Wiele się dzieje na stadionach Segunda División. I choć wielu zawodników odbiega umiejętnościami od swoich kolegów z Primera, liga ta — jak każda inna — ma w sobie coś niepowtarzalnego. Nie ma w niej CR7, Leo Messiego, Diego Costy czy Neymara — są za to piłkarze, którzy swą walecznością i sercem do gry przyciągają na dosyć kameralne obiekty rzesze fanów. Zatem poświęćmy choć trochę uwagi tym, którzy występują na zapleczu najlepszej ligi świata.
Pamiętajmy!
30 listopada, kojarzący się głównie z Andrzejkami, jest odbierany jako dzień imprez. Musi być zabawa, ale nie wszędzie. W katalońskiej Gironie ostatni dzień listopada owszem — świętowano, ale nie na Estadi Montilivi — obiekcie zmagań miejscowego zespołu. I nie wcale dlatego, że Girona podejmowała swojego rywala (Tenerife – przyp. red.) dzień później. 26 października w wypadku samochodowym zginął tragicznie Nil Marín — trzeci bramkarz tejże ekipy. I właśnie w sobotę skończyłby 21 lat…

Nil Marín | fot. mundodeportivo.com
Wspominając Nila chylę czoła włodarzom FC Barcelony. Łącząc się w bólu i żałobie zaprosili najbliższą rodzinę bramkarza na spotkanie derbowe z Espanyolem (01.11. — przyp. red.). Przed pierwszym gwizdkiem całe Camp Nou powstało i przez minutę ucichło jednocząc się z tymi, którzy tę tragedię przeżywają najmocniej. Piękny gest.

fot. elperiodico.com
Gran Derbi w Segunda B?
A to dopiero ciekawe! Segunda División gwarantuje nam niezły mętlik w głowie! To jedyna liga na świecie, w której Real i Barca nie biją się o najwyższe cele. Wręcz przeciwnie! Tutaj dwaj „giganci” od początku rozgrywek walczą dzielnie, ale o …utrzymanie. O ile Barcelona B nie znajduje się (jeszcze?) w strefie spadkowej, o tyle Real Castilla jest czerwoną latarnią w tabeli. Zresztą, o czym tu mówić, skoro „Los Blancos” w 14 kolejce dostali ostre lanie od potęgi z Eibar? 0:6, fiesta na całego w Kraju Basków! A jak wypadło pierwsze w tej kampanii „Gran Derbi”? Tak samo, jak w lidze wyżej, górą następcy Xavi’ego i spółki (2:0 – przyp. red.). Jak na złość w 16. rundzie zmagań „Królewscy” pokonali na wyjeździe Real Jaén 1:0, a „Blaugrana” — także w gościnie — 2:1 Córdobę.
Swoją drogą, Jose Mourinho może odczuwać satysfakcję. W końcu Królewscy bez niego przegrywają na Camp Nou, a Castilla, dowodzona przez jego największego wroga w Madrycie — Alberto Torila, jest na ostatnim miejscu w Segunda. Ach, ile dałbym żeby zobaczyć ten złowieszczy uśmiech na twarzy Mou…
Zespół-winda
Czy takowym zespołem zostanie Deportivo La Coruña? Trudno wywróżyć tak wcześnie. Jednak pierwsze przypuszczenia nasuwają się same. No, bynajmniej moje przypuszczenia. A więc: Depor awansuje do La Liga z pierwszego miejsca, a potem — po długim sezonie walki — zachowa status ekstraklasowej ekipy. Nie powtórzy się zła, choć bardzo interesująca, kampania 2012/13.
To tylko moje przypuszczenia. Realia będą już brutalne. Najpierw trzeba wywalczyć promocję, by następnie wyrywać włosy z głowy, myśląc o ruchach kadrowych. A z tymi w Galicji jest ostatnio dużo problemów. Skład na Segunda przygotowywany był naprędce, nie liczyło się, kto przyjdzie, lecz czy w ogóle przyjdzie. Siła zespołu uległa rozkładowi wraz z ostatnią — ekstraklasową — porażką 0:1 z Realem Sociedad. Brakuje Aranzubii, brakuje Rikiego, brakuje Valerona, brakuje Pizzi’ego, brakuje, brakuje, brakuje, i tak dalej, i dalej. Ostał się tylko jeden, za to ten najważniejszy — Fernando Vázquez. Trener, strażak, motywator i wizjoner w jednej osobie. To dzięki niemu Dépor do ostatniej kolejki poprzedniego sezonu dzielnie walczyło o ligowy byt. Nie udało się, trudno. Co cię nie zabije, to cię wzmocni.

Fernando Vázquez | fot.libertaddigital.com
I wzmocniło! Po 16. kolejce rywalizacji w Liga Adelante Galicyjczycy, łeb w łeb z Recreativo, przewodzą stawce w tabeli. Mało tego — sukcesywnie zwalczany jest największy mankament zespołu. Gra obronna wreszcie wygląda solidnie, a wręcz najsolidniej na tle pozostałych. Osiem straconych bramek w ciągu szesnastu spotkań to do tej pory najlepszy rezultat. Dla porównania — rok temu, w analogicznej fazie sezonu, „Los Turcos” mieli „w plecy” 37 bramek, okupując jednocześnie ostatnie miejsce w gronie ekstraklasowiczów. Żartobliwie można więc powiedzieć, iż w ciągu prawie 365 dni podopieczni Vázqueza w ligowej tabeli zamienili się biegunami, a obrońcy z El Riazor wreszcie zaczęli trafiać do bramki przeciwnika. Tylko żartobliwie, gdyż porównywanie siły rażenia drużyn La Liga z drużynami Segunda jest po prostu śmieszne.
W ten weekend piłkarze z La Corunii również nie zawiedli. Choć zremisowali, nie należy wyciągać z tego daleko idących wniosków. Derby Galicji — jak każdego innego regionu — rządzą się swoimi prawami, a zawodnicy z Lugo słabi nie są. 0:0 z ekipą walczącą o awans (3 miejsce w tabeli) Vázquez z pewnością wziąłby w ciemno. A propos derbów — cały czas czekam na moment, w którym Deportivo dokopie Celcie, najlepiej w Primera. Mam nadzieję, że to już niedługo! Konkretnie: najwcześniej pod koniec sierpnia.

fot. pcmontexalo.com
Pozostając w tematyce Deportivo jestem zmuszony wyjaśnić tytuł niniejszej publikacji. Otóż, od pewnego czasu hasłem przewodnim Galicyjczyków, które znajdziemy choćby na szalikach, są słowa: „Sentimento de primera”. Miłośnikom hiszpańskiej piłki nie trzeba specjalnie tłumaczyć, co oznaczają. Ponieważ nie ukrywam swojego sentymentu do SuperDépor, postanowiłem zaczerpnąć slogan z La Corunii. A skoro pozostajemy w realiach Segunda División, dokonałem małego zabiegu, zamieniając jego początek.