Już w najbliższą sobotę Premier League rozpoczyna podróż przez 38 kolejek, które wyłonią najlepszą drużynę najwyższej klasy rozgrywkowej. Dla kogo z hiszpańskich gwiazdorów ligi będzie to sezon marzeń, a komu przyniesie on jedynie rozczarowania? Czy któryś z latynosów przewróci ligową tabelą? Czas na przegląd wojsk tuż przed startem nowego sezonu w według wielu, najciekawszej lidze świata.
Manchester Hiszpanami stoi
W tej kwestii wiele się nie zmienia. Zarówno Louis van Gaal jak i Manuel Pellegrini będą w drugiej linii liczyć na swoich gwiazdorów z Półwyspu Iberyjskiego. Szczególnie dla Juana Maty ten sezon powinien być arcyważny. Wprawdzie były zawodnik Chelsea oraz Valencii spisywał się nieźle w kampanii 2014/15, lecz teraz wymagania w czerwonej części Manchesteru będą znacznie większe. Powrót do Ligi Mistrzów był dla Czerwonych Diabłów ważnym krokiem dla odbudowy potęgi na Old Trafford, co oczywiście im się udało. Fani przychodzący, jak zwykle w komplecie, do Teatru Marzeń będą oczekiwać zarówno walki o najwyższe cele w lidze, jak i realne zaistnienie w Champions League. Liderem drugiej linii powinien być właśnie 27-letni Mata, który tak dobrze zna realia panujące w Manchesterze – 9 goli i 4 asysty w poprzednim sezonie Premier League to wynik niezły, ale z pewnością sam zainteresowany liczy na progres. Wprawdzie z klubu po koszmarnym sezonie odszedł do PSG, Ángel Di María, jednak zastąpić go ma holenderski diament, Memphis Depay, a oprócz niego Ed Woodward postarał się o sprowadzenie do klubu takich graczy jak Bastian Schweinsteiger, Morgan Schneiderlin, Matteo Darmian oraz Sergio Romero. Choć sympatycy ekipy Van Gaala wciąż marzą o klasowym napastniku, który byłby wsparciem dla Wayne’a Rooneya oraz o środkowym obrońcy, to jednak ich wzmocnienia robią wrażenie. Jednocześnie mogą też wywoływać niepokój u Andera Herrery, bo o ile z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, iż Mata to pewniak, nawet przy tak gruntownej przebudowie, o tyle Bask zapewne poczuł się dość niepewnie po trudnym początku w sezonie 2014/15. Paradoksalnie, może to jednak oznaczać lepsze czasy dla byłego piłkarza Athleticu. Rywalizacja spowoduje, że każdy z czwórki Herrera-Schweinsteiger-Schneiderlin-Fellaini będzie musiał wznieść się na wyżyny swoich możliwości aby przebić się do jedenastki Manchesteru United. Jak pokazała szczególnie druga część poprzedniej kampanii, Herrerę z pewnością na to stać.
I na sam koniec analizy sytuacji Hiszpanów oraz Latynosów na Old Trafford sympatyczne zdjęcie Marcosa Rojo. Zdaje się, że zimne piwko nie było w wakacje obce Argentyńczykowi.
Rojo chyba na diecie piwnej, olaboga, ale przymasił pic.twitter.com/JOQh2NezFC
— Filip Błajet (@filipmfn) August 5, 2015
Buena pesquita con @21LVA pic.twitter.com/QQUo40SIHj
— Vitolo (@VitoloMachin) July 1, 2015
Ostatnie doniesienia hiszpańskich mediów są bardzo interesujące. Według ASa na Etihad Stadium miałby trafić Diego Godín. Z pewnością byłby to jeden z hitów transferowego lata w Premier League i wzmocnienie defensywy Obywateli jednym z najlepszych środkowych obrońców na świecie. Biorąc pod uwagę formę Vincenta Kompany’ego oraz brak partnera klasy światowej dla Belga, jest transfer wysoce pożądany.
W stolicy bez zmian
Faworyci do mistrzowskiego tytułu, Chelsea oraz Arsenal, nie szaleją jak do tej pory na rynku transferowym. Wprawdzie ci drudzy dokonali bardzo ważnego wzmocnienia, jakim niewątpliwie jest Petr Cech – bramkarz ze ścisłego, światowego topu – ale szkielet obu zespołów nie różni się znacząco od tych, które obserwowaliśmy w kampanii 2014/15. Znów na bokach obrony brylować będą César Azpilicueta z Nacho Monrealem, a kibice zarówno The Blues jak i Kanonierów spierać się o to, który z nich daje drużynie więcej. W środku pola pierwszoplanowe role odegrają Cesc Fabregas oraz Santi Cazorla. Ten drugi właśnie przedłużył swoją umowę z Arsenalem do czerwca 2019 roku i dał do zrozumienia, że można na niego liczyć. Paradoksalnie, trudniejsze zadanie stoi przed podopiecznymi José Mourinho, ponieważ, zgodnie ze starą maksymą, dużo trudniej utrzymać się na topie, niż na niego wejść. Oczywiście nie można wyciągać wielkich wniosków po jednym spotkaniu, ale styl w jakim The Gunners pokonali na Wembley swojego rywala zza miedzy w meczu o Community Shield pokazuje, że można się przeciwstawić sposobowi gry ekipy ze Stamford Bridge. Arsene Wenger z rozmysłem kazał swoim zawodnikom oddać piłkę rywalowi i czekać na swoje szanse. Kto wie, może to jest sygnał wskazujący innym drużynom z czołówki jak należy grać z Chelsea? W końcu kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. Jest to także sygnał dla lidera środka pola w drużynie Mourinho, Cesca Fabregasa, że czas wznieść się na jeszcze wyższy poziom. Czas dołożyć do swojej gry regularność, bo chociaż 23 asysty licząc rozgrywki Premier League oraz Champions League robiły kolosalne wrażenie, to jednak kibice wciąż pamiętają słabszą drugą część sezonu w wykonaniu wychowanka Barcelony. Skutkowało to m.in. przedwczesnym odpadnięciem z Ligi Mistrzów. Teraz kibice ze Stamford Bridge liczą, że wróci współpraca pomiędzy Fabregasem a Diego Costą z początku sezonu 2014/15, kiedy regularnie przyprawiali oni o palpitacje serca defensorów rywali. Z napastnikiem Chelsea problem nie polega na wahaniach formy, ale na zdrowiu, którego nie ma co mu zazdrościć. Już teraz mówi się, że Hiszpan opuści pierwszy ligowy mecz ze Swansea, a kto wie jak będzie to wyglądało w dalszej części sezonu. Alternatywy w postaci Radamela Falcao oraz Loica Remy’ego budzą natomiast spore wątpliwości.
Na pocieszenie dla fanów Chelsea, trzecia drużyna poprzedniego sezonu też ma swoje problemy z przodu. Olivier Giroud to napastnik solidny, ale w najważniejszych momentach zwykł regularnie zawodzić i wywoływać niekończące się dyskusje na forach internetowych o potrzebie sprowadzenia snajpera światowej klasy. Tutaj pojawiło się nazwisko gwiazdora Realu Madryt, Karima Benzemy. Chociaż Arsene Wenger zaprzecza jakoby starał się o pozyskanie Francuza, to niewątpliwie nadzieja w sercach kibiców Kanonierów wciąż płonie. 27-latek mógłby okazać się brakującym ogniwem w talii Wengera i sprawić, że jedenastka wystawiana przez charyzmatycznego szkoleniowca byłaby kompletna. Bo trudno nazwać słabym punktem Héctora Bellerína, który już w poprzednim sezonie pokazał, że hiszpańskie boki obrony Arsenalu mogą napawać dumą. Trudno powiedzieć to samo o Francisie Coquelinie, który będzie defensywnym pomocnikiem na lata w drużynie z Emirates Stadium.
Kandydaci nie próżnują
Poza standardowymi kandydatami do zgarnięcia najważniejszych laurów, na Wyspach trwa szalone lato. Wielu ekspertów mówi o próbie zmiany wizerunku Stoke City, które postanowiło ściągnąć do siebie wiecznie kontuzjowanego niespełnionego Ibrahima Afellaya. Podkreślałem już ostatnio znaczenie transferu Toby’ego Alderweirelda z Atlético do Tottenhamu, czy szczypty magii (niekoniecznie pożytecznej), którą do Evertonu wniesie Gerard Deulofeu, ale okienko transferowe na Wyspach to nie tylko Hiszpanie, zawodnicy z La Liga i Latynosi. Dla przykładu Swansea prawdopodobnie odsunie w zapomnienie czasy, w których drużyna była w 90% oparta na przybyszach z Półwyspu Iberyjskiego. Może się tak zdarzyć, że w ekipie Gary’ego Monka nie będzie ani jednego Hiszpana w pierwszej jedenastce. Do tego dochodzą ambitne harce transferowe West Hamu, Crystal Palace czy benaminka z Watford.
Jestem przekonany, że najbliższy sezon będzie wyjątkowy. Dawno nie było przed rozpoczynającą się rywalizacją tylu pytań i tak niewielu odpowiedzi. Dodatkowo Hiszpanie oraz zawodnicy znajdujący się w kręgu naszych zainteresowań po raz kolejny wyglądają na takich, co prędzej wysmażą się w tłumie Polaków na plaży we Władysławowie, niż komukolwiek z rywali odpuszczą na boisku. Czy to będzie sezon Santiego Cazorli, który wraz z Alexisem Sanchezem i Mesutem Oezilem wreszcie poprowadzi Kanonierów do tytułu mistrza Anglii? A może to Chelsea dowodzona przez Cesca Fabregasa pokaże wszystkim miejsce w szeregu? Jak Juan Mata i David Silva poradzą sobie w otoczeniu nowych kolegów? Jedno jest jednak pewne – tu nie będzie miejsca na nudę, ani gryzące swetry. Czas zakończyć dywagacje i przekonać się, kto na wyspach ma największe cojones.