Po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z kolejką La Liga miedzy świętami Bożego Narodzenia, a Nowym Rokiem. Co po sobie pozostawiła? Niestety pochwały jakie powinny płynąć pod adresem wirtuozów hiszpańskich boisk przyćmili nieco sędziowie spotkań z udziałem Realu Madryt i Barcelony. Atmosfera świąteczna najwyraźniej jeszcze unosiła się w powietrzu. Ponadto “Wirus Navidad”, zwycięstwa Los Amarillos, golazo Bruno, nawiedzony Cerezo…
180 goli w rok
Pokonując Betis Barcelona pobiła rekord 178 goli strzelonych w jednym roku, ustanowiony rzecz jasna przez Real Madryt w 2014 r. Statystyki zdobytych bramek ukazują również większe uzależnienie Blaugrany od tercetu MSN (138), niż Los Blancos od BBC w ich najlepszym okresie (108).
Oczywiścieto nie wszystko, Messi uczcił golem swój 500. występ dla Barcelony i obejrzeliśmy kolejny pokaz piłkarskiego kunsztu w wykonaniu ofensywnego tercetu Dumy Katalonii z asystazo Neymara przy ostatnim trafieniu jako wisienką na torcie.
Szczęśliwego Nowego Roku, życzą sędziowie
… a jeśli nie będzie aż tak szczęśliwy, to zgłoście się do nas. Co prawda noc cudów mamy już za sobą, lecz La Liga nadrobiła wczoraj zaległości. Zarówno arbiter spotkania Realu Madryt z Realem Sociedad – José González González, jak i Barcelony z Betisem – Iñaki Vicandi Garrido, dyktowali karne z niczego na korzyść ligowych gigantów.
Pan González González swoim wyczynem dorównał legendarnemu Muñizowi Fernandezowi. Gdy pierwsza “jedenastka”, będąca karą dla Realu Sociedad za pad Benzemy w ich polu karnym, została zmarnowana. Akurat zazwyczaj niezawodny Cristiano postanowił zabawić się w Ramosa. Cóż było czynić biednemu arbitrowi jak nie szukać pretekstu do sprezentowania Los Blancos kolejnego rzutu karnego? Okazja pojawiła się, gdy Yuri przypadkowo zagrał piłkę ręką. Ten podarunek Ronaldo już wykorzystał i otworzył wynik meczu. Prezydent Txuri-Urdin, Jokin Aperribay, nie pozostał na arbitrze suchej nitki:
To wielki wstyd, że zostaliśmy okradzeni z tego meczu. Zamierzam zgłosić to na policję.
Goście mają prawo czuć niesmak, być rozgoryczeni, aczkolwiek trudno zgodzić się z tym, iż zasłużyli chociażby na punkt i jego uzyskanie było aż tak realne. Los Blancos wyraźnie ich zdominowali, choć mieli na początku problemy z pokonaniem Rulleigo. Z kolei Real Sociedad w zasadzie nie zagrażał bramce strzeżonej przez Keylora, poza fenomenalnym strzałem Brumy.
Drugi z sędziów nie pozostawił popisów pierwszego bez odpowiedzi, wskazał na wapno w odległości jedenastu metrów od bramki za rzekomy faul Adana na Messim. Następnie nie zauważył, iż Neymar przy wykonywaniu rzutu karnego dotknął piłkę dwa razy. Futbolówka po strzale Brazylijczyka uderzyła w poprzeczkę i wówczas pan Vicandi Garrido nie dostrzegł przewinienia Rakiticia na interweniującym Westermannie. Niemiecki obrońca zafundował Barcelonie gola samobójczego…a przy okazji doznał kontuzji. Efekt pomyłki arbitra? Pierwszy gol dla Barcy w spotkaniu, dwie żółte kartki dla piłkarzy Betisu za protesty oraz czerwona dla Pepe Mela. Szkoleniowiec Verdiblancos został zawieszony na dwa mecze.
Czy sędzia wypaczył rezultat meczu na Camp Nou? Z pewnością nie. Różnica klas na korzyść Barcelony była bardzo widoczna i musiałoby dojść do rzeczy nadprzyrodzonych, żeby Verdiblancos wywieźli chociaż punkt.
– Proszę powiedzieć, dlaczego chce pan zostać arbitrem?
– Żeby dyktować karne na korzyć Realu Madryt i Barcelony.
– Jest pan przyjęty.
Kto ma większe cojones?
Niespodziewany remis w małych derbach Madrytu? Nic z tych rzeczy. Atletico czasami lubi się pomęczyć, wlać nadzieję w serca przeciwników, po to tylko by na samym końcu zadać zabójczy cios. Z czym męczył się Carrasco, uczynił w końcu Correa – w 88 minucie pogrzebał marzenia Błyskawic. Los Indios zdjęli kolejne skalpy.
Ave Cerezo
Sytuacja miała miejsce na Estadio Vallecas, mniej więcej w połowie spotkania. Prezydent Atleti nie wytrzymał “pozdrowień” jakie kibice posyłali pod jego adresem i…. opętał go szatan. Nieoficjalna wersja głosi, że Crezo uczcił w ten sposób pamięć Lemmy’ego Kilmistera, zmarłego niedawno lidera Motörhead.
Wirus Navidad
#LaLigaNonStop w okresie “świątecznym” zebrała swoje żniwa. W aż trzech zespołach po dwóch piłkarzy opuściło plac gry jeszcze przed końcem pierwszej połowy. Powodem były urazy. Nieprzyjemności tej doświadczyli: Agirretxe i Sergio Canales z Realu Sociedad, Heiko Westermann wraz z Bruno z Betisu oraz Willian Jose z Hernanem z Las Palmas.
Największym pechowcem jest w tym gronie okazał się Canales, ponieważ ponownie zerwał więzadła, tym razem w lewym kolanie.
Canales po upadku na murawę miał krzyczeć *znowu, znowu* (więzadła). Odkąd gra w RS był zdrowy praktycznie cały czas, wielka szkoda.
— Dawid Kulig (@d_kulig) December 30, 2015
Pio Pio Show
O dziwo Los Amarillos problemy kadrowe nie przeszkodziły w rozbiciu w pył Granady. Ta demolka miała dwóch autorów, z pewną przewagą dla pierwszego: Jonathana Vierę oraz Sergio Araujo. Wychowanek Las Palmas okrasił swój występ golem i dwiema asystami, a argentyński napastnik także wpisał się na listę strzelców oraz miał znaczący wkład przy czwartej bramce zdobytej przez gospodarzy. Akcja na 2:0 z udziałem obu zawodników – palce lizać.
Co my tutaj robimy?
Czasami bywa tak, że obrońcy zapominają po której są stronie, albo iż w ogóle znajdują się na boisku. Oto dwie sytuacje z pogranicza komedii.
1. W filmiku powyżej akcja Araujo na 4:1, w której pozbawia piłki obrońcy i dośrodkowuje w pole karne, tam jej lot przecina Lomban zawodowiec-samobójca.
2. Sevilla – Espanyol. Vitolo odbiera futbolówkę Enzo Roco i po rajdzie podaje wzdłuż linii bramkowej. W tym momencie nie wiadomo czym w zasadzie zajmują się stoperzy Los Pericos, ale z pewnością nie jest to wzorowe wypełnianie swoich obowiązków. Mimo że obaj defensorzy znajdowali się bliżej piłki dopada do niej Immobile i kieruje do bramki. (od 0:30)
Golazo Bruno Soriano
Derby regionu Comunidad Valenciana na korzyść Los Amarillos rozstrzygnął El Capitan Żółtej Łodzi Podwodnej. Wykorzystał przy tym swoją specjalność…