Sevilla nie poszła śladami Las Palmas i nie wygrała swojego pierwszego meczu na wyjeździe w tym sezonie ligowym. Valencia całego tygodnia nie zaliczy do najszczęśliwszych w historii klubu. Żółta Łódź Podwodna wysunęła peryskop i ma już bardzo blisko na swym celowniku Real Madryt.
Levante trzykrotnie trafione i zatopione
Ci, którzy zdecydowali się postawić swoje pieniądze sugerując się dokładnie tymi typami, które proponowaliśmy w Jeden nie wszedł, na pewno nie zawiedli się na prognozach meczu Villarreal – Levante. W derbach regionu, Żółta Łódź Podwodna okazała się zdecydowanie lepsza i nie pozwoliła Żabom z Ciutat de Valencia nawet na honorowe trafienie. Za to swojego premierowego gola w tym sezonie ligowym zdobył Adrian Lopez – wypożyczony z Porto napastnik Los Amarillos. Wydarzeniem tego meczu nie jest jednak okazałe zwycięstwo gospodarzy, a fakt że zbliżyli się oni do Realu Madryt… na dwa oczka.
Tydzień do zapomnienia
W ciemno mogę zakładać, że każdy fan piłki słyszał już o sytuacji w Młodzieżowej Lidze Mistrzów, gdzie mający problemy ze wzrokiem sędziowie pozbawili młodzików z Valencii awansu do kolejnej rundy rozgrywek. Choć pierwszej drużynie Nietoperzy udało się poprawić sobie humory kolejnym okazałym zwycięstwem nad Rapidem w Wiedniu, o tyle już w niedzielne popołudnie doznali po raz kolejny w tym sezonie smaku porażki, a tą ekipą która ich pokonała była paczka Lwów z San Mames – Athletic. Nie nawiązywałbym zupełnie do meczu UEFA Youth League, gdyby nie fakt, że trzy gole jakie Athletic zdobył w meczu na Mestalla padły w przeciągu sześciu minut, praktycznie w ostatnim kwadransie gry. Łapiąca formę Valencia musiała zatem pogodzić się z porażką, a Athletic w końcu wygrał w lidze, bo ostatnio sztuka ta udała się Los Leones w meczu z Getafe cztery kolejki temu. Bilbao alert: Muniain z pierwszym golem w tym sezonie ligowym. La Furia Roja alert: Aduriz znów strzelił.
Nowa miotła lekiem na zło – przynajmniej chwilowo
Deportivo w tym sezonie przypomina Eibar w sezonie poprzednim. Wówczas i Baskom pierwsza połowa sezonu wychodziła lepiej, a w drugiej prezentowali się mizernie. Galisyjczycy właśnie zanotowali dziesiąty mecz z rzędu bez wygranej w lidze, a ostatnią wygraną zanotowali właśnie… z Eibarem. Granada, już pod wodzą José Gonzáleza, zwyciężyła 1:0. Cenne trzy punkty gości, którzy mimo wygranej wciąż są niemal na samym dnie La Liga. Gdyby nie multum remisów, Deportivo pewnie też aspirowałoby właśnie do miana czerwonej latarni ligi.
W pogoni za rekordami
O tym, jak Barcelona potrafi się zemścić na swoich rywalach za porażkę w poprzednim spotkaniu przekonała się już Celta Vigo. Sevilla przybyła jednak na Camp Nou niekoniecznie z pełnymi portkami, ale właśnie z zamiarem udowodnienia, że są w stanie postawić się Dumie Katalonii. I rzeczywiście – to nie był łatwy wieczór dla podopiecznych Lucho którzy gonili wynik po bramce Vitolo. Mimo wszystko, Barcelona zwyciężyła 2:1 i tym samym wyrównała rekord Beenhakkera, który z Realem Madryt miał 34 spotkania bez porażki z rzędu. Sevilla podtrzymała zaś niechlubną passę braku zwycięstwa na wyjeździe w tym sezonie ligowym. Znów geniuszem błysnął Leo Messi, który też o mało co nie zdobył olimpijskiego gola. Taka sztuka w Oscarowy Wieczór? Uhlala.