O efektownym stylu gry Thiago Alcântary można mówić wiele. Polot, gracja, elegancja, estetyka. Jego indywidualne osiągnięcia przedstawiają się naprawdę imponująco. Można zastanawiać się, jak jego kariera wyglądałaby teraz, gdyby prawie sześć lat temu nie opuścił Hiszpanii.
Gdy w 2013 roku Thiago przeszedł – na wyraźne życzenie Pepa Guardioli – z Barcelony do Bayernu Monachium, w zasadzie z miejsca zaczął zachwycać na niemieckich boiskach. Do stolicy Bawarii przeniósł się przede wszystkim po to, by regularnie grać. Czy dla Hiszpana był to krok naprzód?
Alcântara – rodzina sportem stojąca
Thiago Alcântara urodził się w San Pietro Vernotico, włoskim mieście ulokowanym w regionie Brindisi, którego główną działalnością gospodarczą są turystyka i uprawa winogron. Ojciec Thiago, Iomar do Nascimento, znany również jako Mazinho, grał wówczas dla pobliskiego US Lecce.
Thiago od najmłodszych lat wychowywał się w rodzinie, w którym ważnym aspektem życia codziennego był sport – jego matka, Valéria Alcântara, była niegdyś siatkarką. Młodszy o dwa lata brat, Rafinha, od dziecka grał w Barcelonie (najpierw w sekcji B, później w pierwszym zespole). Gdy starszy brat przenosił się do Niemiec, Rafinha został wypożyczony do Celty Vigo, skąd po roku wrócił do Katalonii. W styczniu 2018 wypożyczono go do Interu Mediolan.
Wydaje się, że Thiago był poniekąd skazany na sport, ale nie ulega wątpliwości, że w ostatecznym rozrachunku wyszło mu to na dobre. Tak samo, jak przeprowadzka do Monachium.
Kariera Thiago rozpoczęła się w juniorskich sekcjach brazylijskiego Flamengo. Jako 5-latek przeniósł się do Hiszpanii, gdzie rozpoczął grę dla drużyny Ureca. Pięć lat później mały Thiago wrócił do Flamengo. Młodziutkim Alcântarą interesowało się kilka hiszpańskich klubów: Celta Vigo, Real Madryt, Deportivo La Coruña. Ostatecznie to FC Barcelonie udało się zakontraktować nastoletniego wówczas Alcântarę i włączyć go do drużyny B.
Thiago imponował swoimi umiejętnościami już w młodzieżowych sekcjach Barcelony. Jako nastolatek był obserwowany przez wiele dużych, europejskich klubów, a w wieku szesnastu lat otrzymał ofertę z londyńskiej Chelsea. Zawodnik postanowił jednak zostać w Barcelonie, w której pierwszej drużynie zadebiutował 17 maja 2009 roku, w ligowym meczu z Realem Mallorca. Barcelona miała już wówczas zapewniony tytuł mistrza Hiszpanii.
Na początku 2010 roku Guardiola dał hiszpańskiemu pomocnikowi szansę. Thiago wielokrotnie powtarzał, że swój sukces zawdzięcza Pepowi – trudno się temu dziwić, bo to właśnie urodzony w katalońskim Santpedor trener postawił na Alcântarę, gdy ten był jeszcze nastolatkiem. I nie pomylił się.
W pogoni za ambicjami
Thiago był coraz bliżej pierwszego składu Barcelony w latach jej świetności. Z jednej strony wydaje się, że to idealny moment na walkę o miejsce w składzie (w takim zespole można przecież dojść na sam szczyt nie tylko zespołowo, ale i indywidualnie), z drugiej – trudno było mu konkurować z piłkarskimi geniuszami, jak Xavi czy Iniesta. O jego transfer do Bayernu mocno zabiegał Pep Guardiola, który z Katalonii po rocznej przerwie przeniósł się właśnie do stolicy Bawarii. Dla samego zawodnika była to niejako gwarancja regularnej gry pod okiem znajomego i lubianego trenera – na pewno regularniejszej niż w Barcelonie.
W Bayernie Thiago trafił pod opiekę Guardioli, czyli trenera, którego darzył dużą sympatią. Hiszpański pomocnik wielokrotnie zaznaczał, że to właśnie popularny Pep ukształtował go piłkarsko – trudno z tym polemizować. Hiszpański szkoleniowiec dał szansę Alcântarze, gdy ten był jeszcze nastolatkiem.
– Nie dziwię mu się, iż zdecydował się opuścić Camp Nou. Nie został piłkarzem po to, aby wiecznie oglądać plecy starszych kolegów. Transfer do Bayernu był dla niego dużym krokiem do przodu, ale przede wszystkim krokiem naturalnym i właściwym – mówi Mariusz Bielski z 2×45.info.
Ekipa z Monachium pozyskała Thiago za kwotę 25 milionów euro, co – biorąc pod uwagę jego umiejętności i potencjał, a także realia rynków transferowych – nie było zbyt wygórowaną ceną. Co ciekawe, Bawarczycy mogli sięgnąć do kieszeni o wiele głębiej. W kontrakcie Thiago z Barceloną zawarto bowiem zapis mówiący o tym, że jeżeli nie rozegra on 60 procent meczów, kwota klauzuli odstępnego spadnie z 90 do 25 milionów euro. Zabrakło… jednego spotkania. Ówczesny trener Barcelony, Tito Vilanova, przyznał, że nie miał pojęcia o takim zapisie. Wiedział o nim jednak Guardiola, który postanowił to wykorzystać.
Ulubieniec Pepa
Gdy Thiago Alcântara rozpoczął przygodę z Bayernem Monachium, funkcję trenera w bawarskim klubie piastował nie kto inny, jak Pep Guardiola. To właśnie trener z Katalonii nalegał na transfer pomocnika, na którego talencie poznał się już w trakcie pracy w Barcelonie. Dzięki niebanalnym umiejętnościom, a także sympatii trenera, Thiago szybko znalazł miejsce w pierwszym składzie Bayernu.
Tuż po transferze kibice Barcelony, jak to zwykle po transferach wychowanków bywa, zarzucali Alcântarze brak lojalności. Zawodnik nigdy jednak nie zamykał sobie bezpowrotnie furtek, nie wykluczał powrotu do Barcelony, ale na tę chwilę nie jest to zbyt realna opcja, choć jeszcze niedawno kibice Dumy Katalonii przebąkiwali, że w sumie byłoby fajnie, gdyby Thiago wrócił.
– Najwięcej plotek o jego powrocie pojawiło się latem 2017, lecz na dziś uważam, że sprawa jest praktycznie zamknięta. Jest Rakitić, jest bardzo utalentowany Arthur, Vidal okazał się sensownym wzmocnieniem. W środku może zagrać też Coutinho, a bardzo obiecujący są również młodzi Carles Aleña oraz Riqui Puig – komentuje Bielski.
Sam Thiago chyba też nie widzi powodu, dla którego miałby rozważać zmianę barw klubowych. Wysoko rozwinięte umiejętności dają mu swoistą przewagę nad rywalami w walce o skład.
– Mało kto wie, że mimo gry jako szóstka, Thiago może pochwalić się najwyższym procentem udanych dryblingów. W połączeniu z jego pozostałymi umiejętnościami staje się bardzo ważną postacią w zespole Bayernu, od której Kovač zaczyna ustalanie składu. Na ten moment widzę kolejność tak: Thiago, Goretzka, Martinez, Sanches. Sporo może się jednak zmienić, kiedy do gry powróci Tolisso. Wtedy w środku spodziewałbym się duetu Thiago i Coco – mówi Gabriel Stach z DieRoten.pl.
W Bayernie Thiago ma szansę odegrać znacznie ważniejszą rolę niż w Barcelonie, a tym samym rozwinąć skrzydła i szlifować swoje umiejętności. Pierwsze dwa sezony upłynęły jednak pomocnikowi pod znakiem licznych kontuzji, przez co jego statystyki nie przedstawiały się zbyt efektownie. Zdecydowanie lepiej pod tym względem wyglądał sezon 2015/16, w którym rozegrał 42 mecze (2782 minut).
W obecnym Bayernie, prowadzonym przez Niko Kovača, Thiago rozegrał już 22 mecze. Reprezentant Hiszpanii jest teraz wprowadzany do gry po problemach mięśniowych.
Geniusz, którego powstrzymał pech?
Thiago Alcântara jest piłkarzem o wielkich umiejętnościach. Wyszkolony w Barcelonie, oszlifowany przez Guardiolę i… sześć lat temu nie do końca wyczekiwany w Monachium. Spora część kibiców Bayernu była podekscytowana wieścią o transferze wychowanka Barçy, ale wielu z nich podchodziło do tego sceptycznie, traktując ten ruch jako kaprys Guardioli. Jak się okazało, hiszpański szkoleniowiec trafił w dziesiątkę, a niepewni kibice szybko zweryfikowali swoje zdania. Thiago doskonale odnalazł się w Monachium.
– Gdyby nie poważne kontuzje, to wydaje mi się, że Alcântara znajdowałby się co najmniej w pierwszej dziesiątce najlepszych zawodników na całym piłkarskim globie. Zdrowy i będący w formie Thiago to geniusz środka pola o szerokim wachlarzu umiejętności – uważa Stach.
Z perspektywy czasu nie ulega wątpliwości, że przenosiny do Niemiec były dla Thiago dobrym wyborem. W stolicy Bawarii Hiszpan nie tylko zanotował spory progres, ale ma szansę zasmakować bycia kluczową postacią w drużynie. W Bayernie Kovača Thiago został pierwszą szóstką w zespole i jest wartością dodaną w zespole rekordowych mistrzów Niemiec.