W La Liga dzień jak co dzień. Barcelona robi miazgę z następnego rywala, a Atletico ponownie pozostawia za sobą przeciwnika tylko z jedną dziurą po kuli. Za to między oczami. Nie ma jednak co narzekać na nudę. Z okazji zbliżających się mikołajek pojawiła się cała masa spektakularnych prezentów od obrońców i bramkarzy dla napastników.
Plan Barcelony jest prosty jak niemieckie autostrady. Skoro Real Madryt i Atletico nadal widać we wstecznym lusterku trzeba jeszcze docisnąć gaz do dechy. Bak jest pełny, więc warto ten moment wykorzystać. Nie ma przy tym żadnego znaczenia, kto wyskakuje na drogę, żeby przeszkodzić rozpędzonej Blaugranie. I tak kończy jako mokra plama na asfalcie.
Kolejne partidazo Neymara i Luisa Suareza – standard, Messi to jak wiadomo klasa, ale gdy Dani Alves notuje dwie asysty to wiedzcie, że coś się dzieje.
Hitman
Etatowy zabójca na zlecenie, bez zlecenia zresztą też. Antoine Griezmann, bezwzględny killer o twarzy dziecka w pojedynkę wyeliminował ostatnio: Sporting, Galatasaray oraz Espanyol. Lista jego ofiar jest jednak znacznie dłuższa…
Podczas gdy ekipa Lucho rozstrzeliwuje rywali seriami, cyngle Cholo dokonują ich egzekucji przy użyciu minimalnej ilości amunicji. Jedna, w porywach dwie, kule zazwyczaj wystarczają im na wykończenie przeciwnika. Bez fajerwerków, za to z zimnym wyrachowaniem i skutecznie. Jak widać działa, gdyż nadal nie tracą kontaktu wzrokowego z uciekającą Blaugraną.
Niestety, tym razem nie obyło się bez ofiar. Z powodu złamania kości piszczelowej Tiago nie zagra przez cztery kolejne miesiące.
Coraz bliżej święta?
Do Bożego Narodzenie mamy niemal miesiąc, do mikołajek jeszcze tydzień, ale nie przeszkodziło to Celstes i Sportinguistas wymienić się prezentami już wczoraj. Główną rolę w tej ceremonii odegrali bramkarze obu ekip. Najpierw granat do własnego ogródka wrzucił Sergio Alaveraz podając futbolówkę wprost pod nogi Carlosa Castro, który swoją drogą niecałą minutę wcześniej pojawił się na boisku. Napastnikowi Asturyjczyków nie pozostało nic innego jak wykończyć akcję, doprowadzając tym samym do remisu. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Za tak wspaniały podarunek odwdzięczył się Ivan Cuellar. Wyszedł z bramki i interweniował na tyle niefortunnie, że odbita przez niego piłka trafiła wprost w nadbiegającego Nolito.Tym bilardowym sposobem padł upragniony dla gospodarzy Golito.
Andaluzyjska remontada
Spotkanie Malagi oraz Granady nosi tradycyjną nazwę derbi oriental. Skoro nie jest to taki zwykły mecz nie mógł też mieć spokojnego przebiegu. Boquerones kontrolowali pojedynek i byli zdecydowanie groźniejsi pod bramką rywala, nawet grając w osłabieniu potrafili podwyższyć prowadzenie. Swojego debiutanckiego gola w La Liga strzelił nawet Pablo Fornalasa, nowe odkrycie z akademii gospodarzy. Wszystko do czasu. Trzy minuty pod koniec spotkania, dwie sytuacje i cały misterny plan legł w gruzach.
Weterani i amatorzy
Na kim innym mógłby polegać Betis niż na zaprawionym w bojach duecie 34-latków? Joaquin i Ruben Castro w dwójkowej akcji potrafili ograć całą linię obrony Levante. Doprawdy klasa.
A gdzie są ci amatorzy? Pierwszym jest Bruno, obrońca Beticos, który pozwolił sobie odebrać futbolówkę tuż pod swoją bramką. Drugim Deyverson, dobijając piłkę na pustą bramkę z około sześciu metrów trafił w poprzeczkę. Być może naoglądał się za dużo Turbokozaka?
Przemarsz Los Turcos
Las Palmas w niczym nie przypominało zespołu, który zaledwie tydzień temu postawił się Valencii na Mestalla. Kanarki zostały rozdeptane przez kolejne kontry Depor. Podczas gdy defensywa Los Amarillos zupełnie traciła głowę sytuację próbował ratować Javi Varas, nie zdołał jednak uratować losów spotkania.