Po niesamowitych emocjach w sobotnich spotkaniach, związanych głównie z rozgrywanym w Madrycie Klasykiem, nastała niedziela… A w niedziele wyniki były jeszcze trudniejsze do przewidzenia, niż we wcześniejszych meczach. Co czeka nas więc dziś, w derbach Madrytu?
Rubi zbawca
Wstrzymajcie oddech, wyregulujcie odbiorniki. Levante w ostatnim meczu oddało 6 celnych strzałów na bramkę przeciwnika. Słownie: sześć. To nie jest pomyłka. Do tego połowę z nich zawodnicy Żab zamienili na gole. Niewiarygodne, prawda? Były trener Realu Valladolid przemeblował ekipę z Walencji i ta gra już o wiele lepiej. Do tego wreszcie odpalił Deyverson, na swoją nominalną pozycje wrócił Simao Mate, a do łask wrócili Morales, Ruben Garcia oraz David Navarro. Jak widać, całkiem słusznie. Oczywiście, patrząc na sam skrót można odnieść wrażenie, że zwycięstwo Levante było dziełem przypadku, jednak w tym spotkaniu wygrała drużyna zdecydowanie lepsza, która kontrolowała przebieg spotkania. Aupa Rubi, oby tak dalej!
Zadyszka chłopców Marcelino
Niesamowicie radzi sobie natomiast Eibar Mendilibara, który powstrzymał kolejna ekipę, tym razem była to Łódź Podwodna, która w ostatnich kolejkach bardzo przyhamowała. Po raz kolejny dać o sobie znała chimeryczna obrona pod batutą Erica Bailly’ego. Baskowie mogliby wygrać ten mecz, gdyby nie pudło z karnego Garcii oraz czerwona kartka dla dobrze spisującego się w tym sezonie Keko. Podopieczni Marcelino będą sobie natomiast pluli w brodę, bo mieli w tym meczu naprawdę wiele wyśmienitych okazji..
Great Success: Laporte wysłuchał modłów Sandovala?
Fantastycznie spisywała się Granada po przyjściu nowego trenera w tamtym sezonie. Formy tej nie potwierdza jednak na początku tego sezonu, dla fanów andaluzyjskiej ekipy pojawiło się jednak światełko w tunelu. Co prawda z dużą pomocą zawodników Valverde, ale jednak! Pięknym samobójem popisał się Laporte… A dzieła zniszczenia dopełnił nie kto inny jak Nigeryjczyk, Isaac Success, który wykorzystał chaos panujący w polu karnym gości. Mecz życia natomiast zagrał najprawdopodobniej Andrés Fernández, bramkarz Granady, który bronił nieprawdopodobne strzały.
Bez historii w Sewilli
Jednym niedzielnym spotkaniem, którego wynik mógł być do przewidzenia, było starcie Realu Betis z Atletico Madryt. Koke strzelił już w 7. minucie, goście pewnie dowieźli ten wynik do końca, kontrolując w pełni przebieg meczu. Nuda, ale chłopcy Simeone spełnili swoje zadanie.