Sevilla po raz kolejny dotarła do finału Ligi Europy. Rewolucji w zespole z Andaluzji nie było, to nadal zespół, który ma swój specyficzny styl gry niewygodny dla każdego napotkanego rywala.
Zasieki
Mimo sporej ilości zdobywanych bramek przez ekipę Unaia Emery’ego, to gra defensywna jest kluczem do sukcesów tej drużyny. Zazwyczaj głęboko wycofana linia obrony, a przede wszystkim defensywni pomocnicy z prawdziwego zdarzenia są filarami zespołu. W ostatnich latach w Sevilli dzielili i rządzili właśnie tacy zawodnicy, na czele z Medelem i Kondogbią. Zastąpienie ich wyszło wzorowo, bo świetnie spisuje się trójka Grzegorz Krychowiak, M’bia, Iborra, a do tego w razie potrzeby Carriço, który nominalnie jest stoperem.
Na powyższej grafice widać, jak ustawia się Sevilla kiedy piłkę ma rywal. Zarówno w ataku jak i w obronie widać typowe 4-2-3-1. Na co warto zwrócić uwagę, często drużyna Emery’ego jest ustawiona jeszcze głębiej cofa się pod własną bramkę, odległości między poszczególnymi formacjami są znikome. Andaluzyjczycy nie stosują więc zazwyczaj mocnego pressingu, wolą przyjąć rywala na własnej połowie by spróbować skarcić rywali kontratakiem. Jak często bywa w wypadku wycofanej obrony, boczne sektory boiska są odsłonięte i tuż po podaniu, skrzydłowi mają nieco czasu z piłką. Oczywiście, ktoś zawsze do nich zaraz doskakuje i nie jest to dla Sevilli wielki problem w tym sezonie.
Prawdziwym asem w tym elemencie jest oczywiście ulubieniec publiczności, Grzegorz Krychowiak. Dla przykładu w meczu z Fiorentiną, wygraną 3:0, zanotował 4 odbiory, 7 przejęć, 2 wybicia i 4 faule. Prawdziwy dynamit w środku pola, który potrafi zażegnać każde kłopoty. W tamtym spotkaniu był kluczowy, jednak to normalna sytuacja powtarzająca się przez cały sezon. W odbiorach Krychowiak jest 3 w lidze, notując 3,4 odbioru na mecz. Lepsi w tym zakresie są tylko wyjadacze La Liga, Dani Alves oraz Gabi.
(Kontr)atak
Tenże dynamit, a także inni zawodnicy defensywni, inicjują to, co Sevilla ma najgroźniejsze — kontrataki. W jaki sposób funkcjonują? W najlepszym wydaniu dało się zauważyć to w spotkaniach ekipy Emery’ego z Villarrealem. Żółta Łódź Podwodna w tym okresie była zespołem, który mógł zdominować praktycznie każdego, stawić czoła najgroźniejszemu rywalowi i grać na własnych warunkach. Sevilla nic sobie z tego nie robiła, po prostu defensywa ustawiona została bardzo głęboko, więc zespół Marcelino nie był w stanie przebić się przez ten mur. Choć w bardzo krótkim odstępie czasu rozegrano trzy spotkania między tymi drużynami, to za każdym razem kończyło się tak samo – pewnym zwycięstwem Sevillistas.
Ataki w wykonaniu Sevilli są zresztą jeszcze groźniejsze w tym sezonie, niż w poprzednim. Mimo braku Ivana Rakiticia, andaluzyjska drużyna nie ma problemów z konstruowaniem akcji. Wydawało się, że jego role przejmie Denis Suarez, jednak miejsce Chorwata zajął stary znajomy Emery’ego, Éver Banega. Argentyńczyk ma „to coś” – na boisku widzi niemal wszystko, potrafi posłać dokładne, otwierające podanie. Jednak, aby urozmaicić jeszcze arsenał broni i przyśpieszyć grę Bask wpadł na jeszcze jeden pomysł…
Mając w kadrze trzech wysokiej klasy defensywnych pomocników postanowił… Jednego przesunąć wyżej na boisku. I tak, Vicente Iborra z rasowego tarana, stał się mediapuntą. Radzi sobie w tej roli nadspodziewanie dobrze. Jest zresztą bardzo ważnym elementem układanki właśnie w atakach, gdyż dzięki temu Sevilla może częściej wykorzystywać długie podania, co zdecydowanie ułatwia przeniesienie ciężaru gry z połowy Sevillistas pod bramkę rywala. Często też wychowanek Levante wbiega z głębi pola, aby tylko dostawić nogę i wykończyć akcję całej drużyny. Przykładu nie trzeba daleko szukać, tak było w ostatnim meczu z Almeríą, a także w spotkaniu z Realem Madryt.
Kontrataki Sevilla najczęściej prowadzi bocznymi sektorami boiska. Zawodnikami odpowiadającymi za napędzanie akcji są przede wszystkim Aleix Vidal i Benoit Tremoulinas, a także fantastycznie dysponowany w tym sezonie Vitolo. Co ciekawe, nie tylko w golach, ale także w asystach, prowadzi napastnik, Carlos Bacca. To właśnie dzięki jego szybkości i umiejętności utrzymania się przy piłce kontry Sevilli są tak zabójczo skuteczne.
Co warto zauważyć, często pomiędzy atakami jedną i drugą flanką jest duża dysproporcja. Tak też było m.in. w pierwszym meczu z Fiorentiną. Na prawej flance etatowym motorem napędowym jest wspomniany przed chwilą Aleix Vidal, który właśnie w tym spotkaniu grał fenomenalnie. To niesamowicie szybki zawodnik, nadający tempo akcji Sevillistas. Trzyma się raczej bocznej linii, w odróżnieniu od reszty skrzydłowych w talii Emery’ego. Vitolo czy Reyes częściej schodzą do środka, zostawiając więcej miejsca dla Tremoulinasa czy Diogo.
Roszady, roszady, roszady…
Ważnym elementem układanki Emery’ego jest wymienność pozycji. Iborra już został rozpisany, podobna sytuacja ma miejsce także w wypadku Aleixa Vidala. Wystawianie go na prawej obronie, zamiast na skrzydle, jest przemyślanym manewrem, który zresztą był przewidywany już przed sezonem… gdyby Vidal trafił do Valencii, taką właśnie funkcję pełniłby na Mestalla. Transfer nie wypalił, ale po jakimś czasie Hiszpan na pozycji obrońcy wylądował. Dlaczego to dobry pomysł? Dlatego, że jak już wcześniej wspomniałem, Vidal lubi trzymać się bocznej linii, jest klasycznym skrzydłowym. Jeśli ścina do środka, to raczej typowo, blisko linii końcowej, a nie na 30-40 metrze, jak robią to chociażby schodzący napastnicy. Vidal w meczu z Fiorentiną pokazał, że wystawianie go na prawej obronie nie oznacza zmniejszenia jego roli w ofensywie. Ba, wydaje się, iż wychodzi mu to na lepsze.
Kolejnym zawodnikiem mogącym grać na kilku pozycjach jest Reyes. Doświadczony piłkarz występował już na obu flankach, tym samym dając możliwość cofnięcia Vidala do defensywy, bądź zastępując grającego na lewej flance Vitolo. Ten drugi manewr w przypadku finału jest jednak wątpliwy. Kanaryjczyk jest jednak zawodnikiem, który idealnie odnajduj się w systemie gry Sevilli, więc powinniśmy się go spodziewać od pierwszych minut na boisku.
No i na koniec, Éver Banega. Nie jest to może wielka roszada, ale jednak. W Valencii grywał często na innej pozycji, nieco bardziej cofnięty. Tutaj ustawiony bliżej napastnika, wydaje się mieć większe pole do popisu. Niegdyś spodziewano się po nim wielkich rzeczy, mówiono, że będzie jednym z najlepszych rozgrywających na świecie. Nic z tego nie wyszło, ale na Ramón Sánchez Pizjuán ma swoje pięć minut. Doskonale wpasował się w zespół i wypełnił lukę po Ivanie Rakiticiu. Ponadto przez wiele sezonów skuteczność podań Banegi oscylowała w granicach 70-75%. W tym sezonie, mimo szybkiej, bezpośredniej gry swojej ekipy i podobnemu własnemu nastawieniu (Argentyńczyk rzadko szuka najprostszych rozwiązań) udało mu się osiągnąć najlepszy wynik w zespole, na poziomie 83%. Głównym zadaniem pomocników Dnipro w defensywie, będzie właśnie odcięcie Évera od możliwości posłania kluczowych zagrań.
Mentalność zwycięzcy
Taktyka taktyką, a to co Sevilla ma niezwykle ważne i to co prowadzi ją do kolejnych sukcesów, to mentalność. Mentalność zwycięzcy – tak brzmi tytuł książki Unaia Emery’ego. Jej temat całkowicie pokrywa się z tym co prezentuje jego zespół. Oczywiście, to nie tylko zasługa Baska, ale także całego sztabu, odpowiedniego doboru zawodników. To wojownicy, którzy w każdej sytuacji dają z siebie wszystko, jak pokazał zeszłoroczny półfinał z Valencią i bramka zdobyta w ostatniej akcji meczu. Aby z nimi wygrać, nie wystarczy zagrać dobrego futbolu. Trzeba być czujnym i skoncentrowanym przez pełne 90 minut. Wtedy jest szansa na zwycięstwo, choć Sevilla to niezwykle trudny i niewygodny rywal. Nawet jeśli nie działają wcześniej wspomniane kontrataki, mają kilku zawodników, którzy nieźle strzelających z dystansu, a do tego dysponują jeszcze tajną bronią – stałymi fragmentami gry. Czy na tak skomasowany atak można się przygotować?