Super Bale ratuje Los Blancos przed Flashem z Vallekas, z kolei Clos Gómez psuje widowisko na Camp Nou. Tymczasem Atleti robi swoje przy wsparciu Króla Jokerów, Piraci z Kanarów z kapitanem Vierą na czele łupią Papużki, a Deportivo bije rekord. W tym wydaniu mam również wyjątkowego gościa specjalnego – Candelę, która zmiękczyła piłkarskiego rozbójnika.
Realmontada
Rayo na Santiago Bernabéu zbiera tradycyjną manitę, ostatnio nawet podwójną, ale w Vallekas potrafi Realowi napędzić strachu. Choć i tak kończy się jak zawsze, Błyskawice za Paco Jémez mierzyły się z Królewskimi siedmiokrotnie i tyle samo razy przegrały. Po dwóch szybkich golach dla gospodarzy ich sąsiedzi zza miedzy zaczęli lepiej nomen omen główkować. Impuls do odrabiania strat dał Bale i on też uczynił remontadę kompletną, zwieńczając dzieło na dziewięć minut przed końcem regulaminowego czas gry. Było blisko, lecz ekipa Zidane’a uciekła spod topora i wbiła go niedoszłemu katowi.
Rezultat spotkania idealnie oddaje zdjęcie z loży VIP-owskiej z prezesem Rayo, Raúlem Martínem Presą w roli głównej.
Clos Gómez show
Przy całym szacunku dla Barcelony i braku jakichkolwiek wątpliwości, iż poradziliby sobie ze Sportingiem, nie mogę jednak odnieść się do wczorajszego spotkania inaczej niż przez krytykę kolegium sędziowskiego. Gdyby nie oni rozmiar porażki Sportinguistas byłby z pewnością mniejszy.
Primo, otwarcie wyniku meczu. Faul Luisa Suáreza na bramkarzu przy pierwszym golu i jego wyraźny spalony przy drugim. Segundo, trzy karne. Choć to dużo, to jednak dwa z nich w świetle przepisów zostały podyktowane prawidłowo. Pierwszy, ewidentna ręka Canelli. Drugi, Neymar został odepchnięty przez Sanabrię – fakt lekko, ale został. Dura lex, sed lex. Trzeci natomiast był zupełnie z kapelusza. Niesłuszna jedenastka, niesłuszna druga żółta kartka, a w konsekwencji czerwona dla Vranjesa. Powinien za to pojawić się rzut karny dla Sportingu, po tym jak Pique wybił ramieniem piłkę zmierzającą w światło bramki. Nieco później także i Vranjes zmienił ręką tor lotu futbolówki w polu karnym. Łącznie mamy zatem przynajmniej 4-5 poważnych błędów arbitra odbijających się na wyniku meczu, choć tak czy inaczej Clos Gómez miałby swojego hattricka. Gratulacje!
Król Jokerów
Ángel Correa wszedł z ławki i pięć minut później strzela pierwszego oraz zwycięskiego gola w starciu z Málagą. Przypadek? Nie u Simeone i nie w przypadku tego Argentyńczyka. W bieżącym sezonie “jokerzy” zdobyli dla Atlético tylko w meczach ligowych 15 bramek. O pięć więcej niż najbliższy konkurent. Sam Correa ma na koncie pięć takich trafień, pod tym względem jest nie tylko liderem w ekipie Rojiblancos, ale także i w La Liga.
Ponadto, w zgodzie z panującymi zasadami Simeone otrzymał karę trzech meczów zawieszenia, ponieważ jedna z osób zasiadających na ławce Atlético wrzuciła na boisko dodatkową piłkę, by przerwać wyprowadzaną przez Málagę kontrę. Czyżby taki incydent miał wpłynąć na walkę o mistrzostwo? Przekonamy się już niebawem.
Piraci z Kanarów
Las Palmas wróciło z wyprawy łupieżczej na Betis z pustymi rękami, lecz jak przystało na piratów odbili to sobie na Espanyolu, który akurat nierozważnie zawinął na Gran Canarię. Takie lanie od Los Amarillos dostało jedynie Getafe (plus zbliżone Granada 1:4). Walnie przyczynił się do niego Jonathan Viera, zaliczając dwie asysty (1. i 3. gol) oraz samemu trafiając do siatki rywali. Wisienka na torcie – wolej Mubaraka Wakaso.
Deportivo “Remis” de La Coruña
Osiemnaście remisów Deportivo w tym sezonie i nadal liczymy. To rekord La Liga wszech czasów!
A swoją drogą golazo Cantabrii niczego sobie.
Gość specjalny: Candela
Luis Suárez brał w tym tygodniu udział w spotkaniu promującym książkę “Relatos Solidarios del Deporte”, której przychody ze sprzedaży zostaną przeznaczone na leczenie rzadkiej choroby, fenyloketonurii, w skrócie z angielskiego nazywanej PKU. Organizm chorego z powodu wady genetycznej nie potrafi poradzić sobie z nadmiarem enzymu fenyloalaniny. Bez terapii i leków może doprowadzić do uszkodzenia mózgu, napadów padaczkowych, upośledzenia rozwoju umysłowego i motorycznego…
Urugwajczyk poznał tam dziewczynkę o imieniu Candela, dotkniętą tą chorobą. El Pistorelo został poproszony o to, by po najbliższym strzelonym golu zaprezentować koszulkę z napisem: “Wspieram walkę z PKU”. Rzecz jasna, wyraźnie wzruszony Luis zgodził się i dlatego byliśmy wczoraj świadkami takiego obrazka.