Czy w wieku 57 lat można zadebiutować i zarazem odnosić sukcesy jako trener w Primera División? Jak pokazuje przypadek Enrique Setiéna Solara – nie ma absolutnie żadnych przeciwwskazań! Gdy w październiku 2015 roku zawitał na Wyspy Kanaryjskie trudno było nie upatrywać w Los Amarillos kandydata do spadku. Dziewiętnaste miejsce w tabeli nie pozostawiało złudzeń. Mimo to postawiono na trenera bez jakiegokolwiek doświadczenia szkoleniowego na poziomie La Liga. Dziś zajmują pozycję w pierwszej dziesiątce, a Quique Setién wyrósł nam na mocnego kandydata do trenera roku w Hiszpanii.
El Maestro
Enrique to rodowity Kantabryjczyk, urodzony w sąsiedztwie Świętych Męczenników w Santander. Dla wielu fanów iberyjskiego futbolu Quique Setién mógł wydawać się postacią anonimową, jednak w trakcie swej kariery zawodniczej zdążył zaskarbić sobie szacunek wśród Racinguistas i Los Colchoneros. Piłkarską przygodę rozpoczął w drużynie swojego wuja, Casablance, następnie trafił do Atlético Perines, a dokładniej do drugiej drużyny zwanej Eclipse. Tam spotkał szkoleniowca Federico Capellána, opisywanego w biografii Setiéna słowami: „Nie był trenerem, od którego nauczyłem się taktyki, ale pokazał mi wartości współistnienia i solidarności w szatni”. W 1977 roku po Quique zgłosił się miejscowy hegemon, Racing Santander. W porozumieniu z klubem Perines Setién trafił do Verdiblancos za oszałamiającą kwotę… czterdziestu par butów.
19-letni Setién, występujący na pozycji środkowego pomocnika, stał się filarem zespołu prowadzonego przez Nando Yosu. Nie tylko kreował grę, lecz także zdobywał kluczowe bramki, jak ta 24 maja 1981 roku, gdy pokonując bramkarza Levante pozwolił Racingowi powrócić do Primera División. Poważne złamanie nogi, które wyeliminowało Quique z całego sezonu 82/83 wcale nie przekreśliła kariery tego zawodnika, wręcz przeciwnie. Jego nazwisko było coraz bardziej rozpoznawalne, co w 1985 roku przełożyło się na transfer do Atlético Madryt, ówczesnego zdobywcy Pucharu Króla. W barwach Rojiblancos Quique sięgnął po Superpuchar Hiszpanii i dotarł z drużyną do finału Pucharu Zdobywców Pucharów. Występy w stolicy przełożyły się na bilet do Meksyku na Mistrzostwa Świata 1986, jednak wobec ogromnej konkurencji Setién nie zagrał ani minuty.
Po epizodzie w Logroñés powrócił do stolicy Kantabrii, do Santander, aby klub znów był w stanie ujrzeć bramy nieba, po przejściach w Segunda B. Jako kapitan Racingu zdobył 11 bramek na zapleczu Primery i kibice zielono-białych znów mogli cieszyć się najwyższą klasą rozgrywkową. Setién, po zakończeniu kariery piłkarskiej, reprezentował Hiszpanię w… piłce plażowej, gdzie m.in. trzykrotnie został Mistrzem Europy.
Gdy buty zawisły na kołku
Setién na ławkę szkoleniową przeniósł się dopiero po pięciu latach od ostatniego występu na murawie w barwach Levante. Trwało to tak długo, gdyż Enrique zawsze miał wątpliwości czy chce zostać szkoleniowcem. Przygoda z funkcją pierwszego trenera rozpoczęła się, oczywiście, w Racingu. Quique sezon 01/02 rozpoczął jako dyrektor do spraw sportu, jednak zaledwie sześć zdobytych punktów w sześciu spotkaniach było wystarczającym powodem, aby pozbyć się ówczesnego szkoleniowca Verdiblancos, Gustavo Beníteza. Setién wyciągnął drużynę z okolic strefy spadkowej i zaprowadził Racing do Primera División, pokonując po drodze na El Sardinero Atlético prowadzone przez Luisa Aragonésa. Niemniej Quique okazał się jedynie trenerem tymczasowym, a na najwyższym szczeblu w Hiszpanii zastąpił go Manolo Preciado.
Kolejne etapy w karierze Setiéna były rozczarowujące i po obiecującym starcie w Kantabrii nie przejawiał rokowań na potencjalnego szkoleniowca w La Liga. W Ejido, gdzie spotkał się m.in. z Mirosławem Trzeciakiem czy reprezentantem Meksyku Antonio de Nigrisem, w trzynastu spotkaniach zanotował zaledwie dwa zwycięstwa i nie zdecydowano się na przedłużenie współpracy z trenerem. Swoje miejsce znalazł dopiero w Deportivo Lugo, lecz czy ktokolwiek mógł wówczas przypuszczać, iż człowiek obejmujący zespół z trzeciej ligi po sześciu latach wyląduje w Primera? Setién w ciągu trzech pierwszych lat w Galicji wyciągnął klub z Segunda B, a potem konsekwentnie utrzymywał Albivermellos na zapleczu.
Ziemia obiecana
Choć to w Kantabrii zyskał sławę i zbudował swoją legendę to wydaje się, iż Wyspy Kanaryjskie są „miejscem na ziemi” Quique Setiéna trenera. Na konferencji prasowej jako nowy szkoleniowiec Las Palmas mówił o „wypracowaniu swojego stylu”, ale wymagał od zawodników „utrzymywania dyscypliny i porządku”. Wśród graczy Los Amarillos widział duży potencjał, a celem Enrique podczas pierwszych dni pracy było „nadanie nowego impulsu”, a więc oderwanie od zachowawczego stylu Paco Herrery. Piłkarze zaufali jego koncepcji pracy zespołowej i współpraca na linii trener – kadra wygląda wzorowo.
Eksperyment z powierzeniem funkcji pierwszego trenera bez doświadczenia na szczeblu Primera División okazał się strzałem w dziesiątkę. Quique nie tylko wyciągnął Las Palmas ze strefy spadkowej, ale także zameldował się w górnej części tabeli będąc pewnym utrzymania na trzy kolejki przed końcem sezonu. Cztery zwycięstwa w marcu odniesione m.in. przeciwko Villarrealowi na El Madrigal i Realowi Sociedad na Anoeta przełożyły się na tytuł najlepszego trenera marca w La Liga. Choć Kanarki nie są w stanie nadawać tonu gry w każdym spotkaniu, czego Setién od początku był świadom, tak styl utrzymywania się przy piłce potrafił wpłynąć na Real Madryt i Barcelonę, którzy z Estadio Gran Canaria wywozili zwycięstwa z największym możliwym trudem. Z perspektywy całego sezonu trener jest dumny ze swoich piłkarzy, jednocześnie stara pozostać się nieco w cieniu: „Uznanie należy się piłkarzom, którzy sprawili, że klub gra jak gra. Jestem dumny z nich wszystkich.”
Quique Setién nie ogranicza się jedynie do piłki nożnej. Jest świetnym szachistą, lubi mówić po angielsku i uwielbia każdy styl muzyki. Nie jest impulsywny, wręcz przeciwnie, do wszystkiego stara się podchodzić „refleksyjnie”. Przyjaciele określają go jako osobę, która nigdy ich nie zawiedzie, w żadnych okolicznościach. Jak sam mówi: „albo się mnie kocha, albo nienawidzi, być może ze względu na moją pewność siebie. Czasami ludzie myślą, że jestem arogancki, ale nie sądzę.”
Kontrakt z Las Palmas pozostaje ważny do końca sezonu. Mimo ogromnej pracy wykonanej na przestrzeni całej temporady Quique nie ma pewności, czy pozostanie na Gran Canarii na kolejny rok. Wyniki Setiéna nie uszły uwadze innym zespołom z Primera División, do tej pory największe zainteresowanie wyrażał Betis. „Czekamy na rozmowy z klubem, nie daj się ponieść euforii chwili. Jestem bardzo szczęśliwy na wyspie, ale trzeba zdefiniować rzeczy o przyszłości”.
Enrique Setién Solar jako trener Los Amarillos pokazał się z najlepszej możliwej strony i życzę mu, aby „szedł do pracy mając wciąż to samo pragnienie”, gdziekolwiek będzie pracował w następnym sezonie. Mimo sporej konkurencji absolutnie nie mam wątpliwości, że to właśnie szkoleniowiec Las Palmas zasłużył na tytuł trenera roku i niewątpliwie powinno nam zależeć, aby tak utalentowany szkoleniowiec, a przede wszystkim barwna postać, wciąż tworzyła rzeczywistość najlepszej ligi świata.