Mimo zainteresowania ze strony Borussii, Evertonu czy Ajaxu latem 2016 roku zdecydował się na przeprowadzkę z Danii do Galicji. Wybór okazał się strzałem w dziesiątkę, gdyż dziś jest jednym z liderów, grającej wciąż nieco poniżej oczekiwań, Celty. Mowa o Pione Sisto, dynamicie dla którego niewątpliwie warto odwiedzać Estadio Balaídos.
Zdecydowanie wyróżnia się ponad kolegów z zespołu, przedstawiając się światu jako nieprzeciętny talent. Czy niebawem będą o niego toczyć bój największe kluby na kontynencie? Na boisku widowiskowy i przebojowy, poza nim – skłonny do żartów, ale przede wszystkim pokorny, nie zapominający drogi, jaką przeszła jego rodzina. Sisto staje przed szansą, by zostać liderem w drużynie, w której megagwiazdą jest Iago Aspas.
Przełomowy sezon?
Celestes Juana Carlosa Unzué wciąż podążają drogą wyznaczoną przez Toto Berizzo, lecz nie da się ukryć, iż do tej pory nie realizują w pełni posiadanego potencjału. Pięć porażek na tym etapie sezonu to zdecydowanie zbyt dużo dla zespołu aspirującego do gry w europejskich pucharach. Zawodnikiem, który wręcz przerasta pokładane w nim oczekiwania jest skrzydłowy rodem z Ugandy, wszak bezpośrednio przyczynił się do blisko połowy dorobku strzeleckiego Celty w Primera División. O Sisto paradoksalnie wciąż niewiele się mówi, lecz dla polskich kibiców nie powinien być graczem anonimowym. Pione dał wizytówkę swoich możliwości we wrześniowym meczu eliminacyjnym przeciwko reprezentacji Polski. Reprezentował Danię, bo mimo ugandyjskich korzeni to jego druga ojczyzna. Co prawda nie przyczynił się do zdobycia żadnej z bramek, jednak przez całe 90 minut sprawiał ogromne problemy, najpierw Łukaszowi Piszczkowi, a następnie Thiago Cionkowi.
Sisto już rok temu, podczas swojej pierwszej kampanii udowodnił, że w Hiszpanii nie znalazł się przez przypadek, a zapłacona kwota 6 milionów euro duńskiemu Midtjylland zwróci się ekspresowo. Biorąc pod uwagę zainteresowanie ze strony m.in. Borussii czy Evertonu, pozyskanie Pione przez Celtę śmiało można nazwać kradzieżą. Być może trzy hole oraz taka sama liczba asyst w La Liga nie rzucała na kolana, aczkolwiek trzeba pamiętać, iż mówimy o 21-latku, rozgrywającym swój pierwszy sezon poza ojczyzną. Gdy wpisywał się do protokołu sędziowskiego niemal za każdym razem czynił to w sposób spektakularny, robiący ogromne wrażenie. Wystarczy przypomnieć debiutancką bramkę na Cornellà-El Prat, gdzie przeprowadził piłkę przez pół boiska i zamknął mecz z Espanyolem czy sytuację przeciwko Leganés, wywalczając rzut karny po przedryblowaniu dwóch rywali. Trzeba wspomnieć, iż Pione z pewnością nie jest zawodnikiem ograniczającym się jedynie do robienia wiatru na skrzydle, to gracz inteligentny, sprytny i opanowany, czego przykładem jest chociażby pokonanie Ter-Stegena w starciu z Blaugraną.
Po obiecującym początku w Vigo oczekiwania wobec Sisto zdecydowanie wzrosły i trzeba otwarcie powiedzieć, że zawodnik w pełni je spełnia. Sam Pione mówił przed rozpoczęciem sezonu: “W tym roku powinniśmy być w stanie grać na wyższym poziomie” i choć Celta póki co nie potwierdza sowich możliwości, tak Duńczyk zdecydowanie poprawił niektóre elementy swojej gry. Przede wszystkim jest bardziej równy. Po jedenastu kolejkach zdołał dwukrotnie poprawić dorobek asyst z zeszłego sezonu, a także wyrównał ilość zdobytych bramek. Po prostu – zaczął grać bardziej drużynowo. W Primera División pod względem ostatnich podań jest bezkonkurencyjny, a biorąc pod uwagę pięć najsilniejszych lig Europy jest w dwójce najlepszych asystentów, obok Davida Silvy.
Względem poprzedniego sezonu nie uległa zmianie widowiskowość Sisto, przy czym jest do bólu efektywny. Liderowanie pod względem asyst paradoksalnie nie przekłada się na liczbę posyłanych otwierających podań. Na próżno szukać Pione w czołówce tej kategorii, zaledwie 1,5 kluczowych podań na mecz klasyfikuje go dopiero na 29. pozycji. Patrząc na to z szerszej perspektywy – średnio na 2,3 posyłanych podań otwierających przypada asysta. Efektywność iście zabójcza. Podobnie sprawa ma się z ilością dryblingów na mecz. 1,6 dryblingu na spotkanie nie jest zadowalająca, biorąc pod uwagę pozycję i możliwości Sisto, lecz może wiązać się to z dużo większą odpowiedzialnością taktyczną pod wodzą Unzué. Z drugiej strony, zdecydowanie musi popracować nad stratami, które wynikają z częstego braku kontroli nad futbolówką i – bądźmy szczerzy – gapiostwa Pione, którego jeszcze nie potrafi wyleczyć.
Uciec przed wojną
Pione urodził się w Ugandzie, lecz jego rodzice pochodzą z Południowego Sudanu. W obawie przed wojną domową, wraz z dwumiesięcznym niemowlęciem, znaleźli się w Danii. To właśnie tam, w klubie Tjørring IF, rozpoczęła się piłkarska przygoda naszego bohatera. W wieku piętnastu lat przeniósł się do akademii Midtjylland, pierwszej profesjonalnej akademii piłkarskiej w Danii, cieszącej się dużą renomą. To właśnie skrzydłowy Celty jest perełką klubu z Herning, przykładem, za którym mają podążać inni wychowankowie.
Sisto bardzo szybko, bo już w wieku 17 lat, zadebiutował w pierwszej drużynie. Tam spotkał m.in. Polaka, Patryka Wolańskiego, który w niedawnym wywiadzie dla Weszło opowiadał o skrzydłowym w samych superlatywach: ” jego przyszłością są pewnie największe kluby, bo to przekozak, który jest zaprogramowany, żeby odnieść wielki sukces“. Pione niemal z miejsca stał się kluczowym zawodnikiem Wilków, dzięki czemu w grudniu 2014 roku stał się laureatem nagrody Piłkarza Roku w duńskiej Superlidze. Mimo wątłej postury już jako nastolatek wyróżniał się imponującymi warunkami fizycznymi. Jak mówił o nim były szkoleniowiec Midtjylland, Glen Riddersholm: “Jest dobrze zbudowany i wygrywa wszystkie beep testy, które przeprowadzaliśmy na treningach“.
Przez uraz pachwiny opuścił aż 11 spotkań od lutego do maja 2015 roku. Wrócił na szlagierowy mecz przeciwko Kopenhadze. W 61. minucie pojawił się na boisku, a jego obecność całkowicie zmieniła oblicze pojedynku. Na kwadrans przed końcem starcia posłał penetrujące dośrodkowanie na głowę André Rømera, a trzy minuty później osobiście pokonał Stephana Andersena. To zwycięstwo przypieczętowało tytuł, pierwszy w historii outsidera z Herning. Sisto zdobywając osiem bramek i notując cztery asysty w 22 spotkaniach istotnie przyczynił się do mistrzostwa. “Pione rozwinął się z indywidualisty w zawodnika drużynowego. Potrafi grać na obu skrzydłach i stał się bardziej elastyczny taktycznie” – powiedział Riddersholm po zakończeniu sezonu.
Bardzo dobrym wyznacznikiem charakteru Pione jest fakt, iż poziom prezentowany przez skrzydłowego rośnie wprost proporcjonalnie do wagi pojedynku, co zdążył udowodnić już kilkukrotnie. Presja bynajmniej nie pęta mu nóg. Przekonał się o tym w Lidze Europy Manchester United. Wtedy na MCH Arena świat po raz pierwszy usłyszał o Pione Sisto. Przejął piłkę w okolicach koła środkowego, dzięki błyskawicznemu przyśpieszeniu zgubił Andera Herrerę i z okolic szesnastego metra pokonał Sergio Romero, zostając jednym z bohaterów wielkiego zwycięstwa nad potentatem z Anglii.
Co ciekawe Pione, mimo spędzenia w Danii ponad 20 lat, obywatelstwo otrzymał dopiero w grudniu 2014 roku. Na specjalnie zorganizowanej konferencji prasowej, związanej z pierwszym powołaniem do kadry U21, doszło do sytuacji bez precedensu. Rodzice zawodnika w dość niekonwencjonalny sposób postanowili celebrować sukces poprzez zaprezentowanie… tradycyjnego afrykańskiego tańca.
Cel – Barcelona
Od początku przygody Sisto z Celtą trudno było uniknąć porównań z poprzednikiem, byłą gwiazdą zespołu – Nolito. Duńczyk witał na Balaídos akurat wtedy, kiedy Hiszpan szedł na podbój Premier League, ale wcale nie musiał być tym pierwszym do wejścia w buty byłej supergwiazdy Celestes. Do tego szykowany był Theo Bongonda, ale już pierwsze kolejki rozgrywek 2016/17 pokazały, że Belga Pione przerasta talentem. “Nie przejmuję się porównaniami do niego (Nolito). Jestem przyzwyczajony do presji” – powiedział Sisto, którego z biegiem czasu zaczęto utożsamiać z następcą Nolito.
Wypowiedzi zawodnika, a także jego mowa ciała i postawa boiskowa faktycznie pozwalają wierzyć, iż jego sukces jest jedynie kwestią czasu. Pione jest pewny siebie, aczkolwiek twardo stąpa po ziemi i pozostaje skromny i pracowity. Charakterologicznie sportowiec wzorowy. “Poświęcenie jest głównym powodem sukcesu Sisto. Trenuje ciężej niż ktokolwiek inny od momentu, gdy był dzieckiem. Jest pokorny, rozumie, że tylko ciężka praca pozwala dojść na szczyt i chce wygrywać. Pione wydaje się mieć mentalność zawodnika topowego” – mówił Morten Morch, duński komentator.
Porównując Sisto do wyróżniających się lewoskrzydłowych w kategorii U21, spośród pięciu najsilniejszych lig w Europie, jedynie Thomas Lemar wydaje się prezentować poziom nieosiągalny póki co dla Duńczyka. Pod względem tworzonych szans i celności strzałów dystansuje Richarlisona i Pulisica, a statystycznie niewiele ustępuje Leroyowi Sané, co może wynikać z ultraofensywnego stylu gry Manchesteru City, opartego na dominacji nad przeciwnikiem. Już dziś z pełnym przekonaniem można stwierdzić, że w Primera División nie ma zawodnika z lepszym penetrującym dośrodkowaniem, niezależnie, czy mówimy o centrze w pełnym biegu, czy ze stojącej piłki. W wielu elementach ma wciąż ogromny margines poprawy i nic nie wskazuje, aby jego progres miał nagle się zatrzymać.

Źródło: Squawka.com
Duńczyk rodem z Ugandy rozwija się w niesamowitym tempie. Względem pierwszego sezonu w Hiszpanii wydaje się być jeszcze bardziej dojrzały. Zaufanie otrzymane od Berizzo zdecydowanie procentuje, gdyż obecnie Pione wyrasta na jednego z kluczowych piłkarzy Celty. A przecież konkurencja w Vigo nie śpi, od kiedy sprowadzono Emre Mora i przesunięto Iago Aspasa na skrzydło! Póki co niewiele się mówi w kontekście przeprowadzki Sisto do innego klubu, lecz jeśli utrzyma dotychczasową dyspozycję to możemy być pewni, iż będzie bohaterem głośnego letniego transferu. On sam nigdy nie ukrywał, że to Barcelona jest miejscem, gdzie, obok swojego idola – Leo Messiego, chciałby kontynuować karierę. Czas pokaże, czy te progi są dla niego do przeskoczenia.