
Nie tragizowałbym po wczorajszym 0:1 z mistrzami świata w Vigo. Niemcy, to Niemcy – porażka jedną bramką (jakże znanego nam Toniego Kroosa) z tak klasową drużyną nigdy nie czyni hańby. A na pewno nie w czasie rekonstrukcji kadrowej/pokoleniowej (właściwe skreśl) La Roja.
Dziwnie to brzmi. Vicente del Bosque jakby przyzwyczaił nas do twardego konserwatyzmu. Z czasem stał się on nudny, później – ze stratą dla Sfinksa – nieskuteczny. Od dłuższego czasu dręczyło mnie, jak selekcjoner z takim dorobkiem może zachować się niczym głupiec. Brazylijska manita niczym mnie nie zaskoczyła, nie ustrzeli się dubletu na mistrzostwach świata karmiąc przeciwników tym samym deserem. To trochę jak pieczenie ciasta: za każdym razem wyjdzie smaczne, niemniej w pewnym momencie spasujemy. Wąsacz tym bardziej powinien o tym wiedzieć, gdyż Barcelona – na której rzekomo się wzorował – przejadła się publice, zaczęto serwować zakalec. Trzeba zamienić sernik na szarlotkę.
I Vicente namieszał drożdżami. Wpierw niestety musiał wyrzucić jabłka nienadające się do wypieku. Niektóre same zapakowały się do skrzynki spadów. Kilka podróży po hiszpańskich, włoskich i angielskich sadach (czyt. stadionach) i koszyk zapełniony dorodnymi sztukami. Potem już łatwizna: wrzucić do pieca i czekać na ucztę. Ja, niczym łasuch, szczególnie degustowałem wymysł VdB podczas sobotniego spotkania z Białorusią. Kto wie, może Sfinks czytuje moje „kulinarne” propozycje na Twitterze? Najbardziej smakowałem grą Isco i Santiego Cazorli. Obaj robili to, co za wspaniałych czasów Xavi i Iniesta (tyle, że taktycznie inaczej to wyglądało). Rola współczesnego „todocampisty” płynie im w żyłach. Co ciekawe: szarlotką Isco-Cazorla już parę lat temu częstował Manuel Pellegrini, aczkolwiek tylko gości z La Liga. W sumie to Chilijczyk (nie odbierając zasług Sfinksowi, broń Boże!) opatentował przepis, lecz nie jego ciasto, a del Bosque, będzie smaczniejsze. Czemu? Jabłka musiały dojrzeć.
Życzmy więc, by selekcjonerowi z Salamanki nie zabrakło zapału do pichcenia, jak i urozmaicania słodyczy. Składniki ma z najwyższej półki. Prócz Isco i Santiego na degustację czekają Callejón, Morata, Nolito, Paco Alcácer, Rodrigo, Camacho, Bartra, de Gea, Casilla… Kusi smakiem, nieprawdaż?