Grupa kibiców Frente Atlético rozpętała w mediach społecznościowych przybierającą na sile kampanię nakłaniającą do składania podpisów pod petycją do władz Atlético Madryt o przywrócenie na strojach zespołu starego herbu klubu.
Gdy w grudniu 2016 roku przedstawiciele Atlético Madryt na specjalnej konferencji przedstawili nazwę nowego stadionu, a także nowy klubowy emblemat, wywołało to niemałe kontrowersje. Wprawdzie zmiana w porównaniu z herbem Juventusu (przedstawionym miesiąc po prezentacji Atleti), czy Manchesterem City z 2015 roku wydaje się być tak naprawdę kosmetyczna, to kibice przyjęli to z dużo większym niezadowoleniem niż w przypadku fanów z Juventus Stadium. W mediach społecznościowych szybko na popularności zyskało motto „El escudo no se toca”, czyli „Herbu się nie rusza”.
Nowy herb to kwestia gustu i przyzwyczajenia. Tak mogłoby się wydawać. Podobne opinie wygłaszali specjaliści do spraw marketingu i szeroko pojętego rebrandingu. Z drugiej strony, to odznaka kształtowana na przestrzeni lat, która w tym przypadku jasno odwołuje się do herbu miasta, określonych kolorów i elementów (niedźwiedź i drzewko). To tradycja. Co poniektórzy, a jak się ostatnio okazało – znaczna część kibicowskiej społeczności Atleti, ze zmianą herbu wciąż się nie pogodziła. Kilka dni temu na platformie change.org uruchomiono petycję, pod którą zbierane są podpisy.
Chociaż akcję uruchomiono trzy dni temu, już uzbierało się pod petycją ponad 18 tysięcy podpisów. Kibice nie wypowiadają władzom wojny, lecz proszą o ponowne rozważenie decyzji o nowym emblemacie. Petycja zawiera m.in. propozycję o przywróceniu poprzedniego herbu na oficjalne koszulki w podobny sposób, w jaki uczyniły to w przeszłości m.in. Roma czy Milan, dzięki czemu kibice otrzymali możliwość wyboru strojów, który chcieliby kupić.
A sprzedaż produktów ma tutaj niebagatelne znaczenie. Chociaż oficjalnych danych klub nie opublikował, tegoroczne zestawy nie okazały się sukcesem. Inna sprawa, że np. pierwszy i trzeci komplet są brzydkie jak noc listopadowa. Rzadko się bowiem zdarza, by koszulki meczowe tak wcześnie zostały przecenione prawie o 50%.
Czyli co? „Nasz klient, nasz pan”? Raczej nie do końca i, szczerze mówiąc, sam mam chyba nawet taką nadzieję. Enrique Cerezo ostatni raz o zmianach wypowiadał się w 2016 roku. „Zmiana herbu jest właściwie minimalna” – przyznał wtedy. I dobrze, że nie zajmuje żadnego stanowiska w tej sprawie co tydzień. Ja nie byłem i wciąż nie jestem zwolennikiem zmiany herbu, ale do nowego logo zdążyłem się przyzwyczaić i poznać jego zalety. Herb Logo jest lepiej wyprofilowane, co w dobie internetu ma przecież ogromne znaczenie. Zapewnia spójny całościowy wizerunek, który wzmacnia markę na wielu płaszczyznach.
Przede wszystkim jednak, jestem wielkim wrogiem sytuacji, w których wystarczy tupnięcie nogą jakiejś grupy kibiców, ażeby klub przechodził do drastycznego działania i wycofywania się ze swojej strategii. Skoro jakiś kurs już został obrany, należy się go trzymać. Od czegoś przecież te władze są.