Transfer Paulinho był wyszydzany jako symbol nieudolności zarządu Barcelony. Dziś Brazylijczyk jest najskuteczniejszym pomocnikiem La Liga i zawodnikiem podstawowego składu Blaugrany. Co umożliwiło ten sukces?
Paulinho nie jest piłkarzem, jacy stereotypowo kojarzeni są z Barceloną, szczególnie jeśli chodzi o pomocników. Jego przyjęcie piłki pozostawia sporo do życzenia, podobnie jak szybkość i precyzja podań, za to w większym stopniu opiera on swoją grę na atrybutach fizycznych.
O innej cesze Brazylijczyka wspomniał krótko sam Ernesto Valverde po ostatnim meczu z Realem: “[Paulinho] nie gra pozycyjnie”. To znaczy, że nigdy w swojej karierze nie nauczył się poruszać po murawie zgodnie z zasadami gry pozycyjnej (juego de Posición), które określają, jakie miejsce względem piłki i pozostałych zawodników musi zajmować piłkarz na boisku.
Ta ostatnia rzecz bardzo irytuje osoby najbardziej przywiązane do tradycyjnego modelu gry zaszczepionego Barcelonie przez Johana Cruyffa, a ostatnio udoskonalanego przez Pepa Guardiolę. To dlatego wciąż można spotkać na Twitterze opinie takie jak ta, wyrażona przez trenera i skauta z Katalonii Jordiego Pascuala: “[Paulinho] podaje, kiedy powinien biec z piłką, a biegnie, kiedy powinien podawać. Zajmuje pozycje innych zawodników. Taktycznie to katastrofa”.
Inny kibic ilustruje to przykładem z pierwszej minuty zwycięskiego dla Barcelony starcia z La Realem w San Sebastian:
I'll never understand what went through Pauluinho's head here. All he had to do was pass to Messi in this situation & run behind to drag defenders. Most basic.
This is one of the many plays he ruins each game. But all is okay because he scores.
Leo's confusion says it all. pic.twitter.com/e9poaIje8b
— BlaugranaHome ?️ (@BlaugranaHome) January 15, 2018
Mimo to Ernesto Valverde wciąż stawia na Paulinho i ufa mu na tyle, że desygnował go do gry w podstawowym składzie w najtrudniejszych meczach pierwszej połowy sezonu. Dlaczego?
Trzy twarze Paulinho
Nowy trener Barcelony stanął latem przed nie lada wyzwaniem. Jego podstawowy lewoskrzydłowy odszedł do PSG, a jego potencjalny zmiennik w postaci Ardy Turana nie zdobył sobie nawet krzty uznania szkoleniowca. Leo Messi de facto od dawna nie grał już na prawym skrzydle, ale zdecydowanie bardziej centralnie, krążąc jako wolny elektron między atakiem a pomocą. Jakby tego było mało, Ousmane Dembélé dołączył do zespołu już po rozpoczęciu sezonu, po czym szybko złapał poważną kontuzję. W składzie był więc tylko jeden zdatny do gry skrzydłowy (Deulofeu, plus ewentualnie Vidal) i wielu pomocników.
Rozwiązanie wybrane przez Valverde okazało się niestandardowe. Choć zwykło się pisać, że Barcelona pod jego batutą gra w ustawieniu 4-4-2, nie oddaje to najlepiej kształtu formacji stosowanych przez Blaugranę. Ich podstawą jest każdorazowo (tak jak w klasycznym 4-3-3) trójka środkowych pomocników ustawionych w odwrócony trójkąt, z Busquetsem jako pivotem (defensywnym pomocnikiem). Atak złożony jest ze środkowego napastnika (Suárez) i Messiego, wciąż z ogromną swobodą krążącego po boisku. W pierwszej części sezonu wyglądało to np. tak (mecz z Espanyolem, kliknięcie powiększa grafikę):
Rzuca się w oczy przede wszystkim asymetryczność tego ustawienia, która pozostawała cechą ustawienia Barcelony niezależnie od tego, czy, oprócz wymienionych pomocników i napastników, grał Deulofeu, czy też Paco Alcácer lub Denis Suárez (a nawet André Gomes) w roli lewego skrzydłowego.
Paulinho był zaś początkowo rezerwowym, który wchodził na boisko po 70. minucie spotkania. W tej roli pokazał się z najlepszej strony w czwartej kolejce, kiedy to zapewnił Barcelonie zwycięstwo nad Getafe. Gdy mecz zbliża się do końca i w sposób naturalny się otwiera, a gra staje się bardziej bezpośrednia, Brazylijczyk stanowi duży zastrzyk energii i świetnie sprawdza się w szybkich atakach. Może wówczas najlepiej wykorzystać swoje największe zalety, czyli zaskakujące wejścia w pole karne z drugiej linii, dobry strzał oraz – jak się okazało – świetne zrozumienie z Messim. Z kolei mniejsze znaczenie ma wówczas udział w spokojnym budowaniu akcji od tyłu.
Dzięki temu Paulinho został pierwszym brakującym puzzlem: zawodnikiem idealnym na końcówki spotkań. Drugim okazał się, gdy Valverde całkowicie zrezygnował ze skrzydłowych, tak jak w ostatnim klasyku na Bernabéu, a wcześniej m.in. w zremisowanych spotkaniach z Valencią i Celtą (w lidze). Wówczas trójka pomocników zajmowała się organizacją gry, budowaniem ataków od tyłu itp., niwelując braki Brazylijczyka. Ten zaś, jako ten czwarty, mógł grać znacznie bliżej bramki przeciwnika i szukać tam kombinacji z Suárezem i Messim oraz wbiegać pole karne. To dzięki temu Barcelona stworzyła sobie jedyne okazje do strzelenia gola w pierwszej połowie El Clásico.
Ustawienie wyglądało wówczas mniej więcej tak:
Najwięcej zastrzeżeń można było mieć do Paulinho, gdy występował od początku spotkania w roli jednego z dwóch środkowych pomocników, zastępując Iniestę lub Rakiticia. W takich sytuacjach był zmuszony do gry zbyt daleko od bramki przeciwnika, by móc wykorzystać swoje największe atuty, a jego efektywny udział w budowaniu akcji był znikomy. Niepotrzebne straty czy serie prostych podań do najbliższego zawodnika w poprzek boiska sprawiały, że kilkukrotnie był pierwszym zawodnikiem do zmiany (z Las Palmas już po pierwszej połowie). Zobrazować to może grafika przedstawiająca podania wykonane przez Brazylijczyka w pierwszej połowie meczu z Levante:
Dla porównania podania Iniesty:
Widać, że zagrania Hiszpana są dużo bardziej różnorodne, a wiele krótkich podań znamionuje grę kombinacyjną na małej przestrzeni, pod presją przeciwnika, co stanowi przeciwieństwo prostych zagrań ze środka do boku w wykonaniu Paulinho.
Ciało obce, ale przeszczep udany
Paulinho to bardzo interesujący przypadek. Nieco chaotyczny, nieprzewidywalny nawet dla własnego trenera, nieznający barcelońskiego stylu gry, stanowi swoistą nakładkę na strukturę drużyny. Inni zawodnicy odpowiedzialni są za budowanie akcji i kreowanie przestrzeni w ataku, Brazylijczyk jest zaś jokerem, który w barcelońskiej talii nie jest niczym konkretnym, ale odgrywa wiele ról na raz. W zależności od potrzeby chwili jest defensywnym pomocnikiem albo drugim napastnikiem. Zagrożeniem przy stałych fragmentach gry i niespodzianką pojawiającą się znikąd w polu karnym przeciwnika. Jest wzmocnieniem, gdy brakuje siły fizycznej, i zagadką dla obrońców, której nikt nie kryje. Jest puzzlem pasującym wszędzie i nigdzie.