Cały wór bramek, a w nim: Valencia sprawiła psikusa Realowi, Lucas i Aduriz po raz kolejny dopominają się o powołanie, a Eibar gromi Betis. Co jeszcze wydarzyło się w niedziele?
Festiwal stałych fragmentów
Obecny sezon pokazuje, że mecze o 12 nie muszą być nudne. Rayo Vallecano i Real Sociedad rozpoczęły w dobrym stylu niedzielną strzelaninę. Warto wspomnieć, że aż 3 z 4 trafień padły po dograniach ze stałych fragmentów gry. Wisienką na torcie było trafienie Brumy, zdecydowanie najładniejsze w całym meczu.
(Prawie) manita
Eibar i Mendilibar przechodzą w tym sezonie samych siebie. Okej, solidna gra, wydawało się, że to wszystko na co ich stać. Tymczasem przejechali się po rywalu, z którym mieli rozegrać wyrównane spotkanie. Real Betis został jednak zmieciony z powierzchni ziemi, a baskijska drużyna wygrała w efektownym stylu. Akcji na 3:0 nie powstydziłyby się nawet największe marki, a uderzenie na 4:0 Borjy Bastóna to istna torpeda. Warto jednak zauważyć jedną rzecz. W całym meczu Eibar oddał pięć celnych strzałów, strzelając cztery gole. Mendilibar na bezrobociu grał chyba w Football Managera.
Narodziny nowej gwiazdy
Adalberto Peñaranda Maestre – zapamiętajcie to nazwisko dobrze. 18-letni napastnik Granady, wypożyczony tam z Udinese, po raz kolejny strzelił gola i zdobył punkty dla swojej ekipy. Wenezuelczyk robi furorę w La Liga bijąc nawet rekordy Messiego, o czym już wcześniej pisaliśmy. Tym razem do spółki z Isaackiem Successem rozpracowali Sevillę. Młody snajper ma już na koncie cztery gole, a przed 19 rokiem życia tego wyczynu dokonali tylko… Messi i Agüero. Nie da się lepiej wejść do La Liga, prawda?
¿Por qué Ernesto?
Aduriz strzelił gola, Williams też. Athletic grał na własnym stadionie. Wydawać by się mogło, że wszystko poszło zgodnie z planem, ale niekoniecznie… Ekipa z Bilbao tylko zremisowała z walczącym o utrzymanie beniaminkiem. Las Palmas początku meczu nie mogło zaliczyć do udanych. Podopieczni Valverde rzucili się na nich z ogromną zajadłością i wydawało się, że Lwy rozszarpią przybyszy z Wysp Kanaryjskich. W drugiej połowie natomiast goście nabrali wiatru w żagle i zdołali pokrzyżować plany Baskom, m.in. dzięki pięknemu uderzeniu z woleja Tanausu.
Bruno jak wino
Kapitan Żółtej Łodzi Podwodnej od bardzo dawna jest pewnym punktem swojej drużyny i jednym z najlepszych pomocników w lidze. Jednak to co wyprawia ostatnio przechodzi najśmielsze oczekiwania. Zawodnik, który zazwyczaj wykonuje czarną robotę, czasami strzelając gola po rzucie wolnym, strzelił trzy gole w dwóch ostatnich spotkaniach. W tym oba w wygranym 2:1 spotkaniu przeciwko Deportivo na El Riazor. Nie obyło się bez kontrowersji, bo Łodzie wygrały… po rzucie karnym podyktowanym 15 sekund przed końcem doliczonego czasu gry. Borbalan jednak zachował zimną krew i nie zważając na okoliczności, podyktował zasłużoną jedenastkę, którą pewnie wykorzystał właśnie Bruno. Tym samym Villarreal przerwał dobrą passę Deportivo, a także Lucasa, który od 6 spotkań trafiał na własnym obiekcie. Hiszpan jednak nie był bezczynny i zaliczył świetną asystę przy trafieniu Alberto.
Partidazo
Dwie ekipy, które obecnie przechodzą trudny okres spotkały się w meczu określany mianem spotkania kolejki. Takie czasami bardzo zawodzą, ale nie tym razem. Mestalla było areną fantastycznego widowiska ze zwrotami akcji, mnóstwem kontrowersji, ale także świetnej ofensywnej gry ze strony obu ekip. Valencia pierwszy raz od dłuższego czasu pokazała, że jeszcze potrafi grać w piłkę, choć nie wykorzystała gry w przewadze. Nie stało się tak m.in. przez Negredo, który miał piłkę meczową tuż przed zakończeniem spotkania, jednak trafił wprost w Keylora Navasa. Miano pudła kolejki murowane. Poniżej szaleństwo podczas ostatniej minuty, oba zespoły ewidentnie chciały za wszelką cenę wydrzeć zwycięstwo przeciwnikowi.
Natomiast po meczu Sergio Ramos stwierdził, że przynajmniej Real odrobił punkt straty do Barcelony. Komentarz pozostawimy Wam.