Przybył do Sevilli, mając zaledwie dwadzieścia lat. Kibice pokochali go niemal od pierwszego wejrzenia, a ten odpłacił im się z nawiązką. Rozegrał 416 oficjalnych spotkań [z czego 349 w Primera División]. Strzelił również 207 goli, z czego aż 182 w najwyższej klasie rozgrywkowej. Był także jedynym piłkarzem Sevilli, który zdobył Trofeo Pichichi [29 bramek w sezonie 1954/55]. Dziś jest legendą i jedną z najważniejszych osób w historii klubu ze stolicy Andaluzji.
Juan Arza przyszedł na świat 18 czerwca 1923 roku w miejscowości Estella, jako piąte z sześciu dzieci właściciela pierwszej w Hiszpanii firmy transportowej Vincente Arzy i gospodyni Estanisli Íñigo. Juanito [jak bywał nazywany w dzieciństwie] karierę piłkarską zaczął w CD Izarra. Od małego imponował spokojem, świetnym dryblingiem oraz mocnym i celnym strzałem. Pewnego dnia po utalentowanego młodzieńca zgłosił się Espanol. Arza wyjechał na kilkudniowe testy, które zdał bez większego problemu. Kontrakt był już praktycznie gotowy, brakowało jedynie podpisu zawodnika. Wtedy wydarzyło się coś niespotykanego. Juanito odmówił i zdecydował się na powrót do domu. Arza tłumaczył później, iż było dla niego jeszcze zbyt wcześnie, aby przebywać z dala od rodziny. Kilka dni po powrocie były trener drużyny narodowej Amadeo Garcia Salazar zdecydował się zaproponować mu kontrakt w Deportivo Alavés, który nastolatek zaakceptował po zagwarantowaniu powrotu każdego dnia do rodzinnego domu.
Treningi w nowym klubie i ciągły progres sprawił, iż wszystkie oczy były skupione na Juanito. Niestety wobec bardzo mocnej konkurencji w ataku, aby dalej się rozwijać Arza postanowił zmienić otoczenie. Przeniósł się do Malagi, lecz spędził tutaj zaledwie jeden sezon [1942/43]. Po spadku klub został zmuszony sprzedać najlepszych zawodników w tym także bohatera tej historii. W kolejce po uzdolnionego napastnika stanęły: Athletic Bilbao, Espanyol, Real Madryt oraz Sevilla. Wybór padł na zespół ze stolicy Andaluzji głównie dzięki rozmowom z ówczesnym prezydentem klubu Jerónimo Domínguezem oraz dlatego, iż mieszkała tam starsza siostra Arzy. 20-latek kosztował Sevillę 90 000 peset, dwa mecze towarzyskie z Malagą oraz prawo pierwokupu kilku młodych piłkarzy, przez co stał się najdroższym transferem tamtych lat.
„Złoty Chłopiec”
Juanito przybył do Sevilli w 1943 roku, mając dwadzieścia lat. Zespół prowadził wówczas Irlandczyk, Patrick O’Connell. Początkowo trudno było mu wywalczyć miejsce w podstawowym składzie. Jednak jego debiut 26 września 1943 roku odmienił wszystko. Arza trzykrotnie trafił do siatki rywali, a Sevilla pokonała Sabadell 5:2. Po tym meczu otrzymał od O’Connell przydomek „Złoty Chłopiec”, który towarzyszył mu niemal przez całe życie. W swoim pierwszym sezonie Juanito rozegrał 25 gier, zdobywając 14 bramek, a klub ze stolicy Andaluzji zajął w lidze wysokie trzecie miejsce. Bez wątpienia to było preludium do najlepszego sezonu w historii Sevilli. W 1948 roku Juan Arza sięgnął po pierwsze (i jak się później okazało: ostatnie) mistrzostwo kraju. Tytuł dawał jego klubowi prawo gry w Copa Eva Duarte (prekursorowi Superpucharu Hiszpanii), w którym mistrz Hiszpanii mierzył się ze zdobywcą Pucharu Króla [FC Barcelona pokonała wówczas Andaluzyjczyków 1:0].
Złoty Chłopiec posiadał ogromne umiejętności, a przy tym był bardzo inteligentnym i cenionym piłkarzem. Do tego stopnia, iż Patrick O’Connell pozwolił mu grać na dowolnej pozycji w ataku. Helenio Herrera posunął się jeszcze dalej, dając utalentowanemu snajperowi swobodę absolutną. Juanito krążył po boisku jak wolny elektron nie martwiąc się zadaniami taktycznymi. Sevilla bez przerwy otrzymywała coraz korzystniejsze oferty od FC Barcelony, Realu Madryt, San Lorenzo i River Plate, jednak zarząd zawsze odpowiadał tak samo „Arza nie jest na sprzedaż”. Z kolei sam zainteresowany stwierdził: „Dlaczego miałbym odchodzić, skoro tutaj mam wszystko czego mi potrzeba”.
Bez wątpienia był to strzał w dziesiątkę, gdyż w sezonie 1954/55 Arza, jako jedyny piłkarz w historii klubu ze stolicy Andaluzji zdobył Trofeo Pichichi strzelając w lidze aż 29 goli. Na szczególną uwagę zasługuje pierwszy występ legendarnego napastnika w Pucharze Europy w sezonie 1957/58. Po wyeliminowaniu portugalskiej Benfiki i duńskiego Aarhus, na drodze do półfinału stanął późniejszy triumfator rozgrywek Real Madryt. Różnica klas była tak przygniatająca, iż w dwumeczu padł wynik 10:2 dla Królewskich. Juanito już nigdy więcej nie miał okazji zaprezentowania swoich umiejętności w europejskich pucharach, gdyż rok później opuścił swój ukochany klub. Za namową swojego przyjaciela Diego Villalongi ostatni sezon w roli piłkarza spędził w Atlético Almerii.
Juan Arza zakończył karierę piłkarską zdobywając 182 bramki w 349 meczach Primera División. Jest także jednym z najstarszych piłkarzy, którzy strzelili gola w La Liga [35 lat i 165 dni]. Najdziwniejszy jest jednak fakt, iż ten będący przez wiele lat w świetnej formie napastnik zaledwie dwukrotnie wystąpił w reprezentacji swojego kraju. Pięć lat po przejściu na emeryturę klub w którym spędził szesnaście długich lat zaprosił Złotego Chłopca na mecz legend Sevilli z FC Barceloną. Spotkanie zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 4:3, po czym 30 000 widzów na stojąco oddało hołd najlepszemu zawodnikowi w historii Sevillistas.
Na kłopoty Bednarski Arza…
Legendarny napastnik nie chciał uciekać od futbolu, dlatego postanowił uzyskać licencję trenera. Początkowo prowadzi mało znane zespoły (Bollullos, młodzieżową reprezentację Andaluzji, Linense). Sytuacja zmienia się diametralnie w sezonie 1965/66, gdy Sevilla była bliska spadku z ligi. Po wypróbowaniu dwóch zagranicznych szkoleniowców zarząd postanowił powierzyć mu stanowisko pierwszego trenera. Złoty Chłopiec miał prosty cel: uniknąć degradacji. Sezon zakończył na ósmym miejscu, lecz mimo to został zwolniony. Jak na ironię rok później sytuacja się powtarza. Po zaledwie sześciu kolejkach Juan Arza zastępuje Sabino Barinagę w nadziei, iż ponownie uratuje klub z opresji. Los Sevilli rozstrzygnęły dopiero wygrane baraże, po których Złoty Chłopiec staje się znany, jako „koło ratunkowe”. Jednak wkrótce później prezydent zatrudnia w jego miejsce Antonio Barriosa. Sevilla nie uczy się niestety na błędach i po raz trzeci prosi Juanito o pomoc. Arza otrzymał wówczas klub, który po osiemnastu kolejkach zajmował ostatnie miejsce w lidze mając na koncie zaledwie dziesięć punktów. Niestety tym razem sprawdziło się popularne stwierdzenie „do trzech razy sztuka”. Mimo tego Złoty Chłopiec pozostaje na swoim stanowisku. Sezon 1968/69 Sevilla kończy jako mistrz drugiej ligi, lecz kolejny prezydent – José Ramón Cisneros Palacios rezygnuje z usług Juanito, co wywołuje niezadowolenie wśród sympatyków Sevillistas.
Rozczarowany Arza początkowo myśli o roku przerwy od futbolu, jednak ostatecznie decyduje się objąć posadę trenera Celty Vigo z którą rok później uczestniczy w rozgrywkach Pucharu UEFA. Sukces w Galicji sprawił, iż inne zespoły zaczęły poważnie myśleć o zatrudnieniu obiecującego szkoleniowca. Tymczasem w sezonie 1971/72 Sevilla ponownie spada z ligi. Pomimo wielu propozycji Złoty Chłopiec postanawia pomóc wrócić swojemu ukochanemu klubowi do Primera División. Jednak tuż po informacji o przenosinach lidera zespołu do San Sebastian wybucha gniewem i składa rezygnację. Później był jeszcze trenerem Celty Vigo, Cádiz CF i Deportivo la Coruña, gdzie zakończył karierę w 1978 roku.
Z Sevillą aż po grób
W latach 80. i 90. na wyraźne życzenie prezydenta Sevilli – Luisa Cuervasa Vilchesa przez dziewięć lat pełnił funkcję delegata klubu. Według wspomnień rodziny i znajomych mimo podeszłego wieku codziennie o 9:00 zakładał dres, po czym udawał się na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán, by wykonać kilka ćwiczeń. 23 czerwca 2009 roku otrzymał od Sevilli nagrodę specjalną z numerem 8, w którym reprezentował barwy klubu z Andaluzji. Zmarł 17 lipca w 2011 roku w Sewilli po długiej chorobie. Miał 88 lat.
Zarówno na boisku, jak i poza nim był postrzegany, jako wzór do naśladowania. Ci którzy mieli wielkie szczęście oglądać jego grę, z pewnością nigdy go nie zapomną. Młodsi muszą posiłkować się informacjami dostępnymi w książkach, gazetach czy źródłach internetowych. Jednak bez względu na wszystko pamięć o takich legendach musi być kultywowana przez pokolenia, by chwała Złotego Chłopca nigdy nie zginęła.
Kilka miesięcy po jego śmierci Sevilla zdecydowała się stworzyć krótki filmik upamiętniający legendę klubu.
Jeden z ostatnich wywiadów z Juanem Arzą [w 2010 roku]:
Dlaczego wybrałeś piłkę nożną?
Zdałem sobie sprawę, że właśnie to robię najlepiej. Jednym z moich atutów był mocny i celny strzał.
Jak wspominasz przeprowadzkę do Sewilli?
Wcześniej grałem w Alaves i Maladze, więc postanowiłem przenieść się do Sewilli. Pamiętam, że miałem tam wielu kolegów: Antonio Valero, Pepillo, Campanal… W końcu spędziłem tam szesnaście lat.
Czy dawna piłka była inna od tej, którą mamy okazję przyglądać się dzisiaj?
Oczywiście, że tak. My musieliśmy być świadomi wszystkiego, co dzieje się na boisku. Ponadto to były bardzo trudne czasy ze względu na takich wspaniałych piłkarzy jak choćby Zarra, Gainza, Panizo, Kubala…
Czy twój życiowy cel został osiągnięty?
Tak, chociaż w Sewilli nie było łatwo, ale się udało.
Co było trudniejsze: rola piłkarza czy trenera?
Bycie trenerem jest zdecydowanie trudniejsze. Grając w piłkę zajmujesz się tylko tym, lecz będąc trenerem trzeba robić to co chcą inni.
Wystąpiłeś w drużynie narodowej zaledwie dwa razy.
Grając w reprezentacji pomyślałem sobie: „Dlaczego nie grałem w niej wcześniej?”. Atmosfera w drużynie była bardzo dobra. Byliśmy przyjaciółmi także poza boiskiem. W szczególności dobrze rozumiałem się z piłkarzami Athletiku Bilbao. Śmialiśmy się cały czas.
Czy to prawda, że niedawno przestałeś wykonywać codzienne ćwiczenia?
Owszem. Przestałem ćwiczyć od momentu, gdy mam wszczepiony rozrusznik serca.
Mimo wszystko na pewno dalej oglądasz piłkę nożną.
Piłkę nożną nie mogę przestać oglądać, bo to całe moje życie. Chętnie włączam telewizor, by patrzeć jak inni grają.
Czyli na pewno śledzisz poczynania Hiszpanów.
Tak. Reprezentacja prezentuje się bardzo dobrze i jestem pewien, że dobrze wypadną na mistrzostwach Świata. Mamy obecnie pięnastu graczy, którzy są poza wszelką skalą. Jednak najbardziej z nich wszystkich cenię Xaviego.
Wypowiedzi
Jose Maria del Nido (były prezydent Sevilli):
Arza był jedynym zdobywcą Trofeo Pichichi w historii naszego klubu. Był najlepszym graczem swojego stulecia. Sevilla wiele mu zawdzięcza. Zrobił dla klubu wiele dobrego, a prywatnie był wspaniałym człowiekiem. Mieszkał w Sewilli prawie 70 lat. Dbał o swoje korzenie, ale wiedział, że miasto będzie go traktować jak swojego. Zawdzięczamy mu duży kawałek naszej historii. Niech spoczywa w pokoju.
Marcelo Campanal (piłkarz Sevilli w latach 1950-1966):
Gra Juanito przypominała koncert. To była czysta przyjemność oglądać go na boisku. Zachwycał każdym swoim ruchem. Niemal niemożliwe było zabrać mu piłkę, gdy miał ją przy nodze. Strzelał piękne bramki. Pomimo tego, iż był prawo nożnym piłkarzem potrafił uderzać także lewą nogą z wielką mocą i dokładnością. Jednym słowem, był typem gracza rodem z przyszłości. Jego występ na boisku był niemal gwarancją sukcesu.
Mecze | Gole | |
Primera División | 349 | 182 |
Copa del Rey | 60 | 25 |
Rozgrywki europejskie | 5 | 0 |
Reprezentacja | 2 | 0 |
Wszystkie | 416 | 207 |