
Z hurraoptymizmem nie powinno się przesadzać, niemniej culés mają od niedzieli wiele powodów do świętowania. Główni rywale w wyścigu po ligową koronę – oba kluby z Madrytu – ponownie zgubili punkty w swoich meczach. Sevilla nadal nie wygrała na wyjeździe w tym sezonie. W derbach Kraju Basków nadal niepodzielnie rządzi… Real Sociedad. Valencia w końcu przełamała się grając z dala od Mestalla.
Wstyd na całą okolicę
Z całym szacunkiem do Rayo, niemniej brak wygranej jakiegokolwiek klubu z TOPu na stadionie Vallecas jest po prostu wstydem. Sevilla, bo o niej mowa, po dwudziestu minutach meczu prowadziła już 2:0, wykorzystując tradycyjny nieład defensywy ekipy Paco Jemeza. Wspomniany szkoleniowiec Rayo ponownie pokazał że ma na tyle spore cojones, by dokonać zmiany jeszcze przed przerwą – Baenę w 28. minucie zastąpił Embarba, a 420 sekund później na boisku zameldował się Manucho w miejsce Nacho Martineza. To właśnie Manucho swoim golem kontaktowym rozbudził wszelkie nadzieje sympatyków gospodarzy na jakikolwiek korzystny rezultat. W drugiej odsłonie meczu, wydawało się że główni aktorzy widowiska zamienili się rolami i błędy w defensywie rywala wykorzystali piłkarze Rayo, którzy za sprawą Miku doprowadzili do remisu. Sensacja stała się faktem i Sevilla ponownie nie potrafiła wygrać meczu na wyjeździe w tym sezonie ligowym. A nie wygrać z Rayo… to jest niebywała sztuka.
Skrót spotkania (YouTube)
Powiedzmy sobie szczerze – jak Sevilla dzisiaj nie wygra na wyjeździe w lidze, to chyba już nie wygra w tym sezonie wcale.
— Michał Kędzierski (@ked_90) February 21, 2016
Nowy trener, a stare przyzwyczajenia
Wiedząc że swój mecz Real Madryt rozegra na wyjeździe, panowało przekonanie że Królewscy nawet jeśli wygrają, to na pewno nie w prosty sposób. Przeciwnikiem Los Merengues była ekipa Kameni FC Malagi, która na swoim obiekcie potrafiła przeciwstawić się m.in. Celcie, czy Atletico. Występujący bez Varane’a, Benzemy, Bale’a i Pepe zespół ze stolicy Hiszpanii od samego początku popełniał katastrofalne błędy w defensywie i tylko dzięki niebywałej uprzejmości Andaluzyjczyków, nie przegrywali meczu z kretesem. W końcu jednak rozwiązał się worek z bramkami, lecz na korzyść gości – gola (co warto jednak dodać: ze spalonego) zdobył Cristiano Ronaldo, który to tym samym trafił po raz pierwszy w meczu wyjazdowym w La Liga od spotkania w listopadzie przeciwko Eibarowi. Trzy minuty później, genialny Portugalczyk spudłował z rzutu karnego podyktowanego za faul na nim samym. Na pewno było to kluczowe dla ostatecznego wyniku tego spotkania, a skończyło się ono podziałem punktów. Błąd w ustawieniu madryckiej obrony wykorzystała… obrona Malagi za sprawą Albentosy. Real zgubił dwa punkty i choć do końca sezonu jeszcze 13 kolejek, mało kto w obozie Los Blancos wierzy w udaną remontadę – do Dumy Katalonii Zidane i spółka tracą właśnie 9 punktów. Jedynym pozytywem dla fanów Realu po niedzielnym meczu wydaje się być brak żółtych kartek dla Ramosa i Carvajala, którzy mogli opuścić w ten sposób zbliżające się Derby Madrytu.
Skrót spotkania (YouTube)
Txuri-urdin dzielą i rządzą – przynajmniej na tę chwilę
Od 2012 roku, niezależnie od tego w jakiej formie znajdują się na dany moment piłkarze La Real, można w ciemno stawiać, że Athletic nie będzie miał z nimi łatwo. I rzeczywiście tak było. Już w 17. minucie kapitalną bombą zza pola karnego popisał się Jonathas i to wyraźnie wybiło z rytmu słaby tego dnia Athletic. Los Leones praktycznie w pierwszej połowie nie zagrozili ani razu bramce Rulliego, a na domiar złego kontuzji doznał filar ekipy – Iñaki Williams. W jego miejsce Valverde musiał posłać wyleczonego, ale wciąż niebędącego w pełni formy Raula Garcię. W drugiej połowie meczu gospodarze wyglądali już nieco lepiej, ale Real Sociedad wytrzymał do samego końca i tym samym ponownie okazał się być lepszy w derbach Kraju Basku. Szkoda jedynie, że nadal nie było dane obejrzeć nam pojedynku baskijskich armat – Aduriza i Agirretxe. Ten drugi wciąż jest kontuzjowany.
Skrót spotkania (YouTube)
Paradoks
Valencia dopięła w końcu swego i po wygraniu pierwszego meczu od 12 kolejek (przeciwko Espanyolowi) oraz urządzając sobie demolkę przeciwko Rapidowi Wiedeń, przyszła pora na pierwszą wygraną na wyjeździe od listopada, gdy obecni podopieczni Neville’a pokonali Celtę. Tym razem Nietoperze pokonały Granadę 2:1, spychając Sandovala i jego zawodników na ostatnie miejsce w La Liga. To dość zabawne, ale mający bardzo słabą pozycję w zespole Neville doprowadził do tego, że w poniedziałek rano w hiszpańskiej prasie pojawiła się informacja o możliwym zwolnieniu szkoleniowca Granady. Kto by pomyślał, że Gary kogokolwiek zwolni w Primera?
Skrót spotkania (YouTube)
Hit kolejki na zero
Rozczarowanie. Podwójne zwłaszcza dla kibiców Los Colchoneros, bo ich zespół nie dotrzymał tempa Barcelonie, gubiąc po raz kolejny punkty. W hicie 25. kolejki La Liga Atlético bezbramkowo zremisowało z Villarrealem. Ktoś ma prawo się nie zgodzić, ale to nie było 0:0 o którym będziemy pamiętać za kilka lat, w środku nocy. Zdecydowanie brakowało większej dawki emocji, bo te dostarczono dopiero w doliczonym czasie gry. Dwie rzeczy są pewne: partidazo to to nie było, a Griezmann jest wyraźnie pod formą – Francuz już piąty mecz z rzędu nie może wstrzelić się w bramkę rywala. Za to ile akcentów było! Gracze z przeszłością w Villarreal grający w Atletico: Godin i Vietto. W drugą stronę: Adrian Lopez i Leo Baptistao.