Gdy Pierre-Emerick Aubameyang opuszczał Dortmund, trudno było wyobrazić sobie drużynę Borussii bez jego energii, szybkości, uśmiechu i, co najważniejsze, seryjnie strzelanych goli. Pustka po gabońskim napastniku została tymczasowo wypełniona przez Michy’ego Batshuayia – choć przygoda ta była intensywna, to jednak krótka. Gdy wydawało się, że Borussia znowu będzie musiała postawić na „młodego i perspektywicznego” napastnika, którego trzeba będzie oszlifować od stóp do głów, pojawił się on – nowy kaiser (bo tak nazywają go kibice w czarno-żółtej części Zagłębia Ruhry) Dortmundu: Francisco Alcácer. Lub, jak kto woli, Paco.
Urodzaj dziewiątek w Dortmundzie
Z napastnikami w Dortmundzie bywało w ostatnich latach różnie. Nazwiska takie jak Manfred Burgsmüller, Stéphane Chapuisat czy Jan Koller to snajperzy, którzy zapisali się na kartach historii westfalskiego klubu, lecz wielu młodych sympatyków Borussii ma prawo ich nie pamiętać. Koncentrując się na bieżących czasach, trzeba wspomnieć o lubianym przez kibiców Lucasie Barriosie, który przez pewien czas rywalizował o miejsce w podstawowym składzie z Robertem Lewandowskim – z powodzeniem. Polak potrzebował wielu miesięcy, by przekonać do siebie Jürgena Kloppa, a gdy wreszcie mu się to udało, stał się prawdziwą gwiazdą ofensywy BVB. Z czasem do westfalskiej ekipy dołączył Pierre-Emerick Aubameyang. Gabończyk, choć jest nominalnym napastnikiem, zazwyczaj grał na skrzydle lub – rzadziej – zmieniał na boisku Lewandowskiego. Obecny zawodnik Arsenalu miał więc czas na to, by spokojnie odnaleźć się w drużynie, dzięki czemu po odejściu Polaka zastąpił go szybko i godnie. Wprawdzie miała to być rola Ciro Immobilego, jednak Włoch nie poradził sobie w niemieckich realiach i całą ofensywną odpowiedzialność na swoich barakach dźwignął mający wkrótce wedrzeć się do czołówki strzelców BVB Aubameyang.
Następcy reprezentanta Gabonu Dortmund szukał bardzo długo. Sytuację po odejściu Aubameyanga złagodziło lekko wypożyczenie Michy’ego Batshuayia z Chelsea – miało ono trwać pół roku, jednak już w kwietniu Belg doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry do końca sezonu i tym samym pozbawiła drużynę BVB nominalnego napastnika.
Przez jakiś czas można było usłyszeć głosy, że podobnie jak po odejściu Lewandowskiego, w Dortmundzie znajdzie się wewnętrzne rozwiązanie. Była to raczej forma zabezpieczenia na wypadek zakończenia poszukiwań nowej dziewiątki fiaskiem. I trudno było się temu dziwić. Problemem nie były możliwości finansowe klubu, ale potrzeba znalezienia kogoś, kto do Borussii wniesie coś więcej – nie tylko swoją obecność, ale także jakość. A to kryterium znacznie zawęża pole manewru – twierdzi Szymon Cisicki z Borussia.com.pl.
Gdy wydawało się już, że w sezonie 2018/19 snajperski duet Borussii będą tworzyli Marco Reus i Maximilian Philipp, klub w niecodzienny sposób poinformował o transferze nowego napastnika…
Bohater od zaraz
Transfer Paco Alcácera miał zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Jedni twierdzili, że Hiszpan doskonale odnajdzie się w systemie gry Borussii, inni spekulowali, że może on odstawać poziomem od reszty ofensywnych gwiazd, bo w ostatnich latach nie mógł liczyć na regularną praktykę meczową.
Poszukiwania trwały na tyle długo, że decydując się na transfer, Borussia musiała trafić w dziesiątkę. Wypożyczenie z opcją wykupu były posunięciem nieco asekuracyjnym, ale ze wszech miar zrozumiałym. Taki układ minimalizuje ewentualne ryzyko strat – ocenia Cisicki.
Dla samego zawodnika transfer ten miał być doskonałą szansą na zaistnienie i na dalszy rozwój. Dortmund, zdaniem wielu, jest bowiem do tego doskonałym miejscem.
Paco w trakcie dwóch sezonów w Barcelonie rozegrał 50 meczów i strzelił 15 goli. Nie jest to zły wynik, choć suche statystyki nie pokazują roli, jaką pełnił w zespole. Na Camp Nou pierwszym napastnikiem był i jest Luis Suárez, co znacznie ogranicza szanse na grę jego zmienników. Brak regularności nie pomaga w budowaniu formy, ale trzeba też przyznać, że Paco nie jest typem napastnika, który pasuje do Barcelony. Katalończycy kupili dobrego piłkarza, ale nieodpowiedniego do stylu gry zespołu – tłumaczy Julia Cicha z FCBarca.com.
Wszelkie wątpliwości zostały rozwiane bardzo szybko, bo już w debiucie Alcácera, który nastąpił w meczu przeciwko Eintrachtowi Frankfurt. Reprezentant Hiszpanii pojawił się na murawie w 88. minucie i chwilę później wpisał się na listę strzelców, ustalając tym samym wynik spotkania na 3:1.
Później bywało coraz lepiej. Alcácer rzadko znajdował się w wyjściowej jedenastce, bo sztab szkoleniowy ustawicznie i jednogłośnie informował, że nie jest on gotowy na grę w pełnym wymiarze czasowym ze względów kondycyjnych. W roli dżokera Hiszpan sprawdzał się jednak doskonale. Dwa trafienia z Leverkusen (4:2), gol z AS Monaco (3:0) czy hattrick w meczu-dreszczowcu z Augsburgiem (4:3) to tylko preludium do świetnych występów Alcácera w czarno-żółtych barwach.
Przychodząc do BVB, Paco podjął wyzwanie i choć można powiedzieć, że zamienił ławkę w Barcelonie na ławkę w Dortmundzie, to byłoby to ogromne niedomówienie. Alcácer zamienił rolę etatowego ławkowicza na asa w rękawie Luciena Favre’a i stał się najskuteczniejszym dżokerem w historii Bundesligi – dodaje Cisicki.
(Al)kaiser, znaczy cesarz
Na półmetku rozgrywek Bundesligi Alcácer znajduje się na czele tabeli najskuteczniejszych strzelców, ex aequo z napastnikiem Eintrachtu Frankfurt, Luką Joviciem. Skuteczność hiszpańskiego snajpera jest o tyle imponująca, że na 12 rozegranych w lidze spotkań pojawił się on w wyjściowej jedenastce zaledwie pięciokrotnie. 25-latek spędził jesienią na murawie tylko 502 minuty, a na dodatek nie jest wykonawcą rzutów karnych (ten przywilej należy w pierwszej kolejności do Marco Reusa). 50 procent jego strzałów na bramkę trafia do siatki (12 z 24). Trudno się dziwić, że Paco szybko zaskarbił sobie sympatię kibiców z Dortmundu, a przedwczesne wykupienie snajpera z Barcelony ucieszyło sympatyków klubu o czarno-żółtych barwach.
Choć bilans Alcácera jest więcej niż imponujący, a napastnika rozlicza się w głównej mierze właśnie z bramek, to nie jest to jego jedyny atut. Hiszpan znakomicie czuje grę i imponuje boiskową inteligencją oraz sprytem. Ma w zasadzie wszystko, by na stałe zagościć w wyjściowej jedenastce, oprócz zdrowia. Wracając jednak do trafień – ważną informacją jest to, że przekładają się one także na zdobywane punkty – mówi Cisicki.
Paco strzelił już kilka ważnych goli, jednak te, które najbardziej zapadły w pamięć kibicom BVB, to z pewnością gol, który dał zwycięstwo w trudnym meczu z Augsburgiem (co ciekawe, Hiszpan nie był wyznaczony do owego rzutu wolnego, ale w ostatniej chwili poinformował kolegów, że chce spróbować swoich sił) oraz trafienie na wagę trzech punktów w starciu z Bayernem.
Wydaje się, że Paco jest wprost skrojony pod Borussię Favre’a, ale relacja ta nie może swobodnie rozwijać się ze względu na mnożące się problemy mięśniowe piłkarza. Na samym początku były napastnik Borussii potrzebował czasu, by poprawić swoją kondycję. Później okazało się, że nadmierne obciążenie i tak powoduje kolejne urazy mięśniowe.
W ostatnim ligowym meczu rundy jesiennej, w którym Borussia Dortmund zmierzyła się ze swoją imienniczką z Mönchengladbach, Paco znalazł się w wyjściowej jedenastce, jednak z powodu kontuzji opuścił murawę już w 34. minucie. Gdy wydawało się, że Hiszpan wygląda coraz lepiej fizycznie i lada moment będzie gotowy grać więcej i częściej, naderwał mięsień uda. Uraz ten uniemożliwi mu wzięcie udziału w obozie przygotowawczym do drugiej części sezonu, co mocno komplikuje jego sytuację. Przepracowanie obozu pozwoliłoby mu lepiej przygotować się do trudów rundy wiosennej. Już jesienią jego występy były solidne, ale zimowe zaległości mogą znacznie utrudnić los Alcácera.
Kontuzja, która uniemożliwi Hiszpanowi pracę podczas zimowego obozu przygotowawczego w Marbelli, to w zasadzie najgorsze, co mogło mu się obecnie przydarzyć. Już teraz spekuluje się, że Alcácer może nie zagrać w pierwszym wiosennym meczu Bundesligi, w którym Borussia Dortmund zmierzy się na wyjeździe z RB Lipsk. Niezależnie od tego, jak szybko napastnik wróci do dyspozycji, szansę na całościową pracę nad kondycją i formą będzie miał dopiero latem. Pytanie, czy pewnego dnia, w kluczowej fazie sezonu, niedyspozycja Paco nie okaże się dla BVB czynnikiem, który przeważy na niekorzyść drużyny.