
Był prawdziwym skarbem i dumą Athletiku Bilbao w czasach, gdy futbol w Europie dopiero raczkował. O skali jego talentu świadczą nie tylko niesamowite statystyki, ale również Trofeo Pichichi przyznawane każdego roku królowi strzelców Primera i Segunda División. Niemal 100 lat po śmierci nadal jest traktowany z podziwem i należytym szacunkiem. Nie ma co się dziwić, takich legend nie da się po prostu zapomnieć.
Sztukmistrz futbolu
Rafael Moreno Aranzadi, bardziej znany jako „Pichichi” urodził się 23 maja 1892 roku w Bilbao. Początkowo wszyscy sądzili, iż pójdzie w ślady ojca i zostanie prawnikiem. W istocie rozpoczął studia na Uniwersytecie Deusto, jednak miłość do piłki okazała się silniejsza i w 1911 roku dołączył do Athletiku Bilbao. Tutaj rozpoczął swoją profesjonalną karierę i również tutaj ją zakończył. Był jednym z najniższych zawodników w zespole [mierzył zaledwie 154 cm — przyp. red.], dlatego koledzy zaczęli nazywać go Pichichi [mała kaczka]. Pomimo niezbyt imponującej postury Bask był niezwykle inteligentnym piłkarzem. Popisywał się niesamowitym dryblingiem, świetnym przeglądem pola, co czyniło go postrachem defensywy rywali, a biała chusta na głowie stała się później jego znakiem rozpoznawczym.
W sierpniu 1913 roku wsławił się strzeleniem pierwszego gola na nowo wybudowanym stadionie San Mamés, rozpoczynając tym samym lata swojej świetności. Los Leones na przestrzeni dziesięciu lat niemal zdominowali Puchar Króla, wygrywając cztery z sześciu finałów. Baskowie nie mieli sobie równych także w mistrzostwach północy. Nie trzeba chyba dodawać, iż był to praktycznie teatr jednego aktora. We wszystkich 170 występach Pichichi zdobył dla klubu 200 bramek. Doprowadził do wygrania przez Athletic czterech Copa del Rey (1914, 1915, 1916, 1921), trzech mistrzostw północy (1914, 1915, 1916) oraz dwóch mistrzostw Vizcayan [prowincja w północnej Hiszpanii] (1920, 1921).
Legendarny snajper wystąpił jedynie w pięciu spotkaniach reprezentacji swojego kraju, jednak przyczynił się do jednego z pierwszych sukcesów hiszpańskiej piłki — zdobycia srebrnego medalu na Igrzyskach Olimpijskich w Antwerpii w 1920 roku. O dziwo, mimo tak niesamowitych osiągnięć przez ostatnie lata Pichichi znalazł się w ogniu krytyki ze strony fanów Bilbao, co niejako tłumaczy przedwczesne rozstanie z futbolem w maju 1921 roku. Po zakończeniu kariery postanowił zostać sędzią. Co ciekawe, debiut zanotował na doskonale przez niego znanym San Mamés, a to dość niespotykane zjawisko jak na współczesne realia.
Niespodziewana śmierć
Kilka miesięcy później padł ofiarą tragicznego losu. W lutym 1922 roku po spożyciu nieświeżych ostryg Rafael Moreno Aranzadi źle się poczuł. Diagnoza lekarza brzmiała jak wyrok: „Ma pan tyfus”. Pichichi zmarł 1 marca 1922 roku w swoim domu w Bilbao. Jego ostatnie słowa były skierowane do kolegi z drużyny Domingo Gómeza-Acedo: „Dbaj o moją żonę i córkę”. Informacja o śmierci legendarnego piłkarza w krótkim czasie obiegła całą Hiszpanię, która pogrążyła się w żałobie.
Uwiecznienie legendy
Na krótko przed przejściem na emeryturę Aurelio Arteta uwiecznił Baska na swoim obrazie pt. „Idilio en los Campos de Sport” [Idylla w dziedzinie sportu]. Dzieło przedstawiało Rafaela Moreno flirtującego z jego późniejszą żoną — Aveliną Rodriguez Miguel.
W 1926 roku pod stadionem San Mamés zostało odsłonięte popiersie pierwszej chluby Athletiku Bilbao, przy którym kwiaty jako symbol szacunku do dziś dnia składają drużyny przyjezdne. Natomiast trzydzieści jeden lat po śmierci Baska [w 1953 roku] Marca stworzyła coroczną nagrodę dla najlepszego strzelca Primera i Segunda División — Trofeo Pichichi — zapewniając mu niejako „nieśmiertelność”. Do tej pory po to trofeum najczęściej [aż sześciokrotnie w sezonach: 1945, 1946, 1947, 1950, 1951, 1953] sięgał inny legendarny zawodnik Bilbao — Telmo Zarra.
Pichichi pokazał światu, co to znaczy być lojalnym i wiernym jednemu klubowi. Przez dziesięć lat gry stał się legendą, o której nie wolno zapomnieć. Można jedynie żałować, iż La Liga powstała dopiero kilka lat po zakończeniu przez niego kariery [1929], gdyż Athletic nie tylko uczestniczył w Primera División od samego początku, ale jest też jednym z trzech klubów, który nigdy nie doświadczył degradacji do niższej klasy rozgrywkowej. Sam Rafael w wyobrażeniach kibiców jest archetypem klasowego napastnika, zaś Messi, Ronaldo czy Diego Costa walczą o to, by otrzymać laur uwznioślony jego pseudonimem.