Łączy ich wiele. Obaj trafili do Hiszpanii z Ameryki Południowej, obaj w młodym wieku zanotowali świetny debiutancki sezon w Primera División. Pierwszym przystankiem na Półwyspie Iberyjskim dla jednego i drugiego był klub z kameralnym stadionem i niewielką liczbą kibiców. Teraz Luciano Vietto, podobnie jak dwa lata wcześniej Léo Baptistão, trafia do Atlético Madryt. Czy w przeciwieństwie do Brazylijczyka, gwiazda Argentyńczyka rozbłyśnie na Estadio Vicente Calderón pełnym blaskiem?
Grono piłkarzy, którzy zdobyli w Primera División co najmniej 12 goli, zanim ukończyli 22 lata, jest niezwykle elitarne. Ostatnich dziewięciu graczy, mających w dorobku to osiągnięcie to: Saviola, Ronaldo, Raúl, Morientes, Torres, Messi, Agüero, Higuaín… i Luciano Vietto. Nowy nabytek Los Rojiblancos znalazł się w gronie zawodników, z których kariery większości, można określić jako nieprzeciętne. Już ten fakt predestynuje Vietto do osiągnięcia rzeczy wielkich. Można jednak mieć wątpliwości, czy Atlético to na tym etapie kariery odpowiedni kierunek dla Argentyńczyka. Pojedynczy świetny sezon nie może być (w jego przypadku) zbiegiem okoliczności, ale zamiana Villarrealu na Madryt to jak przesiadka z trójkołowego roweru na motocykl. Młody piłkarz, który dopiero od roku zna europejskie realia, kupiony za kwotę 20 milionów euro, ma powody by czuć się lekko oszołomiony. Większa presja ze strony otoczenia i bardziej zażarta rywalizacja o miejsce w składzie może przeszkodzić w rozwinięciu skrzydeł. Pamiętajmy, że w wielkich klubach równie istotną rolę odgrywa psychika zawodnika.
Przekonał się o tym swego czasu wspomniany we wstępie Léo Baptistão. Brazylijczyk znalazł się w orbicie zainteresowań kilku wielkich klubów po debiutanckim sezonie w pierwszej drużynie Rayo Vallecano. Zdobył wówczas siedem bramek i dorzucił sześć asyst, będąc jednym z głównych architektów, świetnego, ósmego miejsca Błyskawic w La Liga. Ostatecznie napastnik trafił na Vicente Calderón, jednak nie potrafił tam zaistnieć. Mając za rywali w walce o miejsce w jedenastce Adriana, a przede wszystkim Diego Costę i Davida Villę, Baptistão był skazany na sromotną porażkę. Zaledwie 117 rozegranych minut w Primera División i tylko jeden gol (przeciwko Zenitowi w Lidze Mistrzów), to wszystko, co Brazylijczyk osiągnął w barwach Los Colchoneros. Léo spędził na Vicente Calderón tylko pół sezonu, następnie był wypożyczany do Betisu i z powrotem do Rayo. W minionej kampanii, odżył pod okiem Paco Jemeza, ponownie strzelając w lidze siedem goli. Teraz czeka go nowe zadanie – “zastąpienie”… Vietto w Villarrealu, gdyż Żółta Łódź Podwodna zdecydowała się pozyskać właśnie tego gracza na zasadzie wypożyczenia.
Dlaczego więc Argentyńczyk miałby sobie poradzić lepiej niż Baptistão? Odejście Mario Mandžukicia i sprowadzenie w jego miejsce Jacksona Martineza z FC Porto powinien być wzmocnieniem, a nie osłabieniem kadry, więc 22-latek będzie miał jeszcze lepszego konkurenta w walce o miejsce w składzie. Co prawda Vietto mógłby z powodzeniem grać jako cofnięty napastnik, lecz niekwestionowanym faworytem na tą pozycję jest Griezmann. Dodatkowo jednym z kluczowych atutów drużyny Diego Simeone są stałe fragmenty gry, a mierzący tylko 174 centymetry wzrostu napastnik nie jest w tej dziedzinie wybitnym graczem. Pod tym względem Raúl García przewyższa nowego piłkarza Los Rojiblancos.
Na chwilę obecną wygląda na to, że Vietto w nadchodzącym sezonie będzie pełnił rolę wartościowego zmiennika, a nie zawodnika pierwszej drużyny. Chociaż 20 milionów to ogromna kwota, jak na rezerwowego, trudno w tym momencie wyobrazić sobie Martineza, Griezmanna i Vietto przebywających razem na boisku. Szansą dla Argentyńczyka mogłoby być odejście Francuza, który po kapitalnej temporadzie jest jednym z najgorętszych nazwisk na giełdzie transferowej. Cała trójka mogłaby też występować razem w przypadku transferu Ardy Turana – reprezentant Tricolores, przesunięty na skrzydło, zrobiłby miejsce na plecami Martineza właśnie dla Vietto.
Nawet jeśli Simeone nie postawi na byłego gracza Villarrealu od początku sezonu, rola jego rodaka w drużynie powinna stopniowo rosnąć. W końcu to Cholo dał mu zadebiutować jeszcze w barwach Racingu Avelleneda, gdy Luciano miał zaledwie 18 lat. Trener Atlético wie więc doskonale, na co stać zawodnika i w jakim tempie się on rozwija. Vietto dobrze drybluje, dysponuje świetnym wykończeniem i umiejętnością odnajdywania się na boisku w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie, a przy tym potrzebuje niewiele przestrzeni do strzelenia gola. Co najważniejsze, wykazuje ponadprzeciętną boiskową inteligencją, co powinno być niezwykle istotny w trudnych momentach długiego sezonu. Najlepszym dowodem na to, że między tymi panami jest chemia, było spotkanie pomiędzy Atleti a Villarrealem na Calderón, gdy napastnik piękną bramką zapewnił wygraną przyjezdnym, a po meczu serdecznie wyściskał się właśnie z Simeone.
W przeciwieństwie do Baptistão, rodak Cholo zdążył już zasmakować gry w europejskich pucharach, co może zaprocentować w Champions League w tym sezonie. Kolejną przesłanką ku temu, że Vietto to materiał na piłkarza, który poradzi sobie w Madrycie, są jego występy przeciwko wielkim – gole z Atlético i Barceloną na wyjeździe, asysta na Santiago Bernabéu, zdobyta bramka z Sevillą – napastnik ten błyszczał w ważnych meczach, a takie będzie miał szansę rozgrywać w biało-czerwonej koszulce. Nie zapominajmy też, że Baptistão co chwilę łapał urazy, które nie pozwalały mu na dobre złapać rytmu w żadnym klubie. Na szczęście Luciano nie jest tak podatny na kontuzje, więc ten czynnik nie powinien hamować jego rozwoju.
Czy Vietto rzuci Vicente Calderón na kolana, niczym jego rodacy Paragwaj w Copa América? Trudno wyrokować, zwłaszcza teraz, kiedy kadra Atlético na sezon 2015/16 nie jest jeszcze zamknięta. Niezależnie od końca tej historii losy młodej gwiazdy będą jednym z najciekawszych elementów nadchodzącej temporady.