
Jak pewnie wiecie ¡Olé! Magazyn nie ma stacjonarnej redakcji, ale załóżmy, że udało nam się takową zorganizować i zebrać wszystkich w jednym miejscu. A potem taka scenka: Nabuzowany wchodzę do naszej siedziby, podbijam do biurek Magdy i Matiego, zaczynam dialog.
– Gdybym wiedział, że po kilku latach nie będę głównodowodzącym w ¡Olé!, to nigdy bym nawet worda nie otworzył!
– Chłopie, gorzej Ci? Walnij sobie Perłę, bo gwiazdorzysz
– Mam najwięcej tekstów napisanych na portal w całej jego historii, koordynowałem robotę przy przewodniku CAC, prowadzę podcast i cykl video.
– No i co z tego?
– Darmozjady, to ja powinienem być naczelnym i wydawcą ¡Olé!
A potem „łup”, tupiąc nóżką i później drzwiami, wychodząc. Byłbym takim redakcyjnym Pedro Rodríguezem.
Nie wierzę, że interesując się futbolem dało się przegapić wypowiedź zawodnika Chelsea, ale gdyby jednak ktoś się takim iście bokserskim talentem do uników wykazał, to dla formalności przytoczę.
Przyjeżdżając do Francji miałem inne oczekiwania. Pełnienie roli rezerwowego to nie jest to, czego chciałem. Skoro nie gram, to nie ma sensu przyjeżdżać na kadrę tylko po to, by budować dobrą atmosferę
Ależ zabłysnął! Swoją drogą to i tak już raz więcej, niż w całym ostatnim sezonie ligowym. Ok, nie będę się za to specjalnie czepiał. Jacy byli The Blues w rozgrywkach 15/16, to każdy widział. Obarczanie winą jedynie Rodrígueza byłoby równie sensowne, co jego wypowiedź.
Ta mimo wszystko zabrzmiała, jakby miejsce w wyjściowej jedenastce reprezentacji Hiszpanii należało mu się z urzędu. Chyba za zasługi, bo przecież w Barcelonie odgrywał ważną rolę przez kilka lat, z początku sporo strzelał i asystował, z łatwością kolekcjonował trofea niczym pokemony. Tylko że to było dawno temu. Idąc tokiem myślenia zawodnika Chelsea, del Bosque równie dobrze mógłby zabrać do Francji Davida Villę lub Xaviego.
Tej drugiej twarzy Pedrito nie znałem. Zawsze uważałem go za gościa pracowitego i ułożonego tak bardzo, iż pewnie nawet na trening przyjeżdża w garniturze. Wzór cnót wszelakich. A tu nagle „wyszło z worka szydło, Pedro to jest po prostu kulturalne bydło”, że tak sobie pozwolę sparafrazować słowa Pablo Hudiniego. No bo rzeczywiście, skrzydłowy Chelsea zachował się po wieśniacku.
Nawet bym go zrozumiał, gdyby rzeczywiście wymiatał przez cały sezon, ale nic takiego nie miało miejsca. Spójrzmy w te najprostsze liczby, bo to z nich powinniśmy rozliczać zawodników grających na skrzydłach. To one powinny stanowić podstawę, do jakichkolwiek rozważań na temat tego, czy może jednak Pedro ma rację?
Jak widać nie ma. W klasyfikacji kanadyjskiej gorsi byliby tylko Vitolo oraz Navas, obaj niepowołani. W pierwszym składzie z kolei gra Nolito – ciągnął Celtę przez cały sezon, to głównie dzięki niemu Galisyjczycy awansowali do europejskich pucharów. Jakoś nie widziałem, by coś podobnego stało się przy udziale Pedro z Chelsea. No a Silva, nawet jeśli nie w pełni formy, to jednak jest lepszy od Pedro we wszystkim, może nie licząc szybkości. Ale to w sumie żaden argument.
Atmosfera? Do gównoburzy na poziomie francuskim trochę brakuje, ale skoro Pedro widzi tylko czubek własnego nosa, to mógłby chociaż siedzieć cicho i nie przeszkadzać kumplom. Ja bym się wściekł na ich miejscu. Sabotaż pełną gębą. Wściekłbym się też na miejscu del Bosque, chociaż ten denerwuje się rzadziej, niż zawodnik Chelsea rozgrywa dobry mecz. Tak czy siak, nadaje się on tylko do jednego – wywalenia z reprezentacji.
Póki co zareagowały media. Na przykład dziennik Mundo Deportivo pyta – Pedrito, dlaczego się nie zamkniesz?
Nikt nie wie, tak samo jak tego, co właściwie Rodríguez chce w tym swoim pleplaniem osiągnąć. Czy komukolwiek kiedykolwiek udało się przekonać trenera w ten sposób? Śmiem wątpić.
A skoro już mowa o atmosferze, to próbuję sobie wyobrazić przeniesienie tego na polski grunt. Powiedzmy sobie szczerze, przez długie lata po szatni naszych orłów (wówczas z aparycją wróbli) latał smród tylko trochę słabszy niż ten, który da się poczuć w Marsylii. Drogą Pedro mogliby podążyć niektórzy kadrowicze. Na przykład Fabiański. Łukasz przez długi czas był pierwszym bramkarzem reprezentacji Polski, a tuż przed Euro okazało się, że Nawałka jednak woli Szczęsnego. Wiadomo, nie podobało mu się to. Komu by się podobało? Ale po co srać we własne gniazdo? Pretensje mógłby zgłosić Zieliński, bo pod nieobecność Mączyńskiego i on sobie jakąś tam pozycję wywalczył. Focha mógł strzelić także Sebastian Mila, ponieważ na Euro w ogóle nie pojechał. To znaczy nie z drużyną, tylko jako członek ekipy Przeglądu Sportowego. Po co? Między innymi, żeby budować atmosferę, pracując przy reprezentacji.
Pedro żyje natomiast w alternatywnym świecie. Jest w nim zajebisty, co roku pokonuje Messiego w plebiscycie o Złotą Piłkę i ładuje hat-tricka w każdym spotkaniu Premier League. Sfinksowi mógłby zarzucić, jak Cristiano Islandczykom, że jest człowiekiem o małej mentalności.
O Cristiano lakonicznie, bo na jego temat szkoda strzępić ryja o nim pisała już Magdalena. Natomiast ja im dłużej śledzę jego poczynania, tym bardziej nie potrafię go rozgryźć.
Ten człowiek ma tysiąc twarzy. https://t.co/62hhNlqYic
— Tomasz Lubczyński (@TLubczynski) 18 czerwca 2016
Wrócę jeszcze do reprezentacji Polski i rzekomej małej mentalności naszych rodaków – kibiców i dziennikarzy. Chyba coś takiego miał na myśli Milik, pisząc na instagramie: „Ten moment kiedy media doszukują się słabej gry, a my mamy 4 punkty!” Skołowało mnie to. O co chodzi? Przecież drużyny nikt nie krytykuje. Arka owszem, ale to, że napastnik Ajaxu z Niemcami zagrał do dupy jest suchym faktem. I tyle. Dziwna akcja. Łudzę się, że nie wrzucał tego on, tylko jakiś jego niezbyt kompetentny pracownik.
Natomiast już w ogóle nie rozumiem narracji wszystkich, którzy Milika bronią. Czytam, że przecież grał na Hummelsa i Boatenga, więc to normalne, iż zaprezentował się gorzej. Co to za usprawiedliwienie? Oceniamy chęci piłkarza, czy efekty jego działań? Sorry, siłą woli goli się nie strzela.
Czytam też, że choć nie strzelił, to należy go pochwalić, bo dochodził do sytuacji strzeleckich. No to wyobraźmy sobie jak Milik w Ajaxie, w 20 meczach z rzędu bierze zamach, zamiast w piłki trafia sobie w czoło, nie zdobywa ani jednak bramki, a De Boer chwali go po każdym występie, bo przecież miał okazje. Ajax przez to kończy sezon w połowie tabeli, ale cały Amsterdam się cieszy, bo Milik dochodzi do sytuacji. Dajcie mu za to złotego balona, najlepiej napompowanego.
Strat i złych decyzji nie zamierzam wyliczać. Wszyscy je widzieliśmy. Szkoda Waszego i mojego czasu.
W tym wszystkim nie chodzi mi o to, że Arkowi należy się teraz tylko i wyłącznie krytyka. Ale tylko i wyłącznie usprawiedliwienia to też zła droga. Niektórzy w swoich artykułach popadli w drugą skrajność. Może po prostu skutecznie działa na nich PR obecnej reprezentacji i pozytywna otoczka wokół udziału Biało-Czerwonych na Euro? Pytam, nie wiem. Jestem natomiast pewny, że gdyby jakiś napastnik zagrał identyczny mecz na przykład podczas mistrzostw sprzed czterech lat, albo za Fornalika, to każdy, bez wyjątku, doradzałby mu zmianę zawodu.
Was ist das? pic.twitter.com/6b4jTp1h5Z
— Russian Market (@russian_market) 20 czerwca 2016
Do Rosjan regularnie próbuję się przekonać, ale ciągle sami mi na to nie pozwalają. A to popieprzonymi kibicami, a to jeszcze głupszym tłumaczeniem ich odpałów, a to występami na poziomie ósmej ligi mistrzów… O, akurat oni też, tak jak wcześniej Pedro, Milik czy Cristiano, zaprezentowali małą mentalność. Zero woli walki, nawet nie udawali, że im się chce. No nie da się ich polubić. Coś mi się wydaje, że za dwa lata też nie będę miał ku temu powodów.
O Anglii, Walii i Słowacji pogadamy natomiast w podcaście „Euro Talk”. Do usłyszenia!