
Stara siatkarska prawda głosi, że jeśli prowadząc mecz 2:0 nie wygrywasz go 3:0, to jeszcze przegrasz 2:3. Przekładając to na futbol, podobna klątwa sparaliżowała Real Sociedad w spotkaniu z Barceloną.
Nagroda specjalna: Silny uścisk dłoni
Gerónimo Rulli za zawalenie Realowi Sociedad spotkania z Barceloną
Zanim jednak siatkarskim zwyczajem przejdziemy do nagród, szczególną, indywidualną, wręczamy Gerónimo Rulliemu Argentyńczyk zrobiłby wszystko, żeby wymazać z głowy poprzedni sezon, w którym przeżył raczej mniej wzlotów, co upadków. W sobotę na tle Barcelony nie prezentował się najgorzej, ale dwie jego pomyłki skończyły się dwoma golami dla przyjezdnych. W obu przypadkach po rzutach rożnych albo źle piąstkował piłkę, albo nieudanie łapał, albo jeszcze gorzej – mijał się z nią. Krzepki uścisk dłoni, taki, którego mu zabrakło, powinien dobrze zrobić golkiperowi Realu Sociedad.
Geronimo Rulli na pewno chce zapomnieć o swoim występie z Barceloną ? Jak pokazują statystyki, żaden piłkarz LaLiga na przestrzeni ostatnich czterech sezonów nie popełnił tylu błędów bezpośrednio prowadzących do utraty gola co on, czyli dokładnie 9 (info: @OptaJose) #OleDirecto
— Olé Magazyn (@OleMagazyn) September 18, 2018
TOPY
Czas na ankiety ? Co uważacie za najfajniejszy/najbardziej pozytywny moment tego weekendu w hiszpańskiej ekstraklasie? ? #OleDirecto
— Olé Magazyn (@OleMagazyn) September 18, 2018
Dzień konia Dmitrovicia
Mogliśmy przed meczem przypuszczać, że Eibar przyjedzie na spotkane z Atlético z zamysłem gry na zero z tyłu. Ale już nie postawilibyśmy wszystkich oszczędności na to, że piłkarze z Kraju Basków wyjadą ze stolicy z osiągniętym celem. Do tego niewiele zabrakło tylko i wyłącznie za sprawą Marko Dmitrovicia, który na Wanda Metropolitano przeżywał chwile niczym te wyjęte z życia Carlosa Kameniego, który w przeszłości kilkukrotnie dał się we znaki napastnikom Realu i Barcelony. Serb skapitulował tylko raz, choć był bombardowany od początku spotkania. Zostańmy znów na moment przy siatkarskich zwyczajach – to był chyba MVP tej kolejki.
?? ATM 1-1 EIB
Marko Dmitrović ha realizado 8 paradas contra el @Atleti, más que todas las que acumulaba en las tres primeras jornadas de @LaLiga (7).? vía @OptaJose pic.twitter.com/aMFU1Nmief
— Víctor Molina Pozo (@VictorMolina7) September 15, 2018
Borja Garcés ratujący remis Atleti
Początek sezonu ligowego nie jest zbyt udany dla Atleti, a mogłoby być jeszcze gorzej… gdyby nie Borja Garcés. Do tej pory zupełnie anonimowy hiszpański nastolatek wszedł na ostatnie kilkanaście minut spotkania i uchronił swój zespół od totalnej wpadki. Czapki z głów przed tym młodzianem, bo jeśli wchodzisz na boisko i spośród naszpikowanego gwiazdami i wielomilionowymi transferami składu, to właśnie ty w ostatniej akcji meczu strzelasz gola na wagę punktu… musisz być kozakiem. Nasz kozak kolejki – Borja Garcés. Zapamiętajcie to nazwisko.
Na problemy Bacca
„Hit” na dnie tabeli pomiędzy Leganés i Villarrealem nie zapowiadał się obiecująco, bo obie ekipy w pierwszych trzech kolejkach zdobyły łącznie pięć bramek. A i to wydaje się bilansem zawyżonym, gdy przypomnimy sobie, że z tej piątki trafień tylko jedno należało do Villarrealu. W premierowej kolejce, przeciwko Realowi Sociedad, Żółta Łódź Podwodna wyszła na prowadzenie po golu Gerarda Moreno i… z powrotem zanurzyła się. Przez niemal miesiąc przełamać nie potrafili się ani Moreno, ani zapowiadany na rewelację sezonu Toko Ekambi. Aż wreszcie zrobił to Bacca, który od początku rozgrywek (przez zamknięcie transferu z Milanu) był zmiennikiem dla wspomnianej dwójki. I od razu był to gol zwycięski. Pierwszy gol Bakki, pierwsze zwycięstwo Villarrealu. Proste, prawda?
Golazo Imbuli
26-letni pomocnik jakiś czas temu miał zawładnąć piłkarskim światem. Najpierw za 20 milionów euro przeniósł się z Marsylii do Porto, by chwilę później za 4 miliony więcej przejść do Stoke. Angielskich boisk jednak nie podbił, a wypożyczenie do Tuluzy nie pozwoliło wrócić do wysokiej formy. Imbula więc musiał zejść poziom niżej, do świetnej ligi, ale zespołu, który musi być uznawany za ten, który będzie walczył o utrzymanie. I okazuje się, że w tej roli jest mu całkiem nieźle, bo już w 4. kolejce znakomicie przedstawił się kibicom, w niezwykle ważnym spotkaniu. Nie dość, że dał swojej drużynie zwycięstwo, to jeszcze w jakim stylu! Panie Imbula, prosimy o więcej.
Ángel na stuprocentowej skuteczności
Recepta na sukcesy Getafe w tym sezonie jest prosta – jeśli chcesz wygrać, Ángel musi strzelić gola. Tak było w jedynym zwycięstwie zawodników Pepe Bordalása przeciwko Eibarowi (2:0). Tym razem jednak przyszło się zmierzyć z dużo silniejszym rywalem, na dodatek na wyjeździe. Sevilla była zdecydowanym faworytem starcia z Azulones, ale wszelkie przewidywania straciły na znaczeniu, kiedy 31-latek wbił pierwszą bramkę w trzeciej minucie spotkania. Przed przerwą dołożył jeszcze jedną, ustalając wynik meczu. Bardzo udanego dla niego – na dwa strzały, dwa razy trafił do bramki Tomasa Vaclika.
WTOPY
? Czekamy też na głosy odnośnie tego co uważacie za najgorszy/najmniej pozytywny moment czwartej kolejki Primera ? #OleDirecto
— Olé Magazyn (@OleMagazyn) September 18, 2018
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić…
Powiedzmy sobie szczerze, Barcelona w Donostii prosiła się o guza. I mało brakowało, a takiego nabiłaby sobie. Na przerwę piłkarze Ernesto Valverde schodzili z jednobramkową stratą, a chwilę po niej mało brakowało, żeby przewaga Realu Sociedad urosła do nieodrabialnego poziomu. Piłkarze Asiera Garitano trzykrotnie stawali twarzą w twarz z Markiem-André ter Stegenem i ani razu nie udało im się wepchnąć piłki do siatki. A za chwilę Katalończycy wyprowadzili dwa decydujące ciosy. Mało tego – pod koniec spotkania los znów uśmiechnął się do gospodarzy, ale Juanmi nie potrafił głową pokonać niemieckiego bramkarza. Mogło być 4:0, a skończyło się na 1:2.
Real OX Valladolid. Czy ekipa z Kastylii wreszcie porzuci system zero-jedynkowy?
Naprawdę zaczynamy się obawiać, że po zakończeniu sezonu Real Valladolid będzie miał 19 punktów, z 19 remisami, 19 przegranymi i 19 straconymi bramkami, bez ani jednej strzelonej. To oczywiście scenariusz rodem z Science Fiction klasy Z, natomiast po tym co widzieliśmy w czterech pierwszych kolejkach, nie możemy przestać narzekać na drużynę z Estadio José Zorrilla. Czy naprawdę po to przez wiele lat próbowali wrócić na szczyt, aby nawet nie podjąć walki? Bo o ile Valladolid w tyłach ma jeszcze odrobinę solidności, to z przodu nie zaiskrzyło do tej pory nic. Ekipa Blanquivioletas musi liczyć na cud, albo objawienie zawodnika, który pociągnie jakoś drużynę. Póki co nawet mimo tego, że nie są ostatni, wyglądają na zdecydowanie najsłabszą ekipę w stawce. A już na pewno najnudniejszą.
Bezjajeczna niedziela
Europejskie puchary powracają, a to oznacza, że najlepsze ekipy poprzedniego sezonu będą grać możliwie jak najszybciej, aby wypocząć przed trudnymi starciami. I tak po sobocie pełnej emocji na najwyższym poziomie, nastała niedziela zupełnie bez historii. Jeśli średnią bramek musiało windować do góry Getafe (!) to wiedzcie, że coś się dzieje. Mecz na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán również nie rozpieszczał. Gospodarze oddali zaledwie jeden celny strzał. Jak widać 70% posiadania piłki to jeszcze żaden wyznacznik sukcesu. Natomiast 31-letni Ángel Rodríguez wyrasta na lidera ofensywy Getafe. Hiszpan ma już na koncie 3 trafienia, a ekipa spod Madrytu zajmuje już 7. miejsce. Brawa dla José Bordalása, bo tylko jego drużyna spowodowała, że coś się w niedzielę zadziało. A to dość sensacyjna wiadomość.
Valencia nadal bez wygranej
Valencię czeka seria bardzo trudnych spotkań, jednak podopieczni Marcelino nadal nie przekonują. Trudno wszystko tłumaczyć jedynie ogonami w wykonaniu Guedesa i kontuzjami, bo Nietoperze dysponują naprawdę solidną kadrą. Mecz z Realem Betis miał być prawdziwym partidazo, a skończyło się na mizernym 0:0. O samych gospodarzach niech najlepiej świadczy fakt, że najlepszymi zawodnikami w ekipie prowadzonej przez Marcelino byli Jaume oraz krytykowany do tej pory Piccini… Więcej o problemach Los Ches mówiliśmy w ostatnim podcaście #FdeJ.
Jedenastka 4. kolejki La Liga
Marko Dmitrović (Eibar) – Aday (Girona), Ba (Rayo), Sidnei (Betis), José Ángel (Eibar) – Giannelli Imbula (Rayo), Borja Garcés (Atleti), Portu (Girona) – Iker Muniain (Athletic), Cristhian Stuani (Girona), Ángel Rodríguez (Getafe)
Autorzy: Tomasz Pietrzyk i Krystian Porębski