Polska kontra Chile B. Mecz towarzyski w Poznaniu, na który wybraliśmy się wczoraj był przedostatnim sprawdzianem Biało-Czerwonych przed turniejem w Rosji. Nasi rywale bez największych gwiazd zdołali obnażyć wiele problemów, ale też trzeba Polakom oddać, że pozytywów jest co najmniej kilka.
Adam Nawałka zdecydował się na ustawienie z Piotrem Zielińskim, grającym względnie blisko Roberta Lewandowskiego, a asekurować środek pola miał duet Linetty-Krychowiak. Od razu szybkie podsumowanie – to ustawienie zdało egzamin. Piłkarz Napoli bardzo dobrze wykorzystywał swobodę i potrafił regularnie zagrażać broniącemu bramki Chile Ariasowi. Bardzo podobał mi się również wyżej wspomniany Linetty. Stanowił znakomity pomost między defensywą, a przejściem do ataku pozycyjnego. Dobry środek sprawił, że pojawiło się także miejsce na skrzydłach. Kamil Grosicki, bo o nim teraz trzeba wspomnieć, w pierwszej połowie pokazał się z dobrej strony. Rajdy lewą flanką mogły się podobać i co bardzo ważne dla samego zawodnika, okrasił swój występ asystą.
– Z asysty jestem bardzo zadowolony, bo zawsze podkreślam, że liczby są dla mnie istotne. Turbo kilka razy zadziałało, z czego się cieszę. W drugiej połowie coś tam jednak nie grało, więc mamy co poprawiać. Po to są jednak mecze towarzyskie żeby trener wyciągnął wnioski i przedstawił nam to na odprawie – komentuje Kamil Grosicki.
Kazachstan, Czarnogóra, Korea, Chile… Niepokojąca jest regularność, z jaką reprezentacja Polski traci dwubramkowe prowadzenia.
— Kuba Żywko (@Garm1981) June 8, 2018
Wspomniał o tym Kamil Grosicki, zauważył także internet, bo nie sposób pewnych rzeczy pominąć. Fakty są takie, że po golu Piotra Zielińskiego w 34. minucie, sytuacja powinna zostać uspokojona, a było dokładnie odwrotnie. Prowadzenie 2:0 spowodowało, że w środku i w defensywie zapanował totalny chaos. Chilijczycy zaczęli wjeżdżać w pole karne jak w masło i bardzo szybko swoją przewagę udokumentowali. Zaledwie cztery minuty później było już tylko 2:1, a zbawieniem miała być przerwa.
Oblany egzamin po przerwie
Było jasne już przed meczem, że Adam Nawałka będzie testował kilka wariantów w ofensywie. Temu miało służyć wprowadzenie Arkadiusza Milika w miejsce Karola Linetty’ego i wycofanie Piotra Zielińskiego. Moim skromnym zdaniem, ten wariant zupełnie nie wypalił. Chile od początku drugiej połowy totalnie zdominowało naszych, a do 60 minuty wydawało się, że Biało-Czerwoni zostali w szatni. Efektem tego wszystkiego był fenomenalny gol Albornoza z 56 minuty i na tablicy wyników zagościł remis. W ogóle ekipa Reinaldo Ruedy mogła imponować. Były fragmenty, w których zupełnie nie było widać ubytków kadrowych. Imponował strzelec pierwszego gola – Diego Valdes, a 29-letni skrzydłowy Alanyasporu Junior Fernandes raz po raz straszył dynamicznymi rajdami po skrzydle. Miał rację selekcjoner reprezentacji z Ameryki Południowej, gdy mówił o bronieniu dobrego imienia chilijskiego futbolu.
Ta postawa ambitnych gości, połączona z brakiem równowagi w grze Polaków spowodowała, że sytuacji dla naszych po przerwie było jak na lekarstwo. Zaimponował rezerwowy Łukasz Teodorczyk, który w wirtuozerski sposób wykreował stuprocentową sytuację Arkadiuszowi Milikowi, niestety piłkarz Napoli chybił. Poza tym przebłyskiem, to raczej Chile było po przerwie lepsze.
Co z tymi obrońcami?
Problemy w defensywie to nie pierwszyzna. Obnażyli je już Koreańczycy, teraz to samo zrobiła reprezentacja Chile. Najgorsze jest to, że w dalszym ciągu nie wiemy, w jakim składzie zagra nasza obrona z Senegalem. W buty Kamila Glika w Poznaniu starał się wejść Jan Bednarek. Były piłkarz Lecha Poznań wyglądał nieźle, ale przy golu na 2:1 mógł zachować się lepiej. O ile w ofensywie podobał mi się Maciej Rybus, o tyle uważam, że momentami zbyt bojaźliwie próbował zatrzymać Juniora Fernandesa. Gdzieś na samym końcu w tej całej układance znajduje się obecnie Marcin Kamiński, który jest zawodnikiem oczekującym. Na mundial pojedzie, jeśli Glik nie będzie dysponowany. W tym wszystkim ujmujący jest spokój i chłodna głowa stopera VfB Stuttgart.
– Jakie to jest uczucie? Ciężko cokolwiek powiedzieć. Po prostu czekam. Jestem tak jakby w zawieszeniu, ale przygotowuje się tak, jakbym miał jechać, a jaka będzie decyzja to się okaże – mówi szczerze Kamiński, zapytany o tę sytuację.
Obrona to w tym momencie największe zmartwienie Adama Nawałki obok wypuszczonego prowadzenia. W Rosji nie będzie już miejsca na taki brak koncentracji, jaki przydarzył się Polakom po uzyskaniu dwubramkowego prowadzenia w starciu z Chile. Demony ze starć z Koreą, Czarnogórą itd. trzeba gdzieś odgonić. Z drugiej strony – dobrze, że przydarzają się w tym momencie. Pamiętam jak przed Euro 2016 przegraliśmy towarzysko z Holandią, a następnie był niemrawy mecz z Litwą. Jaki był efekt na samym turnieju? Wszyscy pamiętamy.