
Porażka na Mistrzostwach Świata, przegrana z Francją w ostatnim meczu towarzyskim, fala kontuzji. Vicente del Bosque problemów ma niemało, w tym wszystkim jednak znalazł trochę szczęścia, które na imię ma terminarz. Drużyna ewidentnie jest jeszcze w trakcie formowania, jednak w starciu z takim przeciwnikiem jak Macedonia, nie ma miejsca na potknięcie. La Furia Roja musi wygrać.
Brazylijski kac
Do Brazylii piłkarze del Bosque jechali bronić mistrzostwa wywalczonego przed czterema laty. Ponieśli olbrzymią klęskę. W znakomitej większości tego typu sytuacji, winą za wszystkie niepowodzenia obarczany jest trener i w ostatecznym rozrachunku ląduje na bruku. Hiszpańska federacja zadecydowała jednak inaczej, Sfinks dostał kolejną, prawdopodobnie ostatnią szansę. Selekcjoner oświadczył zresztą, że kiedy zakończy swoją przygodę z La Roją, będzie to dla niego koniec kariery na ławce trenerskiej. Czy zasłużony szkoleniowiec będzie w stanie jeszcze raz wykazać się swoim kunsztem?
Póki co jego przeciwnicy (nie będę ukrywał, że do nich należę) mają wiele powodów do tego, by nie wierzyć w sens kontynuacji pracy del Bosque na stanowisku trenera La Furia Roja. Powołania na brazylijski mundial w wielu wypadkach można argumentować tylko i wyłącznie najprostszym „bo tak”. Hiszpan niektórych zawodników pominął, choć mieli za sobą naprawdę dobre sezony. Inni piłkarze nie dostali szans, bo chyba są na to za starzy.Del Bosque bardzo zwracał uwagę na doświadczenie reprezentacyjne. Wolał postawić na wypalonych zawodników niż kogoś, kto znajduje się w lepszej formie. Przykłady? Choćby Gabi, który był jednym z kreatorów wielkiego sukcesu Atlético. Świetny zarówno w destrukcji jak i rozegraniu, przeżywa drugą młodość. W reprezentacji jednak nie zagrał i pewnie nie zagra. Bo nie.
Powołał jak nigdy, zagrali jak…
Nie można jednak wszystkiego przekreślać! Jakim zdziwieniem były dla mnie powołania na wrześniowe spotkania reprezentacji. Casilla, Carvajal, Mikel San Jose, Bartra, Iturraspe, Isco, Paco… To właśnie ci zawodnicy mogą stanowić o przyszłości La Furia Roja, lecz jak pokazał mecz z Trójkolorowymi, Sfinks boi się jeszcze na nich stawiać. W wyjściowym składzie na spotkanie towarzyskie z Francją pojawili się tylko Carvajal (co nie dziwi, bo to obecnie jeden najlepszych hiszpańskich prawych obrońców) oraz Mikel San José (co już może budzić zdziwienie, ale tak pokazuje to tylko jak niski jest poziom stoperów w Hiszpanii).
Przechodząc już do samego spotkania z Francuzami, co zawiodło? Trudno jednoznacznie określić. Duży plus dla Sfinksa za próbę zróżnicowania sposobów prowadzenia ataku. Do tej pory miejsce na skrzydłach zajmowali zawodnicy podobnego typu. Tym razem szanse dostał Raúl García, który jeśli Hiszpanie popracują nad stałymi fragmentami i dośrodkowaniami, będzie wartością dodaną. Zawodnik ten ma niesłychaną umiejętność znalezienia się w odpowiednim miejscu i czasie, by skierować piłkę głową do siatki rywali. Wracając jednak do mankamentów, na pewno problemem było to, o czym mówił po spotkaniu sam del Bosque – zbyt mało zawodników znajdowało się przed linią piłki. Piłkarz mający w posiadaniu futbolówkę nie miał zbyt wielu opcji do wyboru i dlatego gra Hiszpanów stanowiła otwartą księgę, w której Francuzi czytali bez najmniejszego trudu. Stąd nieskuteczność w tworzeniu jakiekolwiek sytuacji bramkowych. Sfinks gwarantuje jednak, że w spotkaniu z Macedonią ma się to zdecydowanie zmienić.
Vicente, tenemos un problem
Linia pomocy, który przez długi czas była największym atutem Hiszpanów zaczyna jednak zawodzić i to bardzo poważnie. Środek choć z imponującymi nazwiskami, nie jest już monolitem. Xabi, Xavi czy Senna, stanowili o sile tej kadry, lecz w obecnej chwili są zdecydowanie bliżej piłkarskiej emerytury. Dziś w kadrze nie ma takich zawodników, a trójka: Busquets, Koke, Fàbregas wygląda jak z innej bajki. Nie można wykluczyć, że w końcu zadziała, ale w tym momencie, na tle Francji, wypadła bardzo słabo. W odróżnieniu od La Roja Trójolorowi mają kogoś na kim mogą się opierać – Paula Pogbę. Piłkarz Juventusu zaliczył fenomenalny występ przeciwko Hiszpanom i niemal w pojedynkę zdominował ich środek pola. Niebywałe, ale prawdziwe. Drużynie Vicente del Bosque potrzeba właśnie kogoś takiego. Kogoś kto dużo biega, walczy i odciąży resztę. Czy Sfinks znajdzie kogoś takiego i co najważniejsze – czy zdecyduje się go powołać?
Rewelacje przed Macedonią
W spotkaniu z Francją bronił David De Gea, przyszłość w bramce reprezentacji Hiszpanii. Jak się jednak okazuje, z Macedonią wystąpić ma Iker Casillas, co w odniesieniu do jego nierównej formy może budzić niesmak. W miejsce kontuzjowanego Diego Costy powołany został młody zawodnik Barcelony, Munir El Haddadi. To oczywiście utalentowany piłkarz, ale póki co w seniorskiej piłce nie pokazał prawie nic. Tak naprawdę nie wiemy, czy będzie kolejnym Messim, a może podzieli los innych perełek La Masii – Cuenki czy Bojana. Z pewnością w kolejce do reprezentacji Hiszpanii znalazło się kilku innych piłkarzy, którzy bardziej zasługiwali na szansę od selekcjonera, ale jeśli chodzi o powołanie dla tak młodego napastnika, można przymknąć na to oko.
„Może stać się niebawem nowym Villą” – takie słowa o Paco Alcácerze wypowiedział Vicente del Bosque. Hiszpan już wczoraj dał wyraźnie do zrozumienia, że to właśnie on zagra na szpicy. Czyżby koniec pomysłów z fałszywą 9-ką jaką w La Furia Roja był np. Cesc? Napastnik Valencii doceniany jest nie tylko za swoją umiejętność odnalezienia się w polu karnym, ale także waleczność i umiejętność odbioru piłki: „Alcácer jest zawodnikiem, który pomaga swojej drużynie w defensywie, potrzebujemy właśnie takich piłkarzy” – powiedział Cesc na konferencji prasowej. To prawda, odbiór czy przechwyty to ważny element piłkarskiego rzemiosła Paco, ale to czego będzie się od niego oczekiwać, to przede wszystkim zdobywanie bramek. Zawodnik pochodzący z Torrentu nie zwykł zbyt często kreować sobie sam okazji strzeleckich, dlatego wiele będzie zależało od postawy jego kolegów. Świetnie za to spisuje się w sytuacjach, kiedy piłka wstrzeliwana jest w pole karne, zwłaszcza gdy w szesnastce panuje chaos. Del Bosque zapowiedział już, że najważniejszym w meczu z Macedonią będzie stworzenie jak największej liczby dogodnych szans na zmianę wyniku. Jest nad czym pracowań, ponieważ w spotkaniu w Tójkolorowymi Hiszpanie oddali dwa niecelne strzały, a pięć kolejnych zostało zablokowanych. To wszystko. Żadnego (!) strzału w światło bramki. Więcej grania, mniej klepania Panie Sfinks!
“11” Hiszpanii na Macedonię: Casillas; Juanfran, Ramos, Albiol, Alba; Busquets, Koke; Silva, Fàbregas, Pedro i Paco Alcácer.