
Od wielu lat La Liga jest postrzegana, jako najlepsza liga na świecie. Pomimo tego, nie przynosiło to rekordowych zysków, a Javier Tebas z zazdrością zerkał w kierunku Premier League (co poskutkowało nawet tym, że próbowano skopiować brytyjski Boxing Day). W ostatnich miesiącach coraz mocniejsze są powiązania ligi hiszpańskiej z Chinami, Japonią i innymi krajami Azjatyckimi. Romans La Ligi z Azją trwa już od jakiegoś czasu i wygląda już na poważny związek, który ma szanse przerodzić się w wieloletnie małżeństwo.
Najlepszym i najbardziej dobitnym faktem, który to potwierdza jest zimowe okienko transferowe. Chińskie kluby przyjechały na zakupy do Hiszpanii niczym bogacz wchodzący do Corte Ingles. Na wschód odfrunęli nie tylko piłkarze chcący podpisać kontrakt życia przed emeryturą, ale także Ci w ‘sile wieku’ jeśli chodzi o karierę piłkarza – z Barceloną pożegnał się Javier Mascherano, z Getafe Juan Cala, z tonącego okrętu Paco Jemeza uciekł kapitan, Jonathan Viera, ciosem dla ligi było też odejście Bakambu (jednego z topowych napastników) a Atletico sprzedawało wedle chińskich reguł – hurtem (Carrasco, Augusto, Gaitan). Łącznie w budżetach tych klubów zostało ponad 110 milionów euro! Co ciekawe kilku zawodników przebyło też drogę przeciwną. Z Chin do Hiszpanii trafili m.in. Paulinho, Ruben Castro, Olunga, czy Roger Martinez.
Kilka klubów jest już dość mocno związanych z azjatyckimi firmami i biznesmenami. Chińskich właścicieli mają Espanyol oraz Granada (mogła też mieć Celta, ale oferta nie została zaakceptowana), właściciel Valencii to Singapurczyk, Peter Lim. Atletico i Real Sociedad mają wschodnich sponsorów, którzy dopłacają do obiektów tych klubów (Wanda i Qbao) a Barcelonę wspiera KONAMI. Azjatycki akcent atakuje Was, fanów La Ligi, częściej niż myślicie. W słynnym spocie, który wszystkim fanom La Ligi wychodzi bokiem, nieprzypadkowo słuchamy wrażeń z wycieczki małego Chińczyka (?)/ Azjaty, a pojawiają się w też w nim kilkukrotnie ludzie wyglądający jak Hindusi).
Ci spostrzegawczy zauważyli też chińskie bandy reklamowe podczas transmisji meczów La Ligi. Fot. Mundo Deportivo.
W tym sezonie co najmniej dwa mecze zostały ustalone tak, aby trafić w azjatycki prime-time: grudniowe El Clasico oraz… Getafe-Eibar (oba mecze rozgrywane o 13:00). Javier Tebas zapowiadał, że mecz-wizytówkę ligi może obejrzeć ok. 650 milionów osób na świecie, czyli ok 10% ludzkości, niestety nie możemy liczyć na żadne wiarygodne dane dotyczące oglądalności. O ile starcia Realu z Barceloną nie trzeba szerzej reklamować, to mecz maluczkich odbywał się w tej porze przez pojedynek Shibasaki-Inui. Na trybunach pojawiła się też wielka japońska flaga.
Allán van con el balón en los pies y ninguno los podrá detener… 😄⚽️
🇯🇵 Gaku 🆚 Inui 🇯🇵
⚽️ @GetafeCF 🆚 @SDEibar ⚽️#GetafeEibar pic.twitter.com/9I9PJYeonz— LaLiga (@LaLiga) December 7, 2017
Baskijski klub wyczuł szansę i Eibar mocno stawia na promowanie się na rynkach wschodnich. Niedawne przedłużenie kontraktu z Inuim oprócz walorów sportowych miało ogromne (może nawet większe) znaczenie pod kątem marketingowym. Inui nie tylko reprezentuje Eibar – w zeszłym roku towarzyszył… hiszpańskiej parze królewskiej podczas dyplomatycznej wizyty w Kraju Kwitnącej Wiśni. W małej baskijskiej mieścinie nie jest osamotniony – zespół kobiecy ma swój odpowiednik Takashiego – jest nią Honoka Yonei. Klub prowadzi nawet japońskie konto na Twitterze.
La japonesa Honoka Yonei, nueva jugadora del equipo femenino. #futfem https://t.co/mtaaICUe7y pic.twitter.com/7Lb05SIGdM
— SD Eibar (@SDEibar) February 9, 2018
Na koniec moich luźnych obserwacji, które miały na celu zwiększenie świadomości niektórych kibiców, zostawię was z poniższym cytatem Javiera Tebasa, a sami dopowiedzcie sobie jak (przede wszystkim – gdzie) to się może skończyć:
“Badamy możliwość rozegrania jednego ligowego meczu poza terytorium Hiszpanii, nie musi się on odbyć w Stanach czy Chinach. Będzie to pojedyncze spotkanie jednej kolejki, ale musimy przeanalizować wszystkie czynniki: prawne, społeczne, transmisyjno-telewizyjne, reklamowe oraz wpływ tego eksperymentu na oba zespoły. Jeśli do tego dojdzie ,zainteresowane kluby będą o tym poinformowane przed startem ligi. Być może spróbujemy takiego rozwiązania już w przyszłym sezonie”.
PS. La Liga działa też na bliskim wschodzie, o czym pisaliśmy TUTAJ.