak w transie i zachował czyste konto zatrzymując m.in. Bale’a w sytuacji sam na sam. Prawdziwa klasa. Koledzy z drużyny byli pełni podziwu i w szatni nagrodzili Czecha owacją na stojąco.
André SilvaSevilla – wypożyczenie 4 mln €
Historia portugalskiego napastnika jest dobrze znana. Świetnie radził sobie w Porto, lecz odbił się od Milanu. W poprzednim sezonie strzelił w Serie A zaledwie dwa gole. O czym przeczytacie rzadziej, to iż we wszystkich rozgrywkach zanotował dla Rossonerich 10 trafień – co nie wygląda już tak tragicznie. Na wypożyczeniu w Sevilli wyraźnie odżył, zaczął od wysokiego C – hattricka w ligowym debiucie przeciwko Rayo. Dorzucił do tego m.in.dublet w starciu z Realem Madryt. (Dwukrotnie pokonał też polskich bramkarzy w spotkaniach naszej reprezentacji z Portugalią w Lidze Narodów). Sprzedaż koszulek klubowych z jego nazwiskiem ustępuje jedynie tym z napisem Banega lub Jesús Navas. Łącznie na półmetku uzbierał 11 zdobytych bramek dla Los Nervionenses, jak nie trudno zauważyć – więcej niż w całej poprzedniej kampanii. Zapewne wielu z was może stwierdzić, iż napastnik miał słabszą drugą część rundy. Przynajmniej pod względem dokonań strzeleckich. Głównym powodem są zmiany jakie zaszły w wyjściowej jedenastce Andaluzyjczyków. Wissam Ben Yedder z rezerwowego stał się wiodącym snajperem, a co za tym idzie rola André też się zmieniła. Z jedynej „9” został napastnikiem wspomagającym Francuza. Odciągającym uwagę obrońców, ustawiającym się do odegrania czy też samym ruchem robiącym miejsce w szesnastce dla Wissama. Ich współpraca układa się doskonale, co potwierdza sukces wychowawczy rodziców Portugalczyka. Podobno zapisali oni kilkuletniego André do szkółki piłkarskiej, ponieważ był bardzo samolubnym dzieckiem. Dyrektor sportowy Sevilli Joaquin Caparros już zapowiedział, że klub zamierza skorzystać z opcji wykupu Portugalczyka mogącej sięgać 35-39 mln euro (plus 4, które zapłacono za wypożyczenie). Będzie to absolutny rekord transferowy klubu.
Borja IglesiasEspanyol – 10 mln €
Początkowo suma odstępnego za tego napastnika mogła budzić zdziwienie. 10 milionów euro za 25-letnigo wówczas piłkarza, który jeszcze dwa sezony wcześniej grał w trzecioligowych rezerwach? Dlaczego Celta sama wcześniej nie wprowadziła go do pierwszej drużyny jeśli jest tak dobry? Borja był co prawda z 22 trafieniami trzecim (ex aequo z Sergim Guardiolą) najlepszym strzelcem drugiej ligi, lecz z przeniesieniem tych wyników na poziom La Liga bywa już różnie. Obecnie możemy powiedzieć, że oddanie przez Espanyol równo połowy kwoty jaką otrzymał za Gerarda Moreno było perfekcyjnym rozwiązaniem dla Papużek. El Panda wszedł idealnie w buty Gerarda – zdobył dziewięć bramek tj. 43% goli całego zespołu w lidze i w równym stopniu ciągnie drużynę jak robił to o rok starszy napastnik z Villarrealu. Moreno tymczasem niewyobrażalnie wręcz obniżył loty. Osiągnięcia strzeleckie Borjy nie przeszły bez echa. Na początku stycznia po zgłosił się po niego Everton gotowy zapłacić 28-milionową klauzulę za zawodnika. Napastnik odmówił jednak przeprowadzki w środku sezonu. A dlaczego Iglesias nazywany jest Pandą? Był to przydomek całej drużyny Celty B, z którą napastnik święcił swoje sukcesy. Przylgnął do nich ponieważ w szatni często słuchali utworu Desiignera o tym samym tytule. W tej samej drużynie był również Brais Méndez, który wytatuował sobie pandę na cześć tego zespołu. Przezwisko przylgnęło też bezpośrednio do Borjy, być może również dlatego, że z cieniami wokół oczu faktycznie przypomina nieco tego poczciwego czarno-białego bambusożercę.