Historia stara jak świat. Utalentowanego chłopaka przerasta nieco świat futbolu z najwyższej piłki, więc – mimo chęci i ambicji – nie potrafi do końca rozwinąć skrzydeł i wystrzelić. Odczuwa coraz większą krytykę, aż w końcu popełnia błąd, który ściąga na niego lawinę śmiechów i docinek. Wyjeżdża gdzie indziej, ale z czasem wraca i nie marnuje drugiej szansy, pokazując, że nie zamierza rzucać ręcznika i że dziś jest już pewnym siebie mężczyzną, a nie przestraszonym chłopcem.
16 kwietnia 2014 roku. Barcelona gra finał Pucharu Króla z Realem. Dla Blaugrany nie był to najlepszy sezon – dopiero co odpdała w ćwierćfinale Ligi Mistrzów, a walka o mistrzostwo Hiszpanii zaczęła się komplikować. Niestety, mimo starań, Katalończykom odjechało kolejne trofeum – Królewscy wygrali, a decydującym okazał się gol Bale’a. Rajd Walijczyka przeszedł do historii, a pechowcem, który dał się ośmieszyć był Bartra. Wychowanek Barcelony tłumaczył to potem co prawda urazem, ale niewiele to pomogło. Fani utwierdzili się w przekonaniu, że być może jakiś talent ma, ale na pewno nie na pierwszy skład.Four years ago today, Gareth Bale took the long way round Marc Bartra in the Copa del Rey final… pic.twitter.com/edsDi8jXdI
— UNILAD Football (@UNILADFooty) April 16, 2018
Sytuacja nie zmieniła się zbytnio, gdy w lecie 2016 roku odszedł do Borussii Dortmund. Początki miał całkiem niezłe, ale z czasem coraz częściej kierowano w jego kierunku pretensje. Swoich zastrzeżeń nie krył trener niemieckiego klubu, który przyznawał, że Marc posiada dużą jakość, ale popełnia tyle niebezpiecznych błędów, że poważnie zagraża to wynikom zespołu. Można powiedzieć, że Bartra nierzadko było na boisku tykającą bombą, która wybuchała w najmniej spodziewanym momencie. W Bundeslidze nie zagrzał więc miejsca zbyt długo i w styczniu tego roku przeniósł się do Betisu.
Na papierze wyglądało to dziwnie. Jasne, mowa była o wychowanku Barcelony, który w swojej karierze jednak coś wygrał i doświadczeniem bił na głowę niejednego starszego kolegę, ale ściąganie tak niepewnego stopera do zespołu z jedną z najgorszych linii obrony w stawce wyglądało jak harakiri. Jeśli coś mogło pójść nie tak, to było to dosłownie wszystko. Dodatkowo zapłacono za niego ponad 10 milionów euro, co czyniło go drugim najdroższym piłkarzem w historii klubu z Andaluzji.
Katastrofalna gra w tyłach, niewypalające pomysły Setiéna, brak stabilnej formy u nowego zawodnika, który ma stać się liderem drużyny – paradoksalnie te trzy zwiastujące armagedon czynniki złożyły się na coś, czego wytłumaczyć nie będą w stanie najlepsi naukowcy świata. Powrót Bartry do LaLiga miał pozwolić mu wykrzesać z siebie pełnię talentu, ale efekty przeszły chyba oczekiwania nawet najbardziej popapranych optymistów.
Przyznam się bez bicia, że uwielbiam sytuacje, w których obrońcy stają się niezaprzeczalnym filarem całego zespołu, bo zbyt często ich dokonania są marginalizowane na rzecz piłkarzy ofensywnych. W przypadku Bartry z miejsca stałem się jego psychofanem, ale czy można inaczej? Powiedzieć, że transformacja Betisu to tylko jego zasługa byłoby przesadą, jednak nie da się ukryć, że to on okazał się być ostatnim puzzlem, którego brakowało w tej andaluzyjskiej układance.
Wystarczy rzucić okiem na statystyki, by zdać sobie sprawę, jak ważną postacią jest 27-latek – nie tylko w swojej ekipie, ale w całej LaLiga. Jego heatmapy mogą być materiałem szkoleniowym dla najmłodszych adeptów futbolu. W najważniejszych liczbach obronnych na luzie dogonił czołówkę, mogąc równać się z Umtitim, Ramosem czy Pique. Wygląda jak profesor, który przyszedł pokazać, jak powinno grać się w piłkę na jego pozycji. To już nie futbol totalny, to futbol bartrastyczny.
Rendimiento defensivo del Betis con/sin Bartra en el campo:
Tiros a puerta en contra por 90´: 3.85 / 4.66
Goles encajados por 90´: 1.14 / 2.03
Tiros por gol encajado: 10.4 / 6.4
% Tiros en contra van a puerta: 32.5% / 36.0%
% Tiros rival bloqueados: 27.7% / 19.6%— Fútbol Avanzado (@FutbolAvanzado) March 13, 2018
Rendimiento defensivo del Betis.
Variación entre 1ª, 2ª vuelta y con M. Bartra en el campo. pic.twitter.com/hYIp1cphWI— Fútbol Avanzado (@FutbolAvanzado) April 11, 2018
Dzięki ustawieniu z trójka stoperów Marc może pełnić funkcję nie tylko środkowego obrońcy, ale także defensywnego pomocnika lub wręcz rozgrywającego. Na boisku jest wszędzie tam, gdzie jest potrzebny. Trzyma w ryzach całą linię obrony, prowadząc tym samym Betis do kolejnych zwycięstw – seria sześciu kolejnych zwycięstw i umiejętność zachowywania czystych kont wywindowała Los Verdiblancos na piąte miejsce i wydaje się, że tylko katastrofa może pozbawić ich gry w Lidze Europy. Co ważne, Bartra świetnie wpasował się także w politykę i wizerunek klubu z Sewilli, który od jakiegoś czasu kładzie duży nacisk na to, by wygrywać media społecznościowe kolejnymi filmikami lub obrazkami.
Osobiście mam nadzieję, że zarówno Marc, jak i cały Betis utrzymają wysoką formę na dłuższy czas i w przyszłym sezonie potwierdzą, że są materiałem na zespół, który na stałe zagości do czołówki. Potrzebne będą do tego odpowiednie transfery w lecie, ale dotychczasowe doniesienia pokazują, że w Andaluzji mają na to konkretny plan i wiedzą, kogo chcą. Bartra odnalazł prawdopodobnie swoje miejsce na ziemi, gdzie czuje się jak ryba w wodzie. Może mu to otworzyć drogę nie tylko do sukcesów z klubem, ale także do regularnej gry w reprezentacji, w której już niedługo nastąpi na środku obrony zmiana warty.