Barcelona doznała porażki w El Clásico i tym samym jej seria meczów bez przegranej z rzędu zatrzymała się na 39 spotkaniach. Atlético rozgromiło Betis i straszy Blaugranę przed starciem w LM. W Valencii dalej widać efekty pracy Neville’a, choć ten już nie zasiada na ławce trenerskiej. Derby Galicji na remis.
Jeszcze La Liga niezdobyta, póki my o nią walczymy
Sobotni Klasyk dał nam odpowiedź na pytanie, które mogliśmy zadawać sobie od kilku kolejek: czy znamy już mistrza Hiszpanii?. Otóż nie.
Prostota wygrała z finezją – tak krotko można skomentować starcie gigantów światowego futbolu. Podczas gdy Barcelona wymieniała olbrzymią ilość podań, Real, głównie w drugiej połowie, nastawił się na proste kontrowanie rywala skrzydłami. Dało to wymarzone zwycięstwo Królewskim i tym samym przedłużenie szans na dogonienie Dumy Katalonii, która ponownie okazała się drużyną złożoną tylko z ludzi (niektórzy bowiem mocno już w to powątpiewali). Nawet gol Piqué jest potwierdzeniem mych słów, że surowy futbol okazał się lepszy.
Reasumując – wrażenia artystyczne meczu? Ocena 1/10 za pierwszą połowę, zaś za drugą – mocne 8/10. Sędzia Hernández Hernández dostaje od nas notę 2/10. Trudno bowiem zrozumieć z jakich pobudek nie zdecydował się na pokazanie drugiej żółtej kartki Sergio Ramosowi o godzinę wcześniej (w sytuacji gdy kapitan Realu tuż przed linią pola karnego faulował Messiego), jak i nikt nie potrafił pojąć decyzji o anulowaniu prawidłowo zdobytego gola przed Garetha Bale’a. Szukając na siłę błędów sędziującego sobotnie spotkanie Hernándeza, można by było także wskazać dwa pojedynki między Pepe, a Luisem Suárezem – po pierwszym z nich Urus mógłby obejrzeć nawet czerwoną kartkę, po drugim zaś – choć już po gwizdku arbitra – zachowanie Portugalczyka również zasługiwało na usunięcie go z boiska. Czy rozjemca wypaczył zatem wynik meczu?
❤️ Papa pic.twitter.com/gkZjl78AV5
— Jordi Cruyff (@JordiCruyff) 3 kwietnia 2016
Fajne zdjęcie. pic.twitter.com/wXAdQe6ate
— Daria RM (@DBoguszewicz) 2 kwietnia 2016
Bramkarskie błędy w cieniu koncertu Griezmanna
Sobota nie mogła ułożyć się lepiej nie tylko dla Realu, ale także dla ich rywala zza miedzy – Los Colchoneros. Podopieczni Diego Simeone otwierali zmagania ligowe pierwszego dnia weekendu i trzeba przyznać, że zaczęli w wielkim stylu – rozbili w pył Los Heliopolistas 5:1 i wysłali jasny sygnał Barcelonie, że starcie w Lidze Mistrzów nie będzie dla obrońców tytułu łatwą przeprawą. Kolejna strata punktów przez Lucho i jego zespół sprawiła, że przewaga nad Materacami znad Manzanares stopniała do sześciu oczek.
Kilka słów należy się także golkiperom – Antonio Adánowi i Janowi Oblakowi. Pierwszy przekomicznie minął się z piłką przy trafieniu francuskiej gwiazdy Atlético, drugi zaś sprezentował gola Rubénowi Castro, który zdobył tym samym honorową bramkę dla Betisu.
Zwolniony, a jakby nadal tam był
Bardziej spektakularny zjazd w dół tabeli od Nietoperzy z Mestalla zaliczyła chyba tylko Chelsea, która jako mistrz Anglii długo znajdowała się w dolnej części tabeli. Jeśli o mnie chodzi, bardzo współczuję wszystkim sympatykom Valencii sytuacji w jakiej znajduje się ich zespół – po przegranej z Las Palmas na ich terenie, Los Murcielagos mają tylko sześć punktów przewagi nad strefą spadkową i dali się wyprzedzić choćby swojemu sobotniemu rywalowi.
Nowy trener – Pako Ayestarán – nic póki co nie wskórał. Valencia zdobywa gole tylko po prezentach od rywali, samemu tracąc przy tym głupie bramki. Jeśli mam być szczery, to o wiele bardziej zaskoczył mnie fakt, że karnego nie obronił Diego Alves, niż to że Nietoperz ulegli w tym meczu.
Kwintesencją gry gości nie mogło być nic innego jak samobójczy gol Mustafiego…
Derby Gallego tym razem na remis
Celta wciąż ma szanse na odzyskanie czwartego miejsca w tabeli, ale podziałem punktów na pewno sobie tego zadania nie ułatwiła. Co więcej – Sevilla i Athletic mają okazje zrzucić zespół z Balaídos na siódmą lokatę, która nie gwarantuje europejskich pucharów.
Deportivo zanotowało szesnasty(sic!) remis w tym sezonie ligowym. Gdyby choć połowę z nich udało się ekipie z A Coruñi wygrać, z bilansem 53 punktów byłaby teraz tuż za Villarrealem. Daje do myślenia, prawda?
Derby Galicji w tym sezonie z minimalnym wskazaniem na Depor – po wygranej na El Riazor, przyszła pora na cenny remis na Balaídos.