Tradycja i historia to dwa słowa, które najlepiej opisują całą Kastylię. To wielkie renesansowe królestwo, a w nim Valladolid – dawna stolica Hiszpanii. To właśnie tam przeważa zapach historii i bitew. Poza Pisuergą, znajdują się tam inne ślady dawnego imperium.
Real Valladolid powstał z połączenia Club Deportivo Español i Real Unión Deportiva w połowie 1928 roku. Mimo że pierwsze kroki nie były łatwe, klub stopniowo zaczął się wyróżniać na narodowej arenie. Valladolid szybko ruszył w kierunku najwyższej klasy rozgrywkowej. Swoją przygodę, w pierwszym rozegranym sezonie, rozpoczął od Tercera División i momentalnie awansował na kolejny szczebel ligowej drabinki. Tam poziom okazał się zbyt wysoki dla niedawno powstałego zespołu i po sezonie 1942/43 – w którym otarł się o Primera, – powrócił on do Tercera. Po spadku nie był w stanie szybko się podnieść. Walczył o awans trzy lata, aż w końcu przeżył odrodzenie w latach czterdziestych ubiegłego wieku. Dzięki temu powrócił do drugiej ligi, a następnie awansował do Primera – po raz pierwszy w historii.
Saso to nie jedyna legenda Valladolidu z tamtych czasów. Drugim symbolem klubu jest Francisco Lesmes – lepiej znany jako Lesmes I, – który wraz z Matito i swym bratem Rafaelem tworzył formację zwaną Mauretańską Obroną – wszyscy pochodzili bowiem z Ceuty i trafili do klubu z Atlético Teután. Szerzej znani był jednak jako Mur Pisuergy. Twardy, solidny i trudny do przejścia obrońca. Przez dwanaście sezonów bronił koszulki tego klubu, a w reprezentacji Hiszpanii zadebiutował w święto Trzech Króli 1954 roku, przeciwko Turcji.
Zespół posiadał w składzie także Gerardo Coque, który wraz z Saso i Lesmesem tworzył podstawę ówczesnego Realu Valladolid. Był to prawoskrzydłowy, dysponujący niezwykłą szybkością, dryblingiem i umiejętnością gry zespołowej. To w głównej mierze dzięki niemu Pucela dotarli do finału Copa del Rey w roku 1950, przegrywając dopiero w finale z Athletikiem Telmo Zarry.
Lata tłuste, lata chude, lata tłuste…
Po dobrym okresie przyszedł znacznie gorszy czas… Klub w połowie dekady lat 50. musiał sprzedać, ze względu na problemy finansowe, większość swoich zawodników. Nie mógł się pochwalić wówczas zbytnim przepychem w żadnej formacji. Manuel Badenes był najlepszym strzelcem zespołu, choć ekipa spadła do drugiej ligi. Dwa sezony później, po powrocie do najwyżej klasy rozgrywkowej, Saso zakontraktował Endériza i Beníteza. Ten pierwszy był dla klubu wyjątkowo ważną postacią. W ciągu czterech lat pomógł Realowi awansować do Primera kilkukrotnie i sprawił, że nie walczyli już tylko o utrzymanie. Na potwierdzenie tej tezy wystarczy spojrzeć na sezon 1962/63 i czwarte miejsce Valladolid w tabeli. El Cacho grał przez cztery sezony, po czym został sprzedany do Realu Saragossa. Urugwajczyk przyniósł równowagę i organizację w grze, która w ostateczności przyczyniła się do jednego z największych sukcesów Valladolid w historii. Endériz grał później także w Barcelonie i Sevilli, ale tam nie odniósł większych osiągnięć i pod koniec kariery powrócił do Pucela. Co cechowało Valladolid w tamtym okresie? Na pewno brak stabilizacji. Zespół oscylował pomiędzy pierwszą a drugą ligą. Tym, o czym warto wspomnieć, jest za to praca cantery. Pierwszym najbardziej znanym wychowankiem włączonym do głównej drużyny jest Julio Cardeñosa – szybki lewoskrzydłowy z nienaganną techniką. Większość może kojarzyć tego gracza z Betisu, w którym odnosił największe sukcesy. W roku 1977 zadebiutował w reprezentacji Hiszpanii, a rok później zagrał z drużyną na mundialu.
Lata 80. – pamiętna dekada
Ta dekada była swego rodzaju wstrząsem dla Realu Valladolid. Klub bowiem znów nie był w stanie utrzymać się w najwyższej klasie rozgrywkowej dłużej niż na dwa sezony. Mityczny Carlos Fenoy przez osiem kampanii bronił barw tego klubu. Do Puceli dołączył po czterech latach gry dla Celty Vigo. Wcześniej występował też w argentyńskim Newell’s Old Boys oraz Vélez Sarsfield, gdzie można było można obserwować jego rozwój. Jednak możliwość gry w Europie przesądziła o przybyciu na Stary Kontynent. Nie ulega wątpliwości, że Charly był bramkarzem z wielkim charakterem. Bramkarz z Buenos Aires nie pozostawiał miejsca na wątpliwości; posiadał osobowość, był kotem w polu karnym, ale nie tylko własnym. Wystarczy wspomnieć, że zdarzało mu się samemu wykonywać rzuty karne. Nie było to zupełną nowością, jednak czymś nowatorskim w tamtym okresie. Był idolem Puceli i częścią drużyny, która zdobyła jedyne oficjalne trofeum właśnie na Nuevo José Zorrilla.
Zwiększył się nie tylko stadion, ale i klub; sezon 1983/84 rozpoczął się podobnie do poprzedniego. Wzmocnienie Garcíi Navajasa, wkład i doświadczenie Pepego Moré, bezpieczeństwo zapewnione przez Fenoy’a. Drużyna miała wiele problemów w lidze, będąc w drugiej połowie ligowej tabeli. W tym sezonie dwóch obiecujących wychowanków – Goyo Fonseca oraz Eusebio Sacristán – pojawiło się w pierwszej drużynie. Atak składał się z graczy z Ameryki Południowej: jednym z napastników był Chilijczyk Yañez. Cechowały go niski wzrost, nadwaga, ale także kłótliwość. Nigdy nie udało mu się uzyskać takiej liczby goli, jakiej wymaga się od napastnika, jednakże był ważną postacią we wszystkich klubach w jakich grał. Szczególnie w Valladolid, następnie w Betisie, a potem w Saragossie.
Kolejnym legendarnym graczem był Jorge Polilla Da Silva. Do klubu przybył z Defensoru Sporting, posiadał niebywałą technikę, nigdy się nie poddawał. Nazywany Polilla, czyli mol. Pseudonim ten nabył podczas gry w szkółkach Defensoru Sporting. To był jego najlepszy sezon w Hiszpanii, następnie opuścił klub, aby dołączyć do Atlético Madryt, prowadzonego wówczas przez Luisa Aragonésa, gdzie nie odegrał zbyt wielkiej roli. W klubie zawsze będzie wspominany ze względu na swój okazały dorobek strzelecki, jak na tak skromny zespół, jakim jest Valladolid: 17 goli w 30 spotkaniach.
Zrównał się wówczas w dorobku o nagrodę Pichichi z Juanem Gómezem Juanito, gwiazdą Realu Madryt. Była to próbka jego umiejętności na pozycji napastnika.
Jedyny tytuł w historii
Copa de la Liga to wyjątkowe trofeum, o które walka trwała zaledwie przez cztery sezony. Okazało się ono dla klubów nieopłacalne i oznaczało przeciążenie liczbą spotkań. Nieco ironicznie brzmią te słowa, jeśli weźmiemy pod uwagę, że obecnie rozgrywa się o wiele więcej meczów niż w tamtych latach. Tamten okres był jednak zupełnie inny i dlatego też to trofeum w roku 1984 zdobył Real Valladolid. Również Real Madryt i Barcelona wygrywały inne edycje tego turnieju. Po zwycięstwach z Corbeloą i poprowadzeniu reprezentacji narodowej, w 1985 roku, Vicente Cantatore przejmuje stery w Realu Valladolid. Dzięki niemu drużyna była bardziej kolorowa, kompaktowa i atrakcyjna w lidze, co sprawiło, że uplasowała się w górnej połowie tabeli. Jednak największe osiągnięcie nastąpiło pod koniec jego przygody z tym klubem: dotarcie do finału Pucharu Króla w sezonie 1988/89. Był on zakończeniem tak niezwykłego okresu dla Kastylijczyków: szóste miejsce w lidze i zagwarantowane uczestnictwo w Pucharze Zdobywców Pucharów, a potem wcześniej wspomniany finał Pucharu Króla przeciwko Realowi Madryt, gdzie Królewscy wygrali 1:0. Wielu zawodników, którzy w późniejszym czasie byli gwiazdami, debiutowało u Cantatore. Fernando Hierro jest jednym z nich, choć spędził w tym klubie zaledwie dwa sezony. Był on potężnym pomocnikiem, łatwo wchodzącym w pole karne przeciwnika, choć w czasach gry w Realu Madryt, został przekwalifikowany ze środkowego pomocnika na środkowego obrońcę. Był liderem Królewskich, grał tam przez czternaście sezonów i zdobył niezliczone trofea.
Eusebio Sacristán jest kolejnym graczem, który pod wodzą Cantarore ukształtował swoją formę i zyskał reputację na międzynarodowej arenie. Spokojny, przystosowany do pracy dla drużyny, przez wiele sezonów był zawodnikiem zasiadającym na ławce Barçy, a wcześniej zabrakło mu szczęścia w Atlético Madryt. Seniorską karierę zakończył w klubie swojego życia. Jego kariera była udana, ale nie tak wybitna jak w przypadku Hierro.
José Luis Pérez Caminero zdecydował się zamienić Real Madryt Castillę na Pucelę, aby zyskać uznanie, którego nigdy nie zaznał w klubie z Concha Espina. Przez cztery sezony spłacił się klubowi z Zorrilla, cechował się klasą i jakością, które zostały docenione i pozwoliły Caminero stać się ważną postacią reprezentacji Hiszpanii na mundialu ’94, rozgrywanym w Stanach Zjednoczonych. Caminero był jednym z najlepszych prawonożnych pomocników jacy grali w Realu Valladolid. W Atlético Madryt zdobył tytuł mistrza kraju. Obdarzony świetną techniką zawodnik znów nosił fioletowo-białą koszulkę z numerem “21” przez sześć sezonów (1998-2004), oferując szeroką gamę dryblingu, podań, goli i zagrań, które pozostaną w pamięci wszystkich tamtego pokolenia.
Z drugiej strony Gabi Moya był zawodnikiem z mniej stałą charakterystyką, ale za to bardzo mobilnym, tak samo, jak jego zawodowa kariera. Pochodził ze skromnej Alcali, następnie przez pięć sezonów ubierał koszulkę Realu Valladolid nim postanowił grać kolejno dla Atlético Madryt, Sevilli, Valencii, Realu Mallorca i Realu Sociedad. Posiadający umiejętności, którymi niewielu mogło się pochwalić, Moya był prekursorem zawodnika grającego na pozycji mediapunta lub jako podwieszony napastnik. Odkładając to na bok jego szybkość, umiejętności i pewność siebie w unikaniu obrońców, zarówno tych środkowych jak i bocznych, pomogły mu zostać jednym z najlepszych piłkarzy ligi i na arenie międzynarodowej przez blisko dekadę, podobnie jak Eusebio, Caminero czy Hierro. Brakowało mu regularności, niezbędnej w wielkim klubie a także by liczyć się w oczach selekcjonera w tamtym czasie.
Lata 90. – stabilizacja i rozwój
W latach 90. piłka nożna w Hiszpanii przechodziła zmiany, a jedną z nich były Sociedad Anónima Deportiva – specjalny rodzaj spółki akcyjnej. Valladolid zaczyął ściągać do zespołu Kolumbijczyków, którym udało się zakwalifikować do występu na mundialu w USA w roku 1994. W zespole prowadzonym przez Pacho Maturanę, grali tacy zawodnicy jak Carlos Valderrama, Leonel Álvarez i René Higuita. Z kolei Harold Lozano przyszedł nieco później, za ponownych czasów Cantatore.
Javier Torres Gómez był jednym z głównych graczy w drugiej połowie lat 90. Prawy obrońca, zanim dołączył do Realu Valladolid w wieku 23 lat, najpierw był szkolony w Getafe i Realu Madryt. Przez dwanaście sezonów w tym klubie stał się jego świętym symbolem, rozegrał 325 spotkań. Grający na obronie, ale znany także ze swojej ofensywnej gry, Torres Gómez był idealnym zawodnikiem do ustawienia z pięcioma obrońcami, z dwoma wahadłowymi, którzy pomagali w ataku pozycyjnym. Po drugiej stronie obrony znajdował się Alberto Marcos, który przyszedł do klubu po sezonie Torresa Gómeza i wniósł do gry dokładnie to samo co jego kolega tylko, że po lewej stronie obrony. Alberto był również jednym z najważniejszych graczy Valladolid w tamtym okresie, jednym z najbardziej rozpoznawalnych zawodników klubu, którzy rozegrali najwięcej spotkań: w sumie 438 w 12 sezonów. W ataku mogliśmy oglądać Alberto Lópeza Moreno (obecnie klubowego lekarza), który w Realu Valladolid miał dwa etapy w swojej karierze. Również grał pod wodzą Cantatore, był dość tęgim napastnikiem, niezbyt szybkim, ale cechował się za to dobrą celnością i umiejętnością przystawienia stopy bądź głowy do piłki podczas strzału w odpowiednim momencie. Swój ślad w klubie odcisnęli także: gracz cechujący się wspaniałym dryblingiem – Onésimo oraz Fonseca. Do klubu dołączył też Alen Peternac, jeden z tych napastników, którzy nie mogli przejść niezauważeni w lidze. Petranac to Chorwat, który do Hiszpanii przybył z Dinama Zagrzeb. Był jednym z graczy, którzy przyczynili się do powrotu Realu Valladolid do europejskich pucharów. Klub zajął w sezonie 1996/97 siódme miejsce w lidze, na 22 możliwe. Choć jego najlepszy sezon miał miejsce wtedy, gdy przybył do Hiszpanii i strzelił dwadzieścia trzy bramki.
Wspominając o latach 90. nie wolno zapomnieć o dwóch nazwiskach: César Sánchez i Víctor Fernández. Pierwszy jest uważany za jednego z najbardziej zwinnych i kompletnych bramkarzy jakiego klub nie miał od czasów José Luisa Saso. Zadebiutował tam w roku 1992 przeciwko Barcelonie. Od tego momentu rozegrał 210 spotkań przez osiem sezonów gry w Realu Valladolid. W roku 2000 podpisał kontrakt z Realem Madryt, gdzie doznał urazu w finale Ligi Mistrzów przeciwko Leverkusen, został zastąpiony przez Ikera Casillasa i do bramki już nigdy nie powrócił; potem pełnił funkcję zawodnika rezerwowego i zmiennika w lidze. Saragossa, Valencia, Tottenham i Villarreal – w tych klubach grał po odejściu z ekipy Królewskich. W ostatnim postanowił zakończyć karierę piłkarską w wieku czterdziestu jeden lat.
Innym wielkim idolem w zespole był Víctor Fernández, który w przeszłości również był związany z Realem Madryt. Zręczny, szybki, zwinny, można rzecz, że był prawdziwą instytucją w ekipie Blanquivioletas. Jego niski wzrost i nos do strzelania goli pozwoliły mu zostać mobilnym graczem. Prawie wszyscy trenerzy Realu Valladolid wystawiali go do końca w pierwszym składzie. W ciągu dwóch etapów gry w tym klubie, z pominięciem czteroletniej przerwy na grę dla Villarrealu, rozegrał 302 mecze i zdobył 80 bramek. Toledo, Tenerife, Villarreal, Cartagena i Leganés, w tych klubach można było też podziwiać i zobaczyć jakość tego gracza. Podczas gry dla Żółtej Łodzi Podwodnej zadebiutował w reprezentacji narodowej. Jest jedną z najnowszych legend klubu. Dziś historię Realu Valladolid piszą Óscar González i Álvaro Rubio tworząc tym samym nowy rozdział w tej pięknej opowieści klubu, gdzie tradycja utożsamia się z klasą i elegancją.
– – –
Jest to tłumaczenie tekstu, który ukazał się na kaisermagazine.com