Sezon Premier League już za nami, więc przyszedł czas na wszelakie podsumowania. Dzisiaj przedstawię sylwetki tych, którzy przybyli na Wyspy przed sezonem 2014/15 i z różnych powodów nie odnaleźli się w tamtejszych realiach. Brak formy, kontuzje, a może specyfika gry w angielskiej ekstraklasie? Serdecznie zapraszam.
Największy zjazd w Europie poprzedniego sezonu
Przyszedł do Manchesteru United za 75 milionów €. Miał być najważniejszym, a przynajmniej jednym z kluczowych elementów w układance Louisa van Gaala. Mowa oczywiście o Angelu Di Marii. Popularny Fideo zaliczył w minionej kampanii Premier League zaledwie 3 gole. Wprawdzie liczba 11 asyst nie wygląda jeszcze najgorzej, ale to, co widzieli w spotkaniach swojej drużyny kibice Manchesteru United daje obraz rozczarowania, jakie przyniósł ze sobą Argentyńczyk. W końcu miał przecież nie najgorsze wejście do drużyny. Zadebiutował w trzeciej kolejce, w wyjazdowym spotkaniu z Burnley, zaś w pierwszym meczu na Old Trafford kiedy to rywalem było QPR, zaliczył gola i asystę. Jakby tego było mało w piątej kolejce Premier League strzelił drużynie Leicester takiego gola.
Kibice Manchesteru United byli w ekstazie, w końcu udało się znaleźć przebojowego, potrafiącego wygrywać pojedynki z kilkoma rywalami, efektownego zawodnika. I kto mógł wtedy przewidzieć, że to będzie dla Di Marii sezon jak z najgorszego koszmaru? W siódmej kolejce przeciwko Evertonowi strzelił swojego ostatniego gola w kampanii 2014/15. Nie pomagały urazy, z którymi kilkakrotnie się zmagał. To jednak niczego nie tłumaczy. Nie tłumaczy tego, że były piłkarz Realu Madryt i Benfiki zapomniał jak się gra w piłkę na najwyższym poziomie. Zagubiony, nie rozumiejący się z kolegami, wreszcie wygryziony ze składu przez Ashleya Younga. Anglik rozgrywał niezły sezon to fakt, ale przecież jeszcze rok temu nikt z nas nie pomyślałby, że może być o dwie klasy lepszym piłkarzem od jednego z bohaterów finału Ligi Mistrzów. Po sprzedaniu Di Marii i zakupie przez Real Madryt Jamesa Rodrigueza, można było zauważyć komentarze kibiców Królewskich, że władze klubu popełniły błąd. Sezon pokazał, że prawdopodobnie zrobili najlepszy interes poprzedniego lata, sprzedając Argentyńczyka za 75 milionów €. Na pocieszenie dla wychowanka Rosario Central, słabe wyniki nie miały wpływu na spadek jego popularności. Jak donosił w marcu Daily Mail, koszulki z nazwiskiem Di Marii sprzedawały się lepiej niż jakiegokolwiek innego zawodnika w Premier League. Dużo się mówi o zainteresowaniu Fideo przez PSG. Jaka będzie jego przyszłość? Cóż, najnowsza historia zna takie przypadki, gdzie ten drugi sezon w Premier League jest zdecydowanie lepszy. Chociażby Mesut Oezil może coś na ten temat powiedzieć.
Federico Fazio królem chaosu
Kolejny Argentyńczyk, który przybył przed tym sezonem z La Liga i kolejny niewypał. Federico Fazio trafił do Tottenhamu z Sevilli, za 10 milionów €. Do stolicy Anglii przychodził może nie z renomą czołowego stopera La Liga, ale z pewnością jako uznana marka i człowiek, który może trzymać w ryzach defensywę Kogutów. Wychowanek Ferro Carril Oeste bardzo szybko zaadaptował się w Sevilli, mimo że w latach 2007/08 musiał przebijać się z rezerw, do pierwszej drużyny klubu ze stolicy Andaluzji. Ciężka praca doprowadziła go do zdobycia dwóch Pucharów Europy z Los Nervionenses. Wydawało się, że ten zawodnik ma atuty, które akurat w Premier League bardzo się przydadzą. Wysoki, twardy jak skała, silny i nieustępliwy. Okazało się także, że Argentyńczyk dodatkowo bardzo dobrze wpisuje się w standardy wyznaczone przez kolegów. Nie od dziś wiadomo, że Tottenham w obronie wygląda jak małe dzieci próbujące po raz pierwszy przejść przez ulicę. Mauricio Pochettino nie zdołał tego zmienić,a Fazio mu w tym nie pomógł. W większości spotkań wyglądał jak dziecko we mgle, a jego współpraca z kolegami praktycznie nie istniała. Spotkaniem podsumowującym całą przygodę Fazio w sezonie 2014/15 był mecz wyjazdowy z ekipą Southampton. Wspólnie z Benem Daviesem popełniali katastrofalne błędy i byli ośmieszani przez duet Sadio Mane oraz Graziano Pelle. Kibice coraz częściej pisali, że były piłkarz Sevilli rusza się jak wóz z węglem i z meczu na mecz wcale nie było lepiej.
Sergio Aguero vs Federico Fazio is like watching an oil tanker chase a speedboat.
— Seb Stafford-Bloor (@SebSB) maj 3, 2015
Od bohatera do rezerwowego
Za największy zjazd w Europie uznałem na początku Angela Di Marię. To jednak nie oznacza, że w innych zespołach nie ma zawodników, których pozycja także runęła w dół z wielkim hukiem. Nikt nie mówił, że u Jose Mourinho będzie łatwo, ale to, co na Stamford Bridge spotkało Filipe Luisa, przerosło pewnie jego najgorsze obawy. Brazylijczyk nie ma ostatnio szczęścia. Najpierw, po doskonałym sezonie, kiedy zdobył z Atletico Madryt mistrzostwo Hiszpanii i awansował do finału Ligi Mistrzów, nie został powołany do reprezentacji Brazylii na mundial, który odbywał się u niego w domu. Zawodnik z polskimi korzeniami został kupiony przez The Blues za 20 milionów € i….. został posadzony na ławce rezerwowych. Oczywistym jest, że nie jest łatwo wygrać rywalizację o miejsce w składzie z Cesarem Azpilicuetą. Jednak tak po prawdzie, to w sparingach oraz w meczach, w których wychowanek Figueirense dostawał swoją szansę, zupełnie nie przekonywał. W efekcie rozegrał tylko piętnaście spotkań w lidze oraz pięć w Champions League, gdzie zanotował swoją jedyną asystę dla Chelsea. Rozczarowany musi być on sam, bo przecież szkoleniowiec stołecznej drużyny nie ma na co narzekać. Jego ekipa zdobyła mistrzostwo Anglii, a postawienie na Azpilicuetę okazało się trafione. Co zatem zrobi Filipe Luis? W Madrycie mają nadzieję, że wobec kompletnie nieudanej przygody na Wyspach, Brazylijczyk zdecyduje się na powrót do stolicy Hiszpanii. Tymczasem sam zainteresowany wyraża chęć pozostania i walki o pozycję w zespole. “Skupiam się na Chelsea i na ciężkiej pracy. W futbolu wszystko się może zdarzyć, ale na razie jestem szczęśliwy, że mam trzyletni kontrakt w Londynie” – powiedział w wywiadzie dla Marki.
Ciężki kawałek chleba dla gwiazd
Jak widać w wyżej przytoczonych przykładach, Premier League nie wybacza nawet chwili słabości. Najbardziej w tym wszystkim szkoda Bojana, który przybył tamtego lata do Stoke City i był prawdziwą gwiazdą tego zespołu. Kto by przypuszczał, że wychowany w Barcelonie zawodnik tak dobrze odnajdzie się w zespole Garncarzy? Dobrze wiemy jak siłowy i kontaktowy futbol prezentuje zespół Marka Hughesa. W styczniu znakomitą formę Hiszpana przerwało brutalnie zerwanie więzadeł krzyżowych. Połowa sezonu była zatem stracona.
W tym miejscu warto wspomnieć także o Roberto Soldado. Czy ktoś jeszcze pamięta, jak znakomicie grał w Valencii? Na pewno nie na wyspach, bo tutaj jego drugi sezon zakończył się ponownie spektakularną klęską. Jedna bramka i jedna asysta. W 24 meczach. Proszę siadać, dwója.
W grupie rozczarowań pojawia się też dwójka bocznych obrońców Liverpoolu, Alberto Moreno oraz Javi Manquillo. O ile nie była to aż tak spektakularna klęska, jak w przypadku Soldado, to obaj oczekiwań fanów na Anfield nie spełnili. Ich sezon można określić jednym słowem, nijaki.
Już w następnym odcinku przyjrzymy się dla odmiany tym, którym przeprowadzka na Wyspy bardzo służy. Serdecznie zapraszam!