
Rayo Valllecano rozgrywa swój historyczny, piąty z rzędu sezon w Primera División. Wiele wskazuje na to, że pozostanie w elicie na co najmniej kolejny rok. Jednak kibice Los Franjirrojos zapamiętają również inne wydarzenie z tego sezonu. Zespół z madryckiej dzielnicy Vallecas… otwiera klub partnerski w Stanach Zjednoczonych!
North American Soccer League to druga w hierarchii, po Major League Soccer, profesjonalna liga piłki nożnej zrzeszająca kluby ze Stanów oraz Kanady. Sezon składa się z dwóch rund: wiosennej (Spring Season) oraz jesiennej (Fall Season). Zwycięzcy play-offów poszczególnych rund grają ze sobą mecz o mistrzostwo ligi nazywany Soccer Bowl. W tym roku wygrał New York Cosmos pokonując w finale Ottawę Fury FC 3:2. Spotkanie to transmitowano w 40 krajach. Był to również ostatni mecz w karierze Raúla Gonzáleza oraz Marcosa Senny występujących w nowojorskiej drużynie. NASL ma formę zamkniętą – nie można z niej spaść ani awansować. W minionym roku w rozgrywkach brało udział jedenaście klubów. W przyszłym sezonie liga ma być rozszerzona o drużyny z Puerto Rico, Miami oraz o Rayo OKC z siedzibą na przedmieściach Oklahoma City. Taką rewelację ogłosili niedawno przedstawiciele obu stron. Rayo OKC, poza nazwą, przyjmie również barwy oraz zmodyfikowany herb madryckiego klubu. Co ciekawe jest to pierwszy przypadek tak zażyłej współpracy klubu z La Liga w historii profesjonalnej, amerykańskiej piłki nożnej.
Sytuację skomentował komisarz NASL, Bill Peterson: „Rayo OKC to kolejne przełomowe wydarzenie w międzynarodowej społeczności piłkarskiej. Współpraca z madryckim klubem podkreśla globalną naturę oraz wizję naszej ligi. Rayo OKC będzie pierwszym amerykańskim klubem, który będzie korzystać z wiedzy oraz potencjału La Liga w celu budowania silnej drużyny. Piłkarscy kibice w Oklahomie mogą zacierać ręce! Dzięki silnemu związkowi z hiszpańską ligą, Rayo OKC zawiesi niezwykle wysoko poprzeczkę swojej konkurencji. To partnerstwo nie ma sobie równych i wierzymy, że miejscowi kibice otrzymali miejsca w pierwszym rzędzie aby zobaczyć jak futbol w naszym kraju przechodzi na wyższy poziom”. Niewątpliwe takie partnerstwo podniesie prestiż tych rozgrywek, a podczas pierwszych kolejek wszystkie oczy będą zwrócone właśnie na drużynę ze stanu Oklahoma.
Kto kieruje tym przedsięwzięciem? Za wszystkim stoi pochodzący z Oklahoma City biznesmen Sean Jones. Jest on właścicielem kilku firm z sektora opieki zdrowotnej oraz, co najważniejsze, kobiecej drużny piłkarskiej Oklahoma City FC. Zespół ten występuje w Women’s Premier Soccer League. W poprzednim sezonie zdołał on awansować do Final Four tych rozgrywek. W kierowaniu tą drużyną pomaga firma marketingowo-menadżerska Sold Out Strategies (SOS). Jej szefowie, Brad Lund oraz Debrey Ayala mają bogate portfolio w zakresie marketingu i zarządzania sportowego w w stanie Oklahoma. Przede wszystkim w latach 1992-2008 sterowali zespołem hokejowym Oklahoma City Blazers występującym w nieistniejącej już Central Hockey League. Oczywiście współpraca pomiędzy biznesmenem a SOS będzie kontynuowana w ramach Rayo OKC. Kierownikiem drużyny został Eric Newendorp, były dyrektor wykonawczy Blazers, a ostatnio związany z zespołem WNBA Tulsa Shock. Udziałowcem amerykańskiego klubu będzie również, prezes Rayo Vallecano, Raúl Martín Presa. Również i on zabrał głos: „To zaszczyt dla nas być obecnym w Ameryce Północnej. Czekamy na występy zespołu z Oklahoma City na najwyższym, światowym poziomie”. Najciekawszą informacją jest jednak dotacja, jaką przeznaczył ze swojego budżetu madrycki Kopciuszek. Klub pozyskujący piłkarzy za darmo bądź na zasadzie wypożyczenia zainwestował w ten projekt okrągły milion dolarów.
Fani z Estadio de Vallecas są oburzeni tą decyzją. W okolicach stadionu zawisły transparenty z hasłem: „El futuro del Rayo está en la cantera y no en Oklahoma” („Przyszłość Rayo jest w jej piłkarskiej szkółce a nie w Oklahomie”). Kibice domagają się odwołania Presy z funkcji prezesa klubu. Powstał nawet specjalny hashtag na Twitterze: #PresaVeteYa który zyskuje coraz większą popularność. Zagorzali zwolennicy Błyskawic wystosowali oświadczenie ośmieszające inwestycję w Stanach kosztem rozwoju madryckiej drużyny oraz modernizacji klubowych obiektów. Podpisali się pod nim przedstawiciele największych grup kibicowskich Rayo: Bus Uno, Desperdigaos, Discapacitados, El ascenso, Federacion Penas Rayo Vallecano, Loranca, Mala Vida, Piti, Planeta Rayista, Plataforma ADRV oraz Rayo Clash. Trudno się im dziwić. Ich domowy stadion jest w opłakanym stanie. Przez większość dnia brakuje na nim bieżącej wody, a papier toaletowy to prawdziwa rzadkość.
Działacze tłumaczą, że Rayo dzierżawi stadion od władz Madrytu i to właśnie on jest odpowiedzialny za jego remont. Drużyna rezerw oraz jej sztab szkoleniowy w zeszłym miesiącu protestował przeciwko niewypłaceniu im zaległych, od trzech miesięcy, honorariów. Pomimo, w miarę, zadowalających wyników sportowych, klubu nie funkcjonuje we właściwy sposób. W ostatniej kolejce Primera División, podczas małych derbów Madrytu (regionu), Rayo wywiozło remis z Getafe. Bramka dla gospodarzy padła w kuriozalny sposób. Goście próbując wznowić grę po ofsajdzie stracili futbolówkę, a po dośrodkowaniu Victor Rodrigueza piłkę do własnej bramki skierował Jozabed Sánchez. Na szczęście pechowy strzelec zrehabilitował się dobijając, niewykorzystany przez Roberto Trashorrasa, rzut karny w 73 minucie meczu. Rayo ma cztery punkty przewagi nad strefą spadkową. W najbliższą sobotę drużyna Paco Jemeza podejmować będzie u siebie Athletic. Mecz na Estadio de Vallecas to doskonała okazja dla kibiców aby zaprotestować przeciwko polityce klubu.
Dla porównania Rayo OKC będzie rozgrywać swoje mecze na wartym 17 milionów dolarów Miller Stadium na terenie kampusu Yukon High School. Obiekt ma 6 500 miejsc siedzących, ale planowane jest zwiększenie tej liczby do 11 000. Po takiej rozbudowie będzie to jeden z największych stadionów w NASL. Dodatkowo jest on wyposażony w stanowiska prasowe, loże VIP, centrum odnowy biologicznej o powierzchni 24 000 metrów kwadratowych oraz parking z 2 500 miejscami. Bilety będą kosztować od 12 do 40 dolarów. Cena najtańszych karnety na rundy zasadnicze będzie zaczynać się od 189 dolarów.
Warto zwrócić uwagę na dość ciekawy fakt. Otóż Rayo Vallecano nie jest pierwszym hiszpańskim zespołem, który zainwestował w USA. Pionierem na tym gruncie było… Deportivo Alavés! W 2006 roku ówczesny właściciel Babazorros, amerykański biznesmen ukraińskiego pochodzenia, Dmitry Pietrman założył klub California Victory. Jego siedziba mieściła się w San Francisco, a swoje mecze w ramach (nieistniejącej już) USL First Division rozgrywała na Kezar Stadium. Nazwa wiązała się z baskijską miejscowością Viktoria z której pochodzi Deportivo. Twór ten przetrwał tylko jeden sezon i 2007 został rozwiązany. W tym samym roku Alavés zostało relegowane do Segunda División! Dzisiaj fundatorzy Rayo OKC wolą nie pamiętać o tym nieudanym eksperymencie. Złośliwie można stwierdzić, że historia lubi się powtarzać.
Rayo Vallecano, nie prowadzi nawet oficjalnego profilu na facebooku oraz komunikuje się z fanami przy użyciu tylko jednego języka. Pomimo tego zdecydowało się na kontrowersyjną inwestycję oraz globalizację. Tego typu decyzja to dość ryzykowne zagranie. Zainwestowane pieniądze mogą zwracać się długo, a utracone zaufanie kibiców jeszcze dłużej. Natomiast dla Amerykanów to świetne zagranie marketingowe. Rayo nie należy do potentatów, ale magia hiszpańskiej ligi jest przeogromna.
Na razie nie znamy nazwiska trenera ani żadnego piłkarza który będzie grać w nowym zespole. Być może Los Franjirrojos wypożyczą jednego lub dwóch zawodników ze swojej drużyny rezerw. W grę wchodzi również rozegranie sparingu pomiędzy obiema ekipami. Amerykanie na pewno będą chcieli wykorzystać mizerne zaplecze sportowe (zgrupowanie w Madrycie brzmi wyśmienicie!) oraz piłkarskie doświadczenie Hiszpanów. Menadżerowie zapewniają: „Nasza filozofia jest prosta – to jest drużyna kibiców: na boiskiem jak i poza nim”. W tej wypowiedzi czuć ducha starego, dobrego Rayo Vallecano. Nie liczyłbym jednak na wdrożenie całej filozofii Rayistas. Wszak amerykański sport jest nastawiony w pierwszej kolejności na zyski, a dopiero potem na wyniki. Nie wróżę również wielkich sukcesów nowej drużynie w pierwszym sezonie zarówno w NASL jak i w US Open Cup. Puchar będzie okazją aby zmierzyć się z zespołami które na co dzień występującymi w pozostałych ligach: MLS oraz United Soccer League (trzecia w hierarchii liga zawodowego futbolu w Stanach, w której grają również rezerwowe składy MLS).
Nie trudno mieć mieszane uczucia patrząc na (delikatnie mówiąc) szalone posunięcie działaczy Błyskawic. Jednakże może to być początek szeroko zakrojonej ekspansji hiszpańskiej ligi na chłonnym amerykańskim rynku. Jak widać nikt już nie pamięta o wpadce Alaves. Wyobrażacie sobie na przykład inne kooperacje tego typu? Na przykład Atletico Sacramento albo Levante Boston?