Tres clubes, un sueño. Słowo klucz sueño: sen, marzenie. Chyba dlatego trzej pretendenci do mistrzostwa próbowali uśpić swoich kibiców. Jeśli nawet im się to nie powiodło to przez większą część ich spotkań fani przeżywali koszmar frustracji. Dlatego zacznijmy z innej strony, od prawdziwego partidazo.
Wisienka na torcie
Dwa ciosy Jonathana Viery, przecudnej urody (w tym pierwszy a’la Biliński), i Las Palmas już było w ogródku, już witało się z gąską… lecz to Granada po fantastycznym widowisku schodziła z murawy w glorii zwycięstwa. Mieliśmy tam wszystko: otwartą grę, atak za atak, zarówno najlepsze golazo pierwszej części kolejki, jak i najlepszą interwencję – w wykonaniu Raúla Lizoaina. Zupełnie jakby trzy sobotnie spotkania gigantów La Liga były jedynie przystawką przed tym daniem głównym i deserem w jednym.
Była to pierwsza taka remontada El Grany w La Liga. Nie można powiedzieć, że to zespół bez jakości. Jednakże przez większość sezonu pozostawała ona w uśpieniu. Gdy przyszło do walki na śmierć i życie na Nuevo los Carmenes dzieją się niesamowite rzeczy. Granada z manitą i trzybramkową remontadą? Nie do pomyślenia.
Anoeta zdobyta
Królewscy najdłużej wystawiali na próbę cierpliwość swoich kibiców. Ich starania kończyły się na Rullim bądź obrońcach Txuri-Urdin. W końcu, w 80 minucie pojedynek rozstrzygnął niezawodny ostatnio Gareth Bale. Asystował mu Lucas Vázquez, który jest swoistym talizmanem Los Blancos. Jeśli tylko pojawiał się w wyjściowym składzie Real tego meczu nie przegrywa (10 zwycięstw, dwa remisy).
Znowu Panicz
Z czym zmagało się Atleti przez 55 minut, Griezmann uczynił w kilkanaście sekund. Wszedł z ławki i przy pierwszej okazji posłał piłkę do siatki. Tak jakby była to najłatwiejsza rzecz na świecie. Zasługi francuskiego killera dla ekipy Simeone podkreśla fakt, iż Antoine jest liderem w klasyfikacji strzelców decydujących goli. I tak 11 ze zdobytych przez niego bramek zapewniło tryumfy Los Rojiblancos w tej edycji La Liga. Jakby nie patrzeć to 33 punkty!
Jak wiadomo odbywający karę trener nie może kontaktować się z ławką rezerwowych, lecz jak było widać na załączonym wyżej filmiku teoria a praktyka to dwie różne kwestie. W poprzednim spotkaniu z Málagą, kiedy to Cholo został odesłany na trybuny, korzystał z usług gońca. Na szczęście nowoczesna technologia oszczędziła Juanowi Vizcaíno biegania na piłkarskiej emeryturze.
Pomocna dłoń
Barcelona kontynuowała osiągnięcia dwóch faworytów i także rozegrała bezbarwną pierwszą połowę. W wywiezieniu z Benito Villamarin kompletu punktów pomogli im sami Verdiblancos. Najpierw za dwie żółte kartki wyleciał Heiko Westermann. Niemiecki stoper może uchodzić za ulubieńca culés w ekipie Beticos, gdyż na Camp Nou otworzył wynik spotkania sowim samobójem. Tak zwana V kolumna.
Nie mniej Westermann ma też konkurenta w postaci Antonio Adána. Wychowanek Realu Madryt najgłośniej zagrzewał swoich kolegów do walki, w wypowiedziach dla mediów otwarcie zachęcał Beticos do urwania punktów Barcelonie. Tymczasem to jego fatalna interwencja do spółki z Pezzellą pozwoliła Barcy strzelić pierwszego gola. O ironio, jego autorem był, Ivan Rakitić, czyli nie tak dawno lider Sevillistas. Do tej małej komedii Blaugrana dołożyła szczyptę geniuszu w postaci asyst Leo Messiego i kolejnego trafienia Luis Suáreza. I było po meczu.
Luis Suárez dzięki bramce zdobytej z Betisem dołączył do elitarnego grona napastników, którzy w jednym sezonie La Liga strzelili minimum 35 goli. Gratulacje! A oprócz niego są to:
– Messi (trzykrotnie)
– Cristiano (także trzykrotnie)
– Hugo Sánchez
– Baltazar
– Telmo Zarra
Asysta bramkarza
Sporting to następny zespół ze strefy spadkowej pokazujący, że wcale nie chce opuszczać La Liga. Ich motorem napędowym w starciu z Eibarem okazał się Jony. Autor gola i asystent przy główce Carmony. Asystą popisał się też bramkarz gospodarzy, Iván Cuéllar, co prawda dopomogła mu w tym kiepska interwencja obrońcy Basków i duża doza przypadku, ale zawsze.
Nie obyło się bez poważnego błędu sędziego liniowego, a także arbitra głównego Alejandro Hernándeza Hernándeza, bowiem zadecydowali oni o nieuznaniu gola Los Armeros. Uczestniczący w akcji Borja Bastón nie był na pozycji spalonej.
Gość specjalny: “Głos Barcy”
Zmarł Manel Vich, od 58 lat spiker Barcelony, który wyczytywał przed meczem nazwiska piłkarzy zanim klub przeprowadził się na Camp Nou. To postać funkcjonująca w kuluarach, gdzieś za plecami machiny Dumy Katalonii, ale pozostająca stałym, niezmiennym, niezawodnym elementem. Jemu i ludziom jemu podobnym należy się szacunek i pamięć, w końcu poświęcili dla swych ulubionych klubów kawał swojego życia.