11 listopada 2014 roku, na oficjalnej stronie internetowej Realu Sociedad pojawia się informacja dotycząca zatrudnienia nowego trenera. Zostaje nim David Moyes, powracający do pracy po tragicznym sezonie w Manchesterze United. Mimo szybkiego zażegnania kryzysu, drużyna Txuri-Urdin nadal zajmuje względnie niską lokatę i gra poniżej oczekiwań. Czy szkocki trener i jego zespół będą w stanie zapomnieć o przeszłości i razem wzniosą się na wyżyny swoich możliwości?
Moyes od początku zaznaczał, że chce ustabilizować formę wszystkich swoich zawodników. Niestety, po bezbarwnym remisie z przedostatnią w tabeli Granadą trener podkreślał, iż gra części zawodników nie wygląda jeszcze tak jak powinna. Na tej samej konferencji szkoleniowiec wypowiedział się na temat potencjalnych wzmocnień w okienku transferowym: „Potrzebujemy więcej kreatywnych opcji w ataku, w tym celu powinniśmy wypożyczyć dwóch lub trzech piłkarzy. Styczeń nie jest jednak dobrym momentem na dokonywanie transakcji” — zakończył enigmatycznie Szkot.
Podcięte skrzydła
Angielska prasa rozpisywała się o możliwych wypożyczeniach Adnana Januzaja lub Mohameda Salaha do drużyny z Kraju Basków. Jednak wszelkie spekulacje od razu ucinał zarówno Louis van Gaal jak i Jose Mourinho. Egipcjanin był elementem potrzebnym portugalskiemu szkoleniowcowi do sprowadzenia na Stamford Bridge Juana Cuadrado z Fiorentiny.
Moyes zaczął szukać odpowiedniego zawodnika w innym zespole z Premier League, czyli w Arsenalu. Pod lupą szkockiego szkoleniowca znalazł się Joel Campbell, objawienie ostatniego mundialu w Brazylii. Mimo ustnego porozumienia z zawodnikiem, Kostarykanin trafił na półroczne wypożyczenie do innej drużyny z La Liga — Villarrealu, w rozliczeniu za stopera Gabriela.
Mimo niepowodzeń w Anglii, Moyes nie poddawał się i kontynuował poszukiwania w Szwecji. Godzinę przed zamknięciem okna transferowego na oficjalnej stronie internetowej ligi hiszpańskiej pojawiła się informacja o rejestracji skrzydłowego AIK-u Solna Nabila Bahouiego. Ostatecznie ani Real Sociedad, ani sam zawodnik nie potwierdzili transferu. Prawdopodobnie to obecny klub 24-latka rozmyślił się w ostatniej chwili i zawetował przenosiny gwiazdy swojego zespołu do Kraju Basków.
ReVELAcja
Uraz Imanola Agirretxe i kiepska dyspozycja Alfreda Finnbogasona zmusiła szkockiego trenera do ustawiania Carlosa Veli w roli napastnika. Gra na nowej pozycji potwierdziła, jak dużą rolę odgrywa w zespole Txuri-Urdin. Najlepszy i najskuteczniejszy zawodnik Realu Sociedad jest kreatywnym skrzydłowym ze świetnym przyspieszeniem. Meksykanin często szuka sobie miejsca przy linii bocznej, obsługuje kolegów dokładnym podaniem prostopadłym czy samemu mija kilku przeciwników. Pochwał nie szczędzi mu też sam trener, który po wygranej 3:0 z Elche tak wypowiedział się o zawodniku: „Mieliśmy wyjątkowego piłkarza i wyjątkowy talent na boisku w postaci Carlosa Veli, który zrobił dużą różnicę”. Jeśli 25-latek po wyleczeniu kontuzji powróci w podobnej dyspozycji, Szkot już powinien rozglądać się za godnym następcą. Na szczęście dla Txuri-Urdin do zdrowia i dobrej formy powrócił Agirretxe, jego trzy gole pomogły Realowi Sociedad w zdobyciu pięciu punktów w trzech spotkaniach.
Taktycznie — klasycznie
David Moyes nadal szuka optymalnego ustawienia dla swojej drużyny. Skupia się na prostej taktyce – częste dośrodkowania i wyjątkowo uważna gra w obronie. Sytuacje bramkowe wynikają w dużej mierze ze stałych fragmentów gry lub przebłysków geniuszu jednego z zawodników La Realu. To zbyt mało, aby walczyć o wyższe pozycje w tabeli.
Wynika to przede wszystkim ze schedy po swoim poprzedniku Jagobie Arrasate, który zmarnował pretemporadę, kompletnie rujnując przygotowanie fizyczne. Od początku sezonu piłkarze są ospali i sił starcza im zaledwie na godzinę gry na pełnych obrotach. Dlatego też często możemy zauważyć znaczny spadek wydajności w drugich połowach. Obecny szkoleniowiec potrzebuje czasu na odbudowę formy zespołu i realizowania swojego planu.
Podstawowym aspektem, który powinien poprawić Moyes jest utrzymywanie się przy piłce. Gdy drużyna znajduje się w jej posiadaniu, szybko ją traci przez nieprzemyślane podanie w poprzek boiska lub strzał z nieprzygotowanej pozycji. Można odnieść wrażenie, że w zespole brakuje ku temu wykonawców, lecz powinien znaleźć się pomysł na wykorzystanie atutów Estebana Granero czy Rubéna Pardo,co poprawiłoby jakość budowania akcji w ataku pozycyjnym.
Problemy z grą i przygotowaniem fizycznym oraz oraz problemami zdrowotnymi piłkarzy przeszkadzają w zdobywaniu punktów. W tym sezonie Txuri-Urdin nie wygrali jeszcze na wyjeździe, a w kwietniu minie rok od zdobycia ostatnich trzech punktów na boisku rywala (mecz przeciwko Betisowi, 26 kwietnia 2014). Ważne jest, aby David Moyes zmotywował drużynę do zdobywania jak największej liczby oczek na własnym stadionie, gdyż w ostatecznym rozrachunku każdy punkt, a nawet zdobyta bramka, będą miały ogromne znaczenie w kontekście pozycji zajmowanej na koniec sezonu.
Puchar (nie) daje do myślenia
Szkocki szkoleniowiec nie musiał się długo aklimatyzować, ponieważ od razu został pozytywnie przyjęty w nowym środowisku. Większość kibiców z Hiszpanii zaczęła wierzyć, że Moyes stworzy w Kraju Basków tamtejszy odpowiednik angielskiego Evertonu. Już pierwsze spotkania pokazywały, że fani nie mylili się w swoich ocenach, choć zdarzały się takie potknięcia jak bezbramkowy remis z trzecioligowym Oviedo. Na konferencji po tym właśnie spotkaniu Moyes zapytany o rezerwy klubu odpowiedział: „Znam zespół rezerw. Znam kilku piłkarzy. Pracowali ze mną uno, dos, tres, cuatro razy, ale nie miałem jeszcze okazji ich zobaczyć w grze” (w oryginale: ‘I know about the B team. I know some of the players. They have been training with me uno, dos, tres, cuatro times, but I have not seen them play”). Wywołało to szybki odzew kreatywnych internautów, którzy zmontowali ciekawy klip o szkockim trenerze:
Wyniki przynoszą sympatię fanów, a ich brak, nienawiść, jednak nie do Moyesa. Nawet w czasie meczu z Villarrealem, który przesądził o odpadnięciu drużyny z Pucharu Króla fani nie odwrócili się od Szkota. Wyrzucony za dyskusje z arbitrem usiadł na trybunach, gdzie kibice poczęstowali go kilkoma chipsami.
Davida Moyesa czeka chyba najtrudniejsza runda w całej swojej karierze. Mimo poprawy rezultatów Realu Sociedad nadal ma dużo do zrobienia. Zwycięstwa takie jak te z Barceloną czy Sevillą nie mogą wynikać z przypadku. Drużynie potrzebna jest ciągłość w zdobywaniu punktów. Piłkarze z Estadio Anoeta nie wygrali w tym sezonie dwóch spotkań z rzędu, a to powoduje problemy z pewnością siebie. Zespół nie może nabrać rozpędu. Na razie klub cały czas czuje za sobą oddech rywali znajdujących się w strefie spadkowej i nawet nagłe przebudzenie drużyny nie sprawi raczej, że awansują oni do europejskich pucharów. Dlatego cel na bieżący sezon to zajęcie bezpiecznego miejsca w środku tabeli i realizowanie planu Szkota, który może przynieść sukcesy już w przyszłym roku.