Dziś kibice Arsenalu mogą już zapomnieć o rozczarowującym 0:0 ze Stoke. Dzisiaj bowiem, Nacho Monreal przedłuża swój pobyt na Emirates o kolejne lata. I pomyśleć, że były takie czasy kiedy przegrywał rywalizację z Kieranem Gibbsem. Dziwne czasy, rzekłbym.
Chwalmy ostatni dzień okienka
Ta historia mogła się nie wydarzyć, gdyby Kieran Gibbs nie doznał kontuzji w styczniu 2013 roku. Kto wie, czy wówczas grający w Maladze, Nacho Monreal zmieniłby barwy klubowe. Wprawdzie był już łączony z Kanonierami latem ówczesnego roku, ale do transferu nie doszło. Zresztą czemu miałby się godzić na rolę rezerwowego, ustępującego cudownemu dziecku angielskiego futbolu, Kieranowi Gibbsowi?. Odszedł, mimo sprawowania ważnej funkcji w projekcie szejków, którzy próbowali stworzyć potęgę w klubie z Andaluzji. Może już wtedy wiedział, że ta cała zbieranina na La Rosaleda nie przetrwa zbyt długo? Przecież były perspektywy. Prowadzona przez Manuela Pellegriniego drużyna miała wojować w 1/8 finału Ligi Mistrzów i już bez Monreala tę batalię wygrała. Poległa dopiero w dramatycznych okolicznościach z Borussią Dortmund, ale nie o tym ma być ten artykuł.
Urodzony w Pampelunie boczny obrońca, nie miał prawa zaczynać poważnej gry w innym klubie niż Osasuna. 144 mecze w La Liga dla klubu z El Sadar i oczywiście to co cechuje go od dawna, czyli nienaganna dyscyplina sprawiły, że trafił do reprezentacji Hiszpanii. Nawet jeśli nigdy nie był tak efektowny jak legenda lewej obrony, Joan Capdevila lub znakomity Jordi Alba, to Nacho robi po prostu swoje. Przed pisaniem tego felietonu, zajrzałem sobie na portal whoscored.com, aby poszukać liczb. Znalazłem coś znacznie ciekawszego.
No własnie. Na tym polega cały problem, że można szukać jakiejś szpilki, którą można by wbić temu obrońcy, ale się nie da. Ktoś powie – nie strzela bramek, nie asystuje. Co z tego, skoro po drugiej stronie obrony w Arsenalu szaleje Hector Bellerin. Co z tego, skoro Hiszpańskie boki w Arsenalu uzupełniają się jak Bonnie i Clyde. Jak to się stało, że niepodważalna pozycja Gibbsa, została zachwiana, przez kupionego jako jego zmiennika Monreala?
Odpowiedź na to pytanie jest prosta jak konstrukcja cepa. Gdy dostaje swoją szansę, to nie skupia się na tym aby na siłę zabłysnąć, a wykonuje tytaniczną pracę aby wynik drużyny się zgadzał. Jeden dobry występ, drugi, ósmy, trzynasty. Progres jest widoczny gołym okiem. Sezon 2013/14 to 23 występy w lidze, rok później 28, a obecnie 22 i prawdopodobnie kolejny wzrost liczby spotkań.
Kto wie, może te ostatnie będą zwieńczeniem znakomitego okresu Monreala i zakończą się wywalczeniem upragnionego tytułu mistrza Anglii? Przecież wtedy nikt nie będzie pamiętał, że ten sezon mówiąc delikatnie nie rzuca na kolana i wiele ekip z Premier League ma problemy z poważną grą w piłkę.
Znajdę Cię i wykonam udany wślizg
Zastanawiałem się też, który mecz z sezonu 2015/16 uznać za flagowy dowód na to, że Nacho potrafi być na boisku decydujący. Wreszcie po przejrzeniu wszystkich spotkań Premier League, trafiłem na jeden z Ligi Mistrzów. Nie trudno zgadnąć jaki. Ten, który odmienił los Arsenalu. Kiedy po dwóch porażkach i kopaniu się po czołach w starciach z Dynamem Zagrzeb oraz Olympiakosem, przyszło podjąć Bayern wówczas wielu spisało The Gunners na straty. W pierwszej połowie mieliśmy jeszcze sporo przebłysków w wykonaniu Douglasa Costy, ale już Thomas Mueller, który był ustawiony na przeciwko Monreala, został po prostu stłamszony przez genialnie grającego tego dnia lewego obrońcę. Nawet gdy na prawą flankę Bayernu schodził Costa, to niewiele to dawało. Według portalu Mirror, to był najlepszy występ Hiszpana w Arsenalu. Rzekłbym, że jeden z wielu, tylko akurat przeciwnik głośny i zasługiwał on na szczególne podkreślenie.
Perfekcyjny balans między defensywą a szalejącym w przodzie Bellerínem, gwarantuje nie od dzisiaj. Potwierdza to zarówno w meczach z Manchesterem City, ale też z ligowymi ostatkami, takimi jak Aston Villa.
Wczoraj w godzinach popołudniowych, Liverpool ogłosił przedłużenie kontraktu z Simonem Mignoletem. Przeciętny jak na angielską ekstraklasę, przez niektórych uważany nawet za słabego bramkarza Belg, nie wzbudził wielkiego entuzjazmu wśród fanów The Reds. We wtorek jest zupełnie inaczej. Drużyna walcząca o mistrzostwo Anglii, ogłasza, że nową umową związuje się jeden z najlepszych bocznych obrońców Europy. Niby nic, a jednak poważna różnica pokazująca przepaść między oboma klubami.
Wszystko do wygrania
Truizmem jest stwierdzenie, że przed Arsenalem najważniejsza część sezonu. Dwumecz z Barceloną w 1/8 finału Ligi Mistrzów nie będzie należał do najprzyjemniejszych w życiu naszego bohatera. Prawdopodobnie, nawet nie wygra połowy pojedynków, lecz wiemy jedno – Nacho Monreal da z siebie wszystko aby zarówno Leo Messi, Neymar jak i Luis Suarez nie mieli w tym starciu z górki. A nawet jeśli się nie uda, to czekają jeszcze dwa trofea do wygrania, liga oraz w Anglii naprawdę istotne – rozgrywki FA Cup. W dobie przewracających się o własne nogi piłkarzy, takich jak Alex Oxlade-Chamberlain, czy wchodzący gasić pożar z różnym skutkiem Kieran Gibbs, boczny obrońca pokroju zawodnika, który 26 lutego skończy 30 lat jest po prostu prawdziwym skarbem. Oczywiście, na pierwszych stronach gazet będą zapewne Mesut Oezil, Olivier Giroud lub Alexis Sanchez, ale o bohaterach tzw. drugiego planu nigdy się w Londynie nie zapomina. Zresztą, czy można mówić o drugim planie, jeśli Guardian umieszcza cię w najlepszej jedenastce Premier League do dnia 11 listopada?
W podsumowaniu trzeba jedynie podkreślić, że droga, którą obrał sobie Hiszpan nie należała do najłatwiejszych. Owszem, w aklimatyzacji mogli pomagać zarówno Santi Cazorla jak i w późniejszym okresie Bellerin, ale jak sam podkreśla Monreal, początki nie były wymarzone. – Najgorszy był fakt, że nie znałem angielskiego. Z tego względu, na starcie nie miałem łatwo – czytamy na głównej stronie klubu z Emirates. Gdy przejdziemy do komentarza szkoleniowca, to dostaniemy kolejny dowód, jak ważną rolę spełnia u niego piłkarz z numerem 18. – Nacho jest uwielbiany przez partnerów z zespołu. Jest spokojny, skupiony na celu i poświęca się całkowicie drużynie. Poczynił wielki postęp podczas pobytu u nas. Potrafi zagrać zarówno na boku obrony jak i na stoperze – podkreśla Francuz. Ten związek może przetrwać jeszcze przez kilka lat, gdyż Nacho zdaje się być wpatrzonym w swojego szefa. – Poznałem Wengera trzy lata temu i mamy bardzo dobre relacje. To był powód, dla którego zdecydowałem się przedłużyć umowę.
A my się z tego cieszmy. Bo po pierwsze, będzie o kim pisać. Po drugie, Monreal nie okazał się godnym następcą Andre Santosa, o którym kibice Arsenalu chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Po trzecie, to po prostu kawał fajnego piłkarza, którego nie sposób nie lubić. Po czwarte, to może oznaczać jego pierwszy plac podczas Euro 2016, czego fanom reprezentacji Hiszpanii szczerze życzę.
Arsenal's Nacho Monreal has top tekkers!
Posted by Squawka on 6 grudnia 2015
A Wy nadal narzekacie, że nie mieści się w lodówce.