Pewne sprawy są w La Liga pewne niczym podatki i śmierć. Nie trzeba wcale Nostradamusa, by wiedzieć, iż Rayo stanie do walki z największymi z otwartą przyłbicą, ani żeby przewidzieć jak się to skończy. Złotousty Paco Jémez znowu podrzucił dziennikarzom chwytliwy cytat. Jak zwykle pojawiły się oskarżenia szkoleniowców pod adresem sędziów o porażkę ich drużyn. Taka tradycja, a tradycja to rzecz święta.
Barcelona zaliczyła jedenaste zwycięstwo nad Rayo z rzędu. Łączny bilans bramkowy tych spotkań to 50:5. Co przyniosło ostatnie starcie? Juana “Mam dziurawe ręce, ale się staram” Carlosa, czerwone kartki dla zawodników Błyskawic: Diego LLorente i Manuela Iturry (zasłużone dodajmy), kolejny niestrzelony przez Barcę karny i fenomenalny Messi, który wyrównał rekord Cristiano Ronaldo w ilości ligowych hattricków (35). Kwintesencją pojedynków Blaugrany z Franjirojos, oprócz babola bramkarza gospodarzy, mogliśmy dostrzec w akcji na 3:0 dla Messiego i spółki, kiedy to pięciu zawodników Barcelony wszyło na trzech obrońców Błyskawic. To nie mogło się dobrze skończyć.
Paco Jémez uznał, że Rayo zostało pokrzywdzone decyzjami sędziów, czemu dał upust na konferencji prasowej słowami: “Arbiter? Nie widziałem dzisiaj żadnego”. Tak naprawdę jedyne czego można się przyczepić to minimalny spalony Neymara przy drugiej akcji bramkowej, którego nie zauważył asystent Bikandiego Garrido. Jednakże stwierdzenie, iż ten błąd wypaczył wynik rywalizacji byłoby absurdem. Rayo same sobie zgotowało ten los. Chwała im za walkę, ale tradycyjną manitę trzeba przyjąć z godnością.
Ponadto Barcelona Luisa Enruque przekroczyła granicę 300 goli. Przypomnijmy tylko, że Barca w dwóch pierwszych pełnych sezonach za Guardioli dobiła do 265 zdobytych bramek. Napalm jest mniej zabójczy niż MSN.
Podpalony Sporting
Pokrzywdzeni czują się także Sportinguistas. Najpierw nie uznany został gol Sanabrii, decydowały milimetry, ale faktycznie wydaje się, iż Paragwajczyk był na spalonym. Jednak oliwy do tlącego się ognia dolał sytuacja w polu karnym gości, po której arbiter Estrada Fernández wskazał na wapno. Dostrzec można kontakt między Mascarellem i Barralem, co doprowadziło do upadku napastnika. Nie mniej Abelardo i Asturyjczycy byli przekonani o błędzie sędziego. El Pitu eksplodował wściekłością za co otrzymał czerwoną kartkę, a następnie za dwa żółte kartoniki w przeciągu sześciu minut boisko musiał opuścić Sergio Alvarez. To przypieczętowało los Sportingu.
Abelardo na konferencji prasowej jasno przedstawił swój punkt widzenia: “To jest skandal, wstyd! Wszyscy moi zawodnicy płaczą teraz w szatni. Czuję się okradziony! A teraz zawieście mnie na 50 meczów jeśli chcecie! “.
Dzięki zwycięstwu Granada pod wodzą nowego trenera, José Gonzáleza, zdobyła sześć punktów w dwóch spotkaniach. W walce o utrzymanie mogą się one okazać bezcenne.
Czterech muszkieterów Betisu
Pezzella, Ruben Castro, Vargas i Mousonda to czwórka Verdiblancos, która przez cały poprzedni miesiąc ciągnęła Betis za uszy. Ten trend kontynuują i na początku marca. Doskonałe spotkanie w ich wykonaniu z wisienką na torcie w postaci golazo Peruwiańczyka.
A czy sędziowie spisali się bez zarzutu? Tu akurat można mieć większe zastrzeżenia. Tym razem nie uznali dwóch goli Gerarda, pierwszego słusznie, drugiego już nie. Constantin Gâlcă mógłby narzekać na arbitrów, ale się wyłamał. Był wdzięczny swoim zawodnikom za walkę, ponieważ jak wyjawił, ośmiu z nich cierpiało przed meczem na problemy gastryczne, z czego sześciu pojawiło się w wyjściowej jedenastce.