
Polityka narodowościowa to z jednej strony poważne ograniczenie dla Athletiku, z drugiej jednak piękna i niespotykana w żadnym innym zakątku świata piłkarskiego tradycja. To m.in. w dużej mierze właśnie dzięki niej baskijski klub stał się marką niemalże w skali globalnej…
Precedens Lezamy
W dobie niemalże bezgranicznie rozwiniętej futbolowej globalizacji mogłoby się wydawać, że tradycja, której hołduje Athletic wpływa na rozwój tego klubu wyjątkowo niekorzystnie. W związku z przyjętymi doktrynami zarządcom Athletiku nie pozostało więc nic innego jak stworzyć prawdopodobnie jedną najlepszych szkółek juniorskich na świecie – Lezamę. Dość powiedzieć, iż z obecnej kadry tylko Ander Herrera i Gaizka Toquero nie są wychowankami klubu z Bilbao. To historia na tak wysokim poziomie futbolu niesłychana, jednak pozwalająca dokładnie nakreślić obraz realnej siły Lwów. Pierwszy raz od piętnastu lat Athletic ma szansę na grę w Lidze Mistrzów, na co z kolei pozwoliło im wywalczenie w lidze rekordowej w całej historii klubu liczby punktów [69, po ostatniej kolejce być może 72 – przyp. red.]. Oczywiście, zasług Ernesto Valverde umniejszać nie można, jednakże rezultat ten nie byłby możliwy do wypracowania, gdyby nie szkółka Athletiku. Lezama wykreowała bowiem (nie pierwszy raz w historii zresztą) pokolenie wirtuozów piłkarskiego pragmatyzmu, które w konfiguracji ze świetnie wykonującym swoją pracę trenerem na osiągnięty sukces po prostu zasłużyło – nie tylko dzięki wrodzonemu talentowi ale również i poprzez wylane na treningach litry potu.
I nawet gdy z zespołu odejdą najbardziej drapieżne i groźne Lwy – otwarcie mówi się bowiem o potencjalnych transferach Laporte i Herrery, być może nawet Iturraspe – na ich miejsce wskoczą nowe, głodne zwycięstw Lwiątka, które w stadzie zwanym „Athletic” w przyszłości prawdopodobnie staną się prawdziwymi samcami alfa, przywódcami baskijskiego stada. A takowych potencjalnych przyszłych gwiazd, jak można się łatwo domyślić, w Bilbao wcale nie brakuje…
Przyglądając się młodym talentom, postawmy sobie dwa kryteria – po pierwsze, dany zawodnik musi mieć poniżej 21 lat oraz nie być pełnoprawnym członkiem pierwszego zespołu. Dlatego też, postaci takie jak Iñigo Ruiz de Galarreta czy Aymeric Laporte w poniższym zestawieniu nie będą brane pod uwagę.
Następca Iraizoza
O obsadę bramki nikt w Athletiku martwić się nie musi. Co prawda pierwszemu golkiperowi Lwów jest już raczej bliżej niż dalej do końca kariery, aczkolwiek dla klubu z Bilbao nie jest to problem. W rezerwach bowiem na swoją szansę cierpliwie czeka Kepa Arrizabalaga. Ten dziewiętnastolatek to esencja baskijskiej bramkarskiej myśli szkoleniowej – nieprzeciętny refleks, zwinność i skoczność, a więc i gra w powietrzu to główne atuty młodego bramkarza. Te komplementy to nie pustosłowie, bowiem Bask jest etatowym reprezentantem młodzieżowych reprezentacji Hiszpanii. Kepa zaliczał regularne występy w sekcji u-19, powoływano go także do grupy u-21. Ponadto swego czasu otwarcie mówiło się o poważnym zainteresowaniu zawodnikiem ze strony Realu Madryt, jednak golkiper odrzucił propozycję przenosin. Niedawno AS donosił natomiast o bardzo prawdopodobnym przedłużeniu kontraktu z Athletikiem.
Można być niemalże pewnym tego, że podstawowy bramkarz rezerw Athletiku wkrótce na stałe dołączy do pierwszej drużyny. Niemalże cały sztab szkoleniowy jednogłośnie potwierdza, iż zastąpienie Iraizoza przez Kepę to jedynie kwestia czasu. Sam Cuco Ziganda [trener zespołu rezerw – przyp. red.] mówi o nim jako o „najzdolniejszym baskijskim bramkarzu od czasu pojawienia się w klubie Zubizarrety.”. Z takimi wystawionymi referencjami Arrizabaladze wypada jedynie jak najszybciej podbić serca kibiców na San Mamés.
Ubezpieczeni na wieczność
Młodzieżowe sekcje Lwów to niekończące się pokłady młodych, obiecujących obrońców. To dla Athletiku prawdziwy problem bogactwa. Wyróżnienia należy zacząć od prawej obrony. W tymże sektorze rozgrywa się rywalizacja pomiędzy Unaiem Bustinzą oraz Markelem Etxeberrią. Na razie górą jest ten pierwszy – tajemnicą poliszynela jest jego prawdopodobne dołączenie do pierwszej drużyny w letnim okienku transferowym. Osiemnastoletni Etxeberria wcale nie zamierza ustępować pola, jednak ze względu na wiek i tym samym brak doświadczenia nadal będzie musiał udowadniać swoją wartość w zespole rezerw. O obu młodzianach mówi się jednak jako o naturalnych następcach Andoniego Iraoli w niedalekiej przyszłości. Zdrowej rywalizacji nigdy za dużo, a w zespole na pewno przydadzą się różne alternatywy.
Druga strona obrony to pole do popisu dla Urtziego Iriondo oraz Imanola Corrala. Ten pierwszy to typowy, nowoczesny wing-back – jest szybki, zwinny, dobrze wyszkolony technicznie, nie stroni od podłączania się do ataku, co czyni go zawodnikiem zdecydowanie bardziej wszechstronnym od swojego konkurenta. Corral to zawodnik skupiający się przede wszystkim na destrukcji, znacznie lepiej radzi sobie w powietrzu i w pojedynkach siłowych. W kolejce do miejsca w pierwszej drużynie stoją jednak jeszcze (oprócz Balenziagi) wypożyczony do Celty Jon Aurtenetxe oraz Enric Saborit – pokonanie takiej konkurencji na pewno nie będzie łatwym zadaniem.
W Athletiku nie brakuje również młodych, utalentowanych stoperów. Yeray oraz Xiker Ozerinjauregi to potencjalni następcy Laporte’a, Gurpegiego i San José, którzy za kilka lat prawdopodobnie będą stanowili o sile defensywy Lwów. Na ich korzyść przemawiają szczególnie warunki fizyczne – silni i dobrze zbudowani idealnie nadają się do pełnienia roli ostatnich stoperów. Na razie lepiej radzi sobie Yeray, jednakże to w Xikerze trenerzy sekcji młodzieżowych widzą większy potencjał. Który z nich zrobi większą karierę? Pożyjemy zobaczymy…
Chłopcy od czarnej roboty
Lezama piłkarzami-pracoholikami stoi. Najlepiej to uwidacznia się w chwili obserwacji środkowych pomocników grających w Athletiku. Tak jak w pierwszej drużynie harują Iturraspe, Rico i Herrera, tak w młodzieżowych sekcjach Ager Aketxe, Óscar Gil i Unai Lopez. Ten pierwszy swoim stylem gry najbardziej przypomina Fabregasa – jest kreatywny, bierze na siebie ciężar gry, świetnie podaje prostopadle. W obecnym sezonie, w 38 meczach zespołu rezerw strzelił sześć goli oraz zaliczył dziesięć asyst.
Z kolei Óscar Gil to typowy przecinak. Nominalnie jest defensywnym pomocnikiem, jednak w drużynie Zigandy częściej występował w roli środkowego obrońcy. Atuty, które wyróżniają go spośród rówieśników to niesamowicie precyzyjny timing i łatwość w czytaniu gry.
Unaia Lopeza zaś cechuje wszechstronność – ten młody pomocnik potrafi zagrać chyba na każdej istniejącej pozycji jeśli chodzi o środek pola. Jest typem zawodnika, przeciwko któremu nienawidzisz grać. Wciąż biega, wszędzie go pełno, jest szybki i nigdy nie odstawia nogi. Dobrze też się ustawia i czyta grę. Będąc ważnym ogniwem zespołu rezerw, został kilkukrotnie zaproszony przez samego Valverde na treningi pierwszej drużyny. El Txingurri jest nim absolutnie zachwycony, jego debiut wydaje się być więc jedynie kwestią czasu.
Wszyscy trzej zawodnicy to jeszcze młodzi i nie w pełni ukształtowani piłkarze, w których kryje się spory potencjał. Przyszłość stoi przed nimi otworem, jednak na miejsce w pierwszym zespole będą musieli sobie po prostu zapracować, do tego wykazując się wielką cierpliwością i determinacją. Młodzi pomocnicy mają więc jeszcze wiele do udowodnienia, zwłaszcza biorąc pod uwagę jak silna konkurencja czeka na nich w pierwszej drużynie.
Snajperów dwóch
W kontekście „przeglądu” lezamskich pereł grzechem byłoby nie wspomnieć o dziewiętnastoletnim Iñakim Williamsie. Mający ghańskie korzenie napastnik to talent czystej wody, który gole strzela na zawołanie. W zeszłym roku został rekordzistą w swojej kategorii wiekowej strzelając 31 goli w 31 występach. Dzięki temu został wypożyczony do Basconii, z której szybko awansował do drużyny rezerw Athletiku. Jego „najświeższy” dorobek to osiem zdobytych bramek i trzy asysty w czternastu meczach. Jak widać, Iñaki to istny automat. Nie bez powodu przez klubowych fanów Williams okrzyknięty został baskijskim Balotellim. Na szczęście, porównanie to wynika tylko i wyłącznie ze stylu gry młodziana – Iñaki, tak jak SuperMario, na boisku wyróżnia się wielkim luzem, zimną krwią, najlepiej czując się w roli lisa pola karnego. W (niedalekiej?) przyszłości, dzięki swym nieprzeciętnym umiejętnościom Williams na pewno sprawi kibicom Athletiku wiele radości.
Innym napastnikiem, na którego warto zwrócić uwagę jest Inigo Vicente. Szesnastolatek ten jest bardzo wszechstronnym zawodnikiem – równie dobrze co w wykańczaniu akcji czuje się w ich konstruowaniu. Oprócz snajperskiego nosa wyróżnia się umiejętnością dryblingu a także niezwykle precyzyjnego podania. W obecnym sezonie strzelił 43 gole w 38 meczach, co najlepiej obrazuje z jak nieprzeciętnym młodym zawodnikiem mamy do czynienia. Joseba Etxeberria jako trener jego obecnej grupy wiekowej na pewno nie pozwoli by talent takiego formatu się zmarnował.
Świetlana przyszłość?
Wymienieni wcześniej piłkarze to tak naprawdę tylko wierzchołek góry lodowej. Lezama w swoich szeregach ma również wielu innych zawodników (dla przykładu: Ander Dulce, Jon Sillero, Jurgi Oteo, Mikel Zaton), których talenty mogą nagle eksplodować. Dzięki swej akademii władze Athletiku nie muszą martwić się o lepsze jutro. To z pewnością nadejdzie niesione na barkach przez piłkarzy takich jak Williams, Arrizabalaga czy Xiker. Szkoda tylko, że wchodząc do pierwszej drużyny zawodnicy ci zapewne zastąpią swoich starszych kolegów, którzy pewnego dnia postanowią spróbować sił w innej lidze, poznać inną kulturę czy po prostu będą chcieli regularnie zdobywać najważniejsze trofea. Gdyby tak przez mniej więcej dekadę udało się Athletikowi utrzymać stabilną kardę, mogącą na równi z równym rywalizować z takimi potęgami jak Real Madryt czy Barcelona… To utopijna wizja, ale wcale nie niemożliwa. Przyszłość Lwów maluje się bowiem w niezwykle jasnych barwach i kto wie – może właśnie jesteśmy świadkami jak w Lezamie wyrasta pokolenie, które przywróci los Leones dawny blask? Nam, kibicom pozostaje tylko czekać na rozwój wydarzeń i liczyć, że żaden z baskijskich talentów nie zostanie zmarnowany.
Artykuł na podstawie: bleacherreport.com