Lato nie należało do Tottenhamu Mauricio Pochettino. Wydawało się, że brak transferów może wyjść im bardzo szybko bokiem. Okazuje się jednak, że czasem można to przekuć w atut. Z innej półki, ale również pozytywnie – jak ja polubiłem stajnie Jorge’a Mendesa!
Harry Kane nie strzela w sierpniu, do północnego Londynu nie przyszedł nikt ciekawy – ba po prostu nie udało się sprowadzić nawet żadnego grajka na ławkę rezerwowych. Teoretycznie Tottenham powinien solidnie oberwać na starcie nowego sezonu. Nic bardziej mylnego
Zabicie własną bronią na Old Trafford
Jose Mourinho wyszedł zaskakująco ofensywnie w meczu 3. kolejki angielskiej Premier League. Pierwsza połowa to można śmiało rzec – spora przewaga Manchesteru United w meczu z Tottenhamem. Było to o tyle zaskakujące, że przecież z topowymi rywalami Portugalczyk nie zwykł się palić do miłej dla oka gry. Podopieczni Mauricio Pochettino wyglądali na nieco zaskoczonych takim faktem lub po prostu na przestraszonych ciekawą wizją, jaką mogłyby być dla nich trzy punkty.
W zasadzie czego się bać? The Special One sprawił, że już nawet do twierdzy Czerwonych Diabłów nikt specjalnie nie boi się przyjeżdżać. Stołeczne Koguty w bardzo umiejętny sposób przeczekały dobre momenty rywala i w końcu uderzyły. Dwa razy walnęły z całej siły obuchem w głowę defensywę wicemistrza Anglii. Pokraczni obrońcy oczywiście sporo ułatwiali, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Tottenham po prostu pokazał wielką dojrzałość. Miał po swojej stronie również rycerza, którego Mourinho strasznie chciał chapnąć do siebie.
If @ChelseaFC signed Toby Alderweireld from Tottenham, he would be a great addition to the team, just look at these stats from that game against Utd. Remember he just can back from injury. pic.twitter.com/L7nJwNwazd
— ً (@hazardtive) August 27, 2018
Toby Alderweireld jest dobrym przykładem na potwierdzenie tezy, że brak odejść najważniejszych ogniw też jest transferem, co słusznie zauważył komentujący mecz w Canal+ Przemysław Rudzki. Pochettino udało się przynajmniej to – Eriksen, Alli, Kane, Alderweireld, Vertonghen wciąż grają na chwałę Tottenhamu. Dzięki temu drużyna może tylko doskonalić to, co już nieźle działało w poprzednich latach i omal nie doprowadziło do wywalenia Juventusu z Ligi Mistrzów. Swoją drogą – to fajnie, że w czwartej kolejce londyńczycy jadą na Vicarage Road do Watfordu. Szerszenie zgromadziły po trzech kolejkach tyle samo punktów – komplet. Kto by się spodziewał, że to będzie pojedynek trzeciego z wiceliderem? No ja na pewno nie. Lepszy jest tylko Liverpool, ale to akurat jest taka sensacja jak trzeci sezon w wykonaniu Mourinho.
Wolves – tak to się robi, drogie Cardiff
Zestawianie Wilków z Walijczykami jest może trochę niedorzeczne, biorąc pod uwagę budżety i możliwości transferowe, ale mimo wszystko dobrze posłuży w celach porównawczych. Kiedy dana drużyna wchodzi do Premier League to zastanawiamy się od razu co ona tak naprawdę nam da. W przypadku wicemistrza Championship 95% kibiców orzekło, że to murowany kandydat do spadku. Bez jakości, bez fajnych wzmocnień, bez zęba.
Tymczasem na zupełnie drugim biegunie jest drużyna Nuno Espírito Santo. Portugalczyk z różnym skutkiem prowadził w przeszłości chociażby Valencię, więc jego dobre wejście do angielskiej ekstraklasy wcale nie było oczywiste. Pierwsze dwa mecze pokazały, że dla hegemona zaplecza zderzenie z elitą jest dość brutalne. Mimo obiecującej gry, 1 punkt po dwóch meczach nie wyglądał za dobrze. Pewnej części ciała nie urywa także dorobek po remisie w trzeciej serii gier, ale właśnie – jakim remisie!
Faworyci tracą punkty w meczach wyjazdowych – no nic nowego. Kiedy to jest Manchester City to już zaczynamy się zastanawiać, czy aby nie poświęcić temu kilku akapitów. Kiedy ten Manchester City jest poddawany próbie ataków, opartych na ciekawych kombinacjach i otwartej grze – to już wiedz, że coś się dzieje. Zaimponował mi Wolverhampton tym, że ani przez moment nie porzucił swojej koncepcji. Nie było czekania na to co zrobi rywal, tylko młócimy swoje. Swoją drogą oprócz skradzenia kilku serc kibiców na Wyspach – dali również prztyczka w nos przeciwnikom VAR-u, strzelając gola po spalonym ręką. To bardzo miłe z ich strony. Mam nadzieję, że ten entuzjazm nie wyhamuje po sześciu kolejkach. Byłoby mi po prostu przykro.
O Lidze Mistrzów słów kilka
Słusznie napisał na Twitterze Marcin Serocki, że jak Gianni Infantino nie losuje, to pachnie jakimś szwindlem. No ale spójrzmy na wyrok.
The official result of the #UCLdraw! 🤩
Toughest group? 🤔 pic.twitter.com/G6rPKtQuU8
— UEFA Champions League (@ChampionsLeague) August 30, 2018
No szału jeśli chodzi o Anglików nie ma. Ktoś w Tottenhamie musiał chyba potajemnie umawiać się z córką oficjela UEFA, bo Spurs znów wylądowali w bardzo ciężkiej grupie. Skoro jednak aspirują do wielkich – Inter i PSV trzeba odpalić, a z Barceloną to czas pokaże. Manchester City nie ma prawa tego nie wygrać, ale już taki Liverpool z Napoli i PSG solidnie się spoci. Klopp ma już jednak tak duże doświadczenie w pucharach, że powinien z tego wyjść. Początek sezonu w Premier League dorzuca nieco optymizmu, bo The Reds nauczyli się także wygrywać mecze, w których szału nie robią.
“Zapomniałem o Norbim, tak jak cała Polska…..” powiedział podczas roastu Michała Wiśniewskiego Maciej Adamczyk ze Stand-up Polska. To trochę tak jak rywale o strachu przed meczami z Manchesterem United. Coś kiedyś było, ale dawno i nieprawda. Juventus i Valencia mają pełne prawo sądzić, że Jose Mourinho usłyszy na wiosnę Ligę Europy. Wróć, to chyba nawet już nie on będzie prowadził zespół. Tak to widzę, choć bardzo chcę się mylić.